
Wykluczanie rodziców z przestrzeni publicznej
Nie jest tajemnicą, że w przestrzeni publicznej rodzice z małymi dziećmi nie zawsze są mile widziani. W autobusie wózek "zajmuje za dużo miejsca". W restauracji dziecko "jest za głośne". W sklepie "za bardzo się kręci". Czasem można odnieść wrażenie, że dla niektórych idealny rodzic to taki, który w ogóle nie wychodzi z domu.
A przecież rodzic – tak samo jak każdy inny mieszkaniec miasta – ma prawo korzystać z przestrzeni publicznej. I nie zawsze może dostosować się do czyichś oczekiwań. Ładna pogoda? To nie znaczy, że zawsze można wszędzie iść pieszo. Czasem liczy się każda minuta, bo na przykład w przychodni czeka umówiona wizyta. Czasem dojście pieszo jest zwyczajnie trudne – bo na trasie są wysokie krawężniki, schody, przejścia podziemne bez windy, nierówne chodniki albo rozkopana ulica.
Ostatnio na portalu Threads pojawił się wpis użytkowniczki o nicku madzia_kry, który brzmiał: "Dlaczego rodzice wiozą dziecko w wózku jeden lub dwa przystanki autobusem? 14 stopni, słoneczko, a oni gramolą się do pełnego autobusu, przepychają innych, żeby po 2 przystankach wysiąść... Dziecko spokojne, to nie tak, że płacze i musi być szybko w domu".
Pilnujmy siebie, nie innych
Wpis wywołał falę komentarzy – wielu rodziców poczuło się niesprawiedliwie ocenionych. I słusznie. Bo skąd osoba pisząca ten post wie, dlaczego akurat ten rodzic wsiadł do autobusu? Może się spieszył na umówioną wizytę u lekarza. Może po drodze były schody, górki albo remonty, przez które przejazd wózkiem byłby udręką.
A może dziecko po prostu lubiło jeździć komunikacją miejską, a rodzic nie widział powodu, by mu tego odmawiać. Kobieta nie powinna oceniać rodziców w taki sposób, bo tak samo ona ma prawo korzystać z komunikacji miejskiej jak i ci rodzice z wózkami, którzy czasami wcale nie z własnej woli muszą gdzieś jechać z dzieckiem autobusem w godzinach szczytu.
W społeczeństwie brakuje nam dziś wyrozumiałości i empatii. Coraz częściej zamiast życzliwości i zrozumienia pojawia się krytyka i niechęć wobec innych. Zamiast oceniać rodziców, lepiej skupić się na sobie i swoim zachowaniu. Jeśli w autobusie jest tłok, to może, zamiast kręcić oczami na rodzica z wózkiem, po prostu się przesunąć, żeby ułatwić mu wejście? Albo samemu wysiąść i się przejść, skoro ten wózek tak bardzo nam przeszkadza.
Jeśli dziecko w restauracji chwilę marudzi, może warto sobie przypomnieć, że to normalne – bo dzieci nie są małymi dorosłymi ani robotami? Rodzicielstwo samo w sobie bywa trudne. Nie dokładajcie rodzicom stresu tylko dlatego, że ich obecność w przestrzeni publicznej wam nie pasuje. Zamiast oceniać – spróbujmy zrozumieć i bądźmy dla siebie po prostu bardziej życzliwi.