Reklama.
Zazwyczaj nic nie jest tak proste, jak się wydaje. Ta fotografia to dowód na to, że o pewnych problemach najlepiej powiedzieć właśnie w taki sposób.
Może cię zainteresować także: Operują dzieci w łonie matki. To ten szpital w Polsce jest pionierem w takich operacjach
Może cię zainteresować także: Słowa "Gratuluję, jest pani w ciąży" wbiły mnie w ziemię. Nie wiem, kto jest ojcem mojego dziecka...
Większość osób, które zobaczy to zdjęcie, pomyśli: Och słodkie zdjęcie z ciąży z ich ulubioną postacią Disney 'a – Nemo! Ale dla mojej rodziny ta fotografia znaczy znacznie więcej.
2 lipca poszłam na badanie ultrasonograficzne i było tak wspaniale widzieć naszą córkę. Widzieliśmy jej małą twarz, jej stopy, cała była idealna! Po USG mój doktor skierował mnie na kolejne badania, wysłał mnie do specjalisty od płodów. Moje serce łomotało, byłam przerażona. Zapytałam, co jest nie tak, ale nie chciał zdradzać szczegółów, powiedział tylko, że jej górna połowa ciała nie ma prawidłowego wymiaru. Więc wysłali mnie do szpitala, żeby mieć pewność.
Przez 2 tygodnie po mojej wizycie u lekarza, tak bardzo się martwiłam. Miałam napady lęku, miałem przeczucie, że coś jest nie tak.
To był zespół pasm owodniowych, czyli worek owodniowy zaczął przedwcześnie pękać i pasma pękniętej owodni zaczęły uszkadzać zdrowe tkanki dziecka. Doszło do samoistnej amputacji. Tego dnia, gdy okazało się, że nasza słodka dziewczyna nie ma części lewej ręki, ciężko było to usłyszeć i zaakceptować. Zaraz jednak pojawiła się myśl, że damy radę, że ona nadal jest idealna, jest silna i tak bardzo na nią czekamy. Ona jest właśnie naszym Nemo, który ma jedną płetwę mniejszą niż drugą, ale pokona wszystko, czego pragnie, bo jest kochana.
To nie jest niepełnosprawność czy coś złego, ona będzie naszą małą gwiazdą bez względu na wszystko! Kochamy Cię taką, jaką jesteś nasza mała dziewczynko!”.