Dzieci mają być ładne, a nie szczęśliwe? Tą jedną rzeczą rodzice psują dzieciom lato

List czytelniczki
25 lipca 2022, 12:41 • 1 minuta czytania
Letnia aura sprzyja odwiedzaniu rodzinnych festynów i pikników. Rozrywka dla dzieci, dmuchańce, konkursy i drobina aktywności na świeżym powietrzu, nierzadko okraszona gałką lodów na koniec wyciąga nas z domów. Na rodzinny piknik wybrała się też nasza czytelniczka. Agnieszka postanowiła podzielić się swoimi niepokojącymi spostrzeżeniami.
Rodzinne festyny jak rewia mody. Szkoda, że na wielu, zamiast śmiechu słychać płacz dzieci. Fot. Adam Wysocki/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Po obiedzie u babci

"W moim mieście, w każdą letnią niedzielę, organizowany jest festyn dla dzieci. Dmuchańce, bańki mydlane, konkursy plastyczne... Taka rozrywka dla dzieciaków. To fajna alternatywa dla spaceru po parku czy zwykłego placu zabaw. Co tydzień impreza przyciąga tłumy. Co tydzień widzę te same absurdy" - zaczyna swój list Agnieszka.


Kobieta przyznaje, że niektóre rodziny kojarzy z widzenia. W każdą niedzielę zarówno rodzice, jak i dzieci są wystrojeni w odświętne stroje. "Nie mam nic przeciwko temu, że ludzie przy okazji świątecznego dnia, chcą podkreślić jego atmosferę wyjątkowym strojem. Jednak to, co sprawdza się w kościele czy na obiedzie u babci, średnio nadaje się na piknik na trawie" - wyjaśnia kobieta.

Jej zdaniem wiele rodzin zapomina, że po odwiedzinach u krewnych można wpaść do domu, żeby się przebrać. "Nie to, żeby mi te panie w szpilkach przeszkadzały, ale im wyraźnie przeszkadza, że ich dzieci chcą się normalnie bawić. Dla nich te metki i wyprasowane spodenki są najważniejsze na świecie, tak przynajmniej wygląda to z boku" - czytamy.

Nie wchodź, bo się pobrudzisz

"Dziewczynka w lnianej białej sukience rzuciła mi się w oczy od razu. Prosiła mamę, żeby stanęła z nią w klejce do dmuchańca. Mama była nieugięta, jej argument mnie rozwalił. Tłumaczyła pięciolatce, że sukieneczka się pobrudzi, a nie można jej prać w wysokiej temperaturze, więc będzie do wyrzucenia. Próbowała zmusić dziewczynkę do spojrzenia w lusterko, żeby zobaczyła, jak ładnie wygląda w odświętnym stroju" - wspomina Agnieszka.

Kobieta przyznaje, że nie tylko ta dziewczynka trafiła na podobne argumenty rodziców. "Co chwila tłumaczenie, żeby dzieci nie biegały, bo się pobrudzą, loda nie dostaną, bo się zachlapią i na połowę atrakcji nie wolno wejść, bo się ubranko zniszczy, albo włosy potargają. Po co oni z tymi dziećmi przyszli? Przewietrzyć snobistyczne szafy?" - pyta retorycznie autorka listu.

"Dzieciaki wytarzane w metkach, jak świnki w błocie, wcale nie wyglądały na szczęśliwe. Te ubrane zupełnie normalnie, bawiły się swobodnie i brak markowych ubrań zupełnie im w tym nie przeszkadzał. Strasznie smutny kontrast" - dodaje.

Agnieszka uważa, że odwiedzanie podobnych imprez z wystrojonymi dziećmi i zakazywanie im bawienia się w obawie o straty wynikające ze ziszczenia odzieży, to swoista forma sadyzmu. "Jak inaczej określić pokazywanie dziecku, jak jest fajnie i niepozwalanie mu na swobodną zabawę. Nie lepiej było po tym kościele czy odwiedzinach u babci przebrać tego dzieciaka i dać mu się bawić?" - kończy swoją wiadomość kobieta. 

Przypadek? Nie zawsze

Mówi się, że polski rodzic jest przygotowany na wszystko. Nierzadko wozimy w aucie komplet ubrań na zmianę dla siebie i dziecka "na wszelki wypadek". Jak się okazuje, jest to całkiem praktyczne rozwiązanie, również wtedy, gdy przejeżdżając koło parku, zobaczymy, że coś się w nim dzieje i zapragniemy dać dziecku okazję do zabawy. 

Wówczas odświętny strój, który sprawdził się na niedzielnym nabożeństwie, spokojnie może zostać w aucie, bez ryzyka zniszczenia. Bo trudno się nie zgodzić z Agnieszką, że kiedy już zabieramy dziecko w takie miejsce, powinniśmy w miarę możliwości stworzyć mu swobodny klimat do zabawy i poznawania świata. Wówczas naszym priorytetem nie powinny być ubrania.

Dziecko warto wyposażyć w rzeczy nade wszystko wygodne, które nie będą krępowały ruchów, ale też takie, których nam nie będzie szkoda. Bo to, żeby maluch wyglądał stylowo, czasem ma znaczenie dla rodziców, dla dziecka już mniej. Dla malucha nie jest istotne, czy zakładasz mu T-shirt z lumpeksu za 2 zł, czy taki z markowego sklepu za 300 zł. 

Nawet jeśli koło imprezy plenerowej znajdziecie się przypadkiem i nie macie stroju na zmianę, zastanówcie się, czy faktycznie czysta sukieneczka, z której dziecko za chwilę wyrośnie, jest ważniejsza niż jego szczęśliwe dzieciństwo?

Dzieci uczą się przez zabawę, tak poznają świat i uczą się wielu niezbędnych zachowań. Warto dawać im taką możliwość, bo to nie strój z dzieciństwa będą pamiętać najlepiej, ale emocje, których doświadczyły. 

Czytaj także: https://mamadu.pl/164638,30-rzeczy-ktorych-musi-doswiadczyc-twoje-dziecko-lista-malego-szczescia