
Brak kontroli nad tym, co jedzą dzieci w żłobkach
Kiedy oddajemy dzieci do żłobka, mamy nadzieję, że spędzą tam czas w dobrych rękach, że opieka będzie odpowiednia, a maluchy dostaną zdrowe jedzenie. Ale, jak to często bywa, nie mamy pełnej kontroli nad tym, co trafia na talerz naszej pociechy. Wielu rodziców nie ma ani czasu, ani ochoty, by poświęcać każdą chwilę na sprawdzanie, co zjedzą dzieci, kiedy nie będzie ich w pobliżu. A przecież niejednokrotnie to, co okazuje się "pożywieniem" w żłobkach, naprawdę potrafi zszokować.
Doktor Ania, czyli Ania Makowska, z wykształcenia jest dr n. farm., a także pedagogiem. Ma też doświadczenie w kierunku dietetyki i żywienia człowieka. Ostatnio postanowiła wprost pokazać, czym karmione są maluchy w żłobkach. Bez owijania w bawełnę, bezlitośnie skomentowała, jak wygląda posiłek, który dzieci dostają na śniadanie. W swoim poście na Facebooku opublikowała zdjęcie talerza, na którym widać kawałki chleba posmarowanego masłem, pasztetem i leżące obok plasterki ogórka. Brzmi to dość niewinnie, prawda? Niestety, to, co widzimy na tym talerzu, nie ma nic wspólnego z pełnowartościowym posiłkiem. Doktor Ania nie szczędziła słów krytyki, komentując, że pasztet to tak naprawdę zmielone resztki, które nie mają nic wspólnego z prawdziwym mięsem.
Ekspertka opisała sytuację, obok której trudno jest przejść obojętnie. Wprost, bez zbędnych eufemizmów, napisała:
"To jest śniadanko dla niemowląt i małych dzieci w żłobku. Wasze dzieci też jedzą takie kanapeczki z pasztecikiem. Wiem, fajnie brzmi – niestety skład ma trochę mniej fajny. Często skład pasztetu jest nieznany lub niedostępny do wglądu dla rodziców i opiekunów. Tymczasem pasztet typu smarowidło za 3 pln TO NIE JEST MIĘSO. To resztki. Popłuczyny po mięsie. Jeśli nie uszczelnimy obecnego Rozporządzania – Wasze dzieci nadal będą jadły zmielone odkostnione resztki. I doskonale rozumiem, że wielu osobom jest wszystko jedno, co jedzą ich dzieci, jednak pamiętajmy w tym miejscu o jednym: Waszym dzieciom nie jest i nie będzie kiedyś wszystko jedno, bo Wasze dzieci to pierwsze pokolenie od dawna, które będzie żyło krócej niż ich rodzice".
Opinie internautów na temat jakości jedzenia w placówkach
Po opublikowaniu wpisu przez doktor Anię wielu internautów postanowiło podzielić się swoimi doświadczeniami związanymi z żywieniem dzieci w przedszkolach i żłobkach.
Jedna osoba zwróciła uwagę, że w jej przedszkolu pasztety są robione ręcznie przez panie kucharki.
"Normalnie z zupy wyjmowane są warzywa i mięso i mielone, a potem smarowane na kanapki, tak samo jak 'nutelle' robią z twarogu, kakao, cukru, miodu i jogurtu naturalnego i mascarpone".
Inna osoba wskazała na ogromną przepaść w świadomości rodziców o tym, co jedzą ich dzieci.
"Widzę to, pracując jako nauczyciel, również z najmłodszymi, jak i rodzic 5-latki. Tony cukru, przetworzonych produktów. Podczas uroczystości w przedszkolu ogromna ilość słodyczy. Brak warzyw w diecie, zdrowych nawyków. Zamiast wody do picia, słodkie ulepki jako 'soki', słodkie serki zamiast jogurtu naturalnego z owocami. Zatrważające to jest".
Kolejny użytkownik podkreślił, jak wielką rolę odgrywa świadomość rodziców.
"A ile cukru jest w żłobkach i przedszkolach, i to jeszcze w pełnej zgodzie rodziców".
Z kolei ktoś inny zauważył, że w jego żłobku "skład wszystkiego jest znany, a jedzenie jest dobrej jakości".
Nie zabrakło też wspomnień o placówkach, które od lat oferują zdrowe, domowe posiłki.
"W przedszkolu moich dzieci już 25 lat temu panie same piekły mięso, robiły pasztet i wyciskały soki owocowo-warzywne. I nie było to przedszkole prywatne. I to chyba powinien być standard".
Inny internauta dodał z kolei: "Większość dzieci je podobnie w domach".
Co możemy z tym zrobić?
Na pewno coś możemy. Przede wszystkim, trzeba zacząć głośno mówić o tym, co dzieje się w żłobkach i innych placówkach opiekuńczych, a także zacząć domagać się lepszej jakości jedzenia dla naszych dzieci. Jako rodzice mamy pełne prawo wymagać, żeby nasze dzieci jadły to, co zdrowe, wartościowe i bezpieczne. To my płacimy za opiekę i mamy obowiązek walczyć o to, by maluchy były traktowane odpowiednio. Należy pamiętać, że nie chodzi tylko o chwilową wygodę, ale o przyszłość naszych dzieci, ich zdrowie i prawidłowy rozwój. Czas, by głośno powiedzieć "dość" i zacząć domagać się zmian.