"Udało mi się zapisać córkę na jeden dyżur przedszkolny, potem mamy 2-tygodniowy urlop. Zostaje miesiąc wakacji, nie mieliśmy pomysłu, jak zapewnić opiekę córce. Z pomocą przyszła teściowa, która w tym roku przeszła na emeryturę. Zaoferowała, że wnuczka może spędzić u niej cały miesiąc.
Bardzo się ucieszyłam z tej propozycji, bo teściowa mieszka na wsi, ma dom i spory ogród. Do tego w odległości zaledwie 15 minut spacerem znajduje się jezioro. Wymarzone warunki, by spędzić wakacje u babci – tak myślałam, ale bardzo się pomyliłam” – pisze Magdalena.
Okazuje się, że przez pierwsze dni wszystko było w porządku, aż do pierwszej niedzieli, spędzanej przez dziecko u babci.
"Dzwonię do córki, a ona mi mówi, że była z babcią w kościółku. Stwierdziła, że msza była długa, ale wytrzymała i nawet jej się podobało. 'Babcia podarowała mi też książeczkę z modlitwami, których będziemy się uczyć wieczorami' – usłyszałam kolejne zdanie z opowieści mojej córki i krew mnie zalała.
Teściowa dobrze wie, że jesteśmy niewierzący. Nie chodzimy do kościoła, nie zapisaliśmy córki w przedszkolu na religię. Wygląda na to, że tak ochoczo zgodziła się wziąć wnuczkę na wakacje, by zrobić jej pranie mózgu” – pisze Magdalena.
I dodaje, że to nie jest tak, że jej córka musiała iść do kościoła, bo babcia nie miała jej z kim zostawić. Razem z nią mieszka jej córka z mężem i kilkumiesięcznym dzieckiem, którzy też nie są przesadnie wierzący.
"Poprosiłam córkę, by dała mi babcię do telefonu. Powiedziałam jej, że nie chcę, by prowadzała wnuczkę do kościoła. Oczywiście, jak to moja teściowa, odpowiedziała mi dość lekceważącym tonem, że nic się przecież takiego nie stało. Dziecko zobaczyło kościół i uczestniczyło we mszy, a o książeczkę z modlitwami sama poprosiła. Gdy powtórzyłam, że nie chcę, by chodziła z nią do kościoła i uczyła modlitw, usłyszałam tylko 'Tak, tak' i zmieniła temat” – pisze Magdalena.
Poprosiła jeszcze męża, by porozmawiał ze swoją mamą na ten temat, miała nadzieję, że teściowa zacznie respektować ich rodzicielskie zasady.
"I co się okazało? W ostatnią niedzielę znów zabrała naszą córkę do kościoła. Już wiedziałam, że coś będzie na rzeczy, gdy kilka dni wcześniej dziecko zaczęło mi przez telefon recytować 'Ojcze nasz'. A gdy zapytałam córkę, ile razy była nad jeziorem, to odparła, że tylko raz, bo babcia twierdzi, że woda jest jeszcze za zimna.
W ten weekend jedziemy do córki, miała tam jeszcze zostać 2 tygodnie, ale teraz nie wiem, co zrobić. Najchętniej po prostu zabrałabym ją od teściowej, która w tak chamski sposób indoktrynuje mi dziecko. Co ona sobie w ogóle myśli?! Uważa, że wbrew naszej woli zrobi z wnuczki katoliczkę? Jej zachowanie jest okropne, nie liczy się z nami, po prostu wymyśliła sobie jakiś plan i go realizuje” – dodaje Magdalena.
Sytuacja jest prosta - to tylko i wyłącznie rodzice decydują czy w ogóle lub w jakiej wierze chcą wychowywać swoje dziecko. Nikt nie ma prawa ingerować w ich wybory i narzucać swoich przekonań.
Psychologowie twierdzą, że najlepiej jak najwcześniej jest ustalić z pozostałymi członkami rodziny najważniejsze zasady, jakimi będziemy się kierować, gdy dziecko będzie pod opieką np. babci czy dziadka, zamiast rodziców. To rodzice mają decydujący głos (w kwestii religii, ale też jedzenia czy spędzania czasu przez dziecko) i dziadkowie powinni te zasady uszanować.