nastoletni chłopak
Myślicie, że to żart? Bynajmniej. fot. pl.123rf.com
REKLAMA

Kiedyś dzieci uczono samodzielności

Z roku na rok coś się zmienia. I niestety nie na lepsze. Mam wrażenie, że coraz mniej dzieci wie, jak poradzić sobie z prostymi, codziennymi sprawami. Kiedyś uczono nas, jak zrobić herbatę, jak zawiązać buty, jak wynieść śmieci, jak podejść do dorosłego i o coś zapytać. Jedni łapali to szybciej, inni wolniej, ale prędzej czy później każdy te podstawowe rzeczy ogarniał. Dziś coraz częściej widzę dzieci i nastolatków, którzy kompletnie nie wiedzą, co ze sobą zrobić, jak coś nie działa, jak coś się psuje, jak czegoś nie umieją. A dorośli? Często, zamiast pomóc – wyręczają. I właśnie o tym jest ta historia...

Ostatnio odwiedziłam koleżankę. W pewnym momencie rozmowa zeszła na jej syna – 15-letniego Igora. I wtedy ona rzuciła mimochodem coś, co dosłownie mnie zmroziło.

"Wiesz co, on ma problem z wiązaniem butów, więc kupuję mu tylko te na rzepy. Po co mu dokładać stresu?" – wypaliła Aśka.

Nie wiedziałam, co powiedzieć. 15-latek. Wysoki chłopak. Kawał byka. A jego mama... kupuje mu buty na rzepy, zupełnie jakby był małym chłopczykiem w zerówce. Bo nie chce go "męczyć" wiązaniem sznurówek. Bo sznurówki to "kłopot".

To nie Igor jest winny. To nie on jest "zbyt leniwy" czy "zbyt głupi". To my – dorośli – robimy dzieciom krzywdę. Wyręczamy, zanim w ogóle damy im szansę. Ułatwiamy wszystko tak bardzo, że potem dziecko nie ma pojęcia, jak poradzić sobie z najprostszą czynnością. Nie wie, jak coś zrobić – bo nigdy nie musiało próbować. Bo mama zrobi, tata zrobi, bo ktoś zawsze pomoże. A przecież samodzielność nie rodzi się z dnia na dzień. Trzeba ją ćwiczyć. Popełniać błędy. Próbować. Wiązać te sznurówki raz źle, raz dobrze. I jeszcze raz. I jeszcze raz...

Czy Aśka powinna go tego nauczyć? Tak, powinna. I to nie chodzi tylko o buty. To symbol czegoś dużo głębszego. Jeśli 15-latek nie umie nawet zawiązać sznurówek, to co będzie dalej? Kto mu będzie zapinał guziki w koszuli przed rozmową o pracę? Kto mu przyniesie gotowy obiad na studiach, gdy nie będzie wiedział, jak włączyć kuchenkę?

Nie chodzi o to, żeby dzieciom rzucać kłody pod nogi. Chodzi o to, żeby nie zabierać im prawa do nauki i rozwoju. A ta nauka zaczyna się właśnie od prostych rzeczy – jak wiązanie butów.

Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: