Ambitne matki nie proszą o pomoc i wolą ze zmęczenia ciągnąć nos po podłodze? Oto opowieść o nas

Redakcja MamaDu
"Jestem mamą trójki i moje zmęczenie osiągnęło apogeum. Sama sobie robię krzywdę, bo biorę na siebie wszystkie obowiązki i chcę wszystko robić ambitnie sama. Nie umiem prosić o pomoc i właśnie sięgnęłam momentu, gdy nie wiem, jak dalej sobie radzić. Czy bycie mamą musi być takie wykańczające, choć oczywiście także satysfakcjonujące?" - o swoim macierzyństwie napisała w liście do redakcji Dorota.
Będąc mamą, chcesz być najlepsza we wszystkim? Naucz się prosić, bo nie da się całe życie być na 5 biegu. Pexels

Perfekcjonizm a macierzyństwo

"Zawsze byłam osobą nad wyraz ambitną. Pielęgnowali to we mnie także rodzice, gdy byłam mała, bo zawsze mnie chwalili i byli dumni z każdej kolejnej piątki w szkole. A ja ciągle i ciągle chciałam, by byli z tego powodu szczęśliwi.


Potem już sama wpadłam w ten wir perfekcjonizmu – jedna z najlepszych na studiach, zawsze czyste mieszkanie z umytymi oknami i odkurzoną podłogą. W nienagannie uprasowanym ubraniu" - rozpoczyna swój list do redakcji nasza czytelniczka.

W kolejnych zdaniach podkreśla, że taki perfekcjonizm nie jest w stanie się utrzymać na długo. "Ale jak wiemy – nie zawsze się tak da i nikt tak nie przeżył całego życia. Gdy zostałam mamą, najpierw pierwszego, potem drugiego dziecka, jeszcze wydawało mi się, że to się jakoś da pogodzić.

Choć było trudno, czasem ze zmęczenia wieczorem ciągnęłam nosem po podłodze, ale wciąż z myślą z tyłu głowy, że trzeba umyć podłogi czy wykonać ręcznie robiony strój na bal karnawałowy do przedszkola. Zawsze miałam naszykowaną całą listę zadań, które musiały być wypełnione i wszystko oczywiście – samodzielnie.

Bez pomocy mamy, babci czy niani. Praca, opieka nad dziećmi, obowiązki domowe – wszystko sama, bo wtedy mam nad tym kontrolę i ja to przecież zrobię najlepiej. W tym wszystkim trochę zatraciłam prawdziwą radość i satysfakcję z bycia mamą" - przyznaje się do swoich błędów kobieta.

Bycie idealną nie jest możliwe przez całe życie

"Kiedy urodziłam 3 dziecko, okazało się, że jedna (czy czasem dwie, gdy zatrudniłam męża do wykonania jakichś zadań) osoba nie jest w stanie tyle udźwignąć, wykonać wszystkiego na czas i nigdy nie poprosić o pomoc.

Były dni, gdy mi się udawało, ale kładłam się spać późno w nocy, wykończona i z myślą, że za dosłownie kilka godzin znowu muszę wstać i działać. Czy takie życie ma w ogóle sens? Gdzie radość? Gdzie wzruszenie z powodu kolejnych osiągnięć dziecka w przedszkolu?

Nie było też miejsca na moment oddechu, popatrzenia z ciepłą kawą w ręku na śpiące niemowlę. A przecież to jest prawdziwą istotą macierzyństwa, prawda?" - pyta, choć tylko retorycznie, Dorota. Kobieta wie, że to nie czysty dom czy świeży obiad są istotą życia jej rodziny.

Mamo, naucz się prosić o pomoc

Dorota apeluje do innych mam, które tak jak ona pragną być na każdym kroku idealne: "Kobieto, matko, nie popełniaj tego błędu co ja. Każda z nas ma w sobie taki tryb, że 'ja wszystko sama', bo wtedy będzie to zrobione najlepiej.

Ale czasem warto odpuścić, nauczyć się pozwalać sobie na pomoc. Dzięki chwili oddechu w końcu, zamiast pędzić i wypełniać kolejne zadania, przystaniesz i pozwolisz sobie na refleksję, że te dzieci są przecież spełnieniem marzeń, codziennie sprawiają, że czujesz sens bycia tu i teraz.

Proszenie o pomoc bywa trudne. Ale nikt się nie domyśli, że jej potrzebujesz, jeśli nie nauczysz się o nią prosić. Do tej pory pokazywałaś innym taki obraz siebie, że otoczenie myślało, że faktycznie tej pomocy nie potrzebujesz.

Gdy oddasz jakąś część swoich obowiązków, staniesz się też lepsza dla siebie, spokojniejsza, cierpliwsza. Oddelegowanie części obowiązków to w żadnym wypadku nie jest wyraz słabości, tylko inwestycja w swoje 'ja' i życie rodziny.

To także akceptacja tego, że nie jesteśmy przecież robotami, każdy z nas czasem potrzebuje oddechu. Warto pomoc przestać traktować jako swoją porażkę słabość czy zależność od kogoś.

Patrz na to raczej jak budowanie wspólnoty, wsparcia wokoło siebie, no i tego, że ktoś, chcąc nam pomóc, pokazuje, że mu na nas zależy" - tłumaczy innym mamom, ale także i samej sobie, mama 3 dzieci.

Umiejętność przyjmowania pomocy to rozwój

"W pewnym artykule przeczytałam też, że proszenie o pomoc, będąc matką, to wyraz tego, że akceptujemy siebie. I muszę się z tym zgodzić – bo to akceptacja siebie będącego w potrzebie i świadomego, że nie jesteśmy niezniszczalni.

Taka świadomość sprawia, że się rozwijamy, jesteśmy bardziej świadome samych siebie. Namawiam więc wszystkie mamy – spróbujcie raz odpuścić i poproście o pomoc. Dzięki temu same wreszcie też odetchniecie i zainwestujecie w siebie i swoją rodzinę.

A wiadomo – szczęśliwa mama to szczęśliwa rodzina. Ja się tego dopiero uczę, ale myślę, że wreszcie nastąpił jakiś przełom i dam radę czasem nie robić wszystkiego sama" - podsumowuje swoje przemyślenia Dorota.

I my zgadzamy się z nią - każda z nas czasem ma za dużo na głowie, a jednak wciąż wszystko chce ogarnąć sama. A może by tak czasem postawić na swój odpoczynek i potraktować to jako inwestycje w szczęście całej rodziny?