
Trafia do mnie coraz więcej kobiet, które już nie dają rady ogarnąć życia swojego i bliskich. Są zaskoczone. „Jak to ja nie ogarniam? Dlaczego?" dziwią się. Oczekują, że w jakiś magiczny sposób podłączę je do prądu, zupełnie jakby były automatem. Albo czują złość na dzieci, męża, a nie chcą jej czuć, bo to nie pasuje do ich idealnego obrazka rodziny.
Trudno pracuje się z perfekcjonistkami. Nie chcą wziąć leków, bo to jest dla nich dowód ostatecznego braku kontroli. Jeśli już się na nie zdecydują– oczekują natychmiastowego efektu. „Kiedy znów będzie normalnie?" pytają. Normalnie czyli idealnie.