Matki–Polki nie przyznają się do słabości i nie potrafią odpuścić. Jakim kosztem?
Iza Orlicz
09 czerwca 2021, 16:36·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 09 czerwca 2021, 16:36
Umiesz prosić innych o pomoc? To umiejętność, która szczególnie mamom sprawia wiele trudności. Zwykle nie chcemy tego robić, tłumacząc się, że nie będziemy "zawracać komuś głowy”. Kojarzy się nam z brakiem zorganizowania, słabością, a nawet porażką. Najwyższy czas zmienić ten sposób myślenia.
Reklama.
Wiele mam ma problem z proszeniem innych o pomoc, bo uważa, że to przyznanie się do własnej słabości.
Prośbę o pomoc traktujemy jak przegraną, przyznanie się do tego, że coś się nam nie udało.
Jak opanować tę trudną umiejętność, jaką jest proszenie o pomoc?
"Dam sobie radę” – to mantra powtarzana przez wiele, zwłaszcza młodych mam. Opiekują się małym dzieckiem, a to zadanie nie tylko absorbujące, ale i wyczerpujące, któremu niejednokrotnie poświęcają cały swój czas. Niewyspane, zmęczone, niekiedy sfrustrowane nadal nie chcą prosić o pomoc, bo przecież "podołam”, "poradzę sobie”, "kto, jak nie ja”.
Zrobię wszystko sama
Rozumiem takie podejście, bo też taka byłam. Gdy urodziłam córkę, zachowywałam się jak mała dziewczynka, która bez przerwy powtarza: "ja sama”. Sama nakarmię, ugotuję, przewinę, pobawię się, zrobię obiad, wyjdę na spacer, położę do snu.
I oczywiście dawałam sobie radę, ale kosztem mojego samopoczucia. Nie oszukasz przemęczonego organizmu - chcesz się w końcu wyspać lub zwyczajnie choć na chwilę zresetować. Pójść na samotny spacer, z koleżanką na kawę, wyskoczyć na zakupy (niekoniecznie zahaczając o dział dziecięcy).
Wiele kobiet proszenia o pomoc musi się nauczyć. Często towarzyszy nam myślenie, że jak jesteśmy samodzielne, niezależne, odpowiedzialne, potrafimy zorganizować rzeczywistość wokół siebie, to proszenie o pomoc jest czymś wstydliwym.
Proszenie o pomoc to słabość?
Nie chcemy "zawracać głowy” partnerowi, który wrócił zmęczony po pracy, dziadkom dziecka, bo przecież mają prawo do własnego życia, tym bardziej nie poprosimy o pomoc koleżanki czy znajomej. Prośbę o pomoc traktujemy jak przegraną, przyznanie się do tego, że coś się nam nie udało.
A to błąd. Nie ma w tym nic złego, że prosimy o pomoc, gdy jest nam w życiu trudniej i ciężej. To może być jakaś mała przysługa – prośba do dziadków, by zostali jedno popołudnie z wnukami, bo chcesz wyskoczyć z partnerem do kina, prośba do sąsiadki, by wykupiła ci np. receptę, gdy ty z chorym dzieckiem nie możesz wyjść z domu, prośba do koleżanki, by przyniosła ci drobne sprawunki.
Dla nich to będzie drobiazg, dla ciebie ogromne wsparcie, którego w danej chwili potrzebujesz. Warto też uzmysłowić sobie, że działa to w dwie strony – kiedyś ty będziesz mogła zaoferować komuś swoją bezinteresowną pomoc.
Prośba o pomoc to również umiejętność odpuszczania. Przyznanie się do tego, że nie jesteś perfekcyjna, choć wiele z nas lubi w ten sposób o sobie myśleć. Jesteśmy tylko ludźmi, kobietami, mamami i mamy prawo prosić o pomoc. Tego też przecież uczymy nasze dzieci – zachęcamy je do samodzielności, ale przypominamy, żeby miały odwagę powiedzieć, gdy potrzebują pomocy.