Uczennica odrabia przy biurku pracę domową.
Część uczniów jest zdania, że prace domowe powinny wrócić do szkół. fot. maximkostenko/123rf.com
Reklama.

Dzieci nie wyrabiają się nauką na lekcje

Minął już prawie rok od wprowadzenia reformy, która zniosła obowiązkowe prace domowe w szkołach podstawowych. Decyzja ta wywołała wtedy ogromne emocje i do dziś wciąż budzi kontrowersje. Część nauczycieli i rodziców nadal liczy na ich powrót, argumentując, że ich brak negatywnie wpływa na dzieci.

Jednym z najczęściej przywoływanych argumentów jest to, że rezygnacja z prac domowych niszczy w dzieciach nawyk systematycznej nauki i obowiązkowość. Krytycy reformy wskazują, że uczniowie bez obowiązku powtarzania materiału w domu nie rozwijają samodzielności, a część z nich po prostu nie uczy się wcale. Skutkiem tego, jak twierdzą niektórzy rodzice i pedagodzy, jest coraz słabszy poziom edukacji i brak odpowiedzialności za własny rozwój.

Dyskusja na ten temat regularnie powraca w naszym protalu, ale też na forach internetowych i w mediach społecznościowych. W portalu Threads pojawił się wpis, który doskonale obrazuje punkt widzenia przeciwników reformy. Użytkowniczka o nicku paulina_filiks odpowiedziała na zapytanie innego internauty o to, czy ta likwidacja była potrzebna.

"Dziecko lat 13 mówi, że prace domowe powinny wrócić. Argumentuje to tym, że koledzy przychodzą nieprzygotowani, przez co pół lekcji traci się na przypominanie materiału. [nauczyciele – przyp. red.] nie zadają prac domowych, ale za to więcej jest kartkówek, odpytywania, przez co więcej trzeba się uczyć. Dzieci, które się uczą (nawet nie chodzi o kujonów), po prostu tracą na materiale, bo muszą wiele go przerobić samemu, co pani nie zdąży zrobić na lekcji, bo musi i tak przypominać, co było wcześniej, i tracą, bo muszą być przygotowani na każdą lekcję, bo pani może zapytać" – pisze mama uczennicy.

Uczniowie całkiem porzucili naukę

W kolejnym komentarzu ta sama kobieta zaznacza też, że jej obserwacje są oparte o doświadczenia własnego dziecka, które i tak nie ma za bardzo trudności w nauce. Dużo trudniej jest dzieciom, którym nauka nie przychodzi z taką łatwością: "Uwierz, są dzieci, które nie uczą się wcale, a prace domowe były jedyną opcją, by powtórzyli sobie materiał. Moje dziecko lubi się uczyć, jest ciekawe świata, i dla niej to strata czasu, jak pani musi tłumaczyć od nowa każdą lekcję albo musi słuchać wykładu co chwila, że koledzy się nie uczą, że w taki sposób nauczyciel ma związane ręce. I nie jest jedyną w klasie, co tak uważa. Nauczyciele też na zebraniu poruszają problem".

To pokazuje, że wg przeciwników pomysłu MEN brak prac domowych nie rozwiązał problemów edukacyjnych, a w niektórych przypadkach je pogłębił. Wcześniej obowiązkowe zadania wymuszały na uczniach chociaż minimalny wysiłek poza lekcjami. Teraz wielu z nich nie zagląda do książek w ogóle, a nauczyciele muszą poświęcać czas na lekcji na powtarzanie podstaw, zamiast przechodzić do nowych zagadnień. Skutkuje to wolniejszym tempem nauki i pogłębia różnice między uczniami.

Nie wszyscy jednak zgadzają się z tym punktem widzenia. Zwolennicy reformy podkreślają, że dzieci mają teraz więcej czasu na odpoczynek, rozwijanie zainteresowań i życie rodzinne. To nauczyciele powinni tak prowadzić lekcje, by jak najmniej poświęcać czasu na powtarzanie, a więcej na sposób przekazywania wiedzy, który będzie dla uczniów atrakcyjny. Nauka powinna odbywać się przede wszystkim w szkole, a nie przenosić się do domów, gdzie nie każde dziecko ma odpowiednie warunki do pracy.

Czy prace domowe powinny wrócić? Na razie nic nie wskazuje na to, by Ministerstwo Edukacji zmieniło swoje stanowisko. Jednak coraz głośniejsze sprzeciwy rodziców i nauczycieli co do obecnej sytuacji mogą sprawić, że temat ponownie stanie się przedmiotem rozmów w MEN. Jedno jest pewne – skutki tej reformy będziemy widzieli jeszcze przez długi czas.

Jakie jest twoje zdanie na temat likwidacji prac domowych? Podziel się swoim zdaniem: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub: mamadu@natemat.pl.
Czytaj także: