nauczycielka prowadzi w klasie lekcję
Zmiany w szkole we wrześniu 2026 wcale nie są takie pewne. fot. CactusVP/storyblocks.com

Związki nauczycielskie twierdzą, że reforma może doprowadzić do chaosu organizacyjnego oraz przeciążenia pedagogów. Podkreślają też, że nowa podstawa programowa jest zbyt ogólna i pozbawiona narzędzi do praktycznego wdrożenia.

REKLAMA

Związkowcy chcą prezydenckiego weta

Ministerstwo Edukacji Narodowej w porozumieniu z Instytutem Badań Edukacyjnych – Państwowym Instytutem Badawczym od dłuższego czasu pracowało nad reformą systemu edukacji. Powstała nowelizacja ustawy Prawo Oświatowe, w której dopracowano m.in. zmiany dotyczące sposobu rozliczania frekwencji uczniów oraz nowych podstaw programowych. Projekt reformy bez poprawek zatwierdził najpierw Sejm, a następnie Senat, więc przepisy bardzo sprawnie przeszły drogę legislacyjną.

Wydawałoby się, że rewolucja, która ma pojawić się w szkołach już we wrześniu 2026 roku, jest już tylko kwestią czasu. Okazuje się jednak, że związki nauczycielskie nie są przekonane, czy proponowane przez MEN zmiany są dobrze zaplanowane. Krajowy Sekretariat Nauki i Oświaty NSZZ "Solidarność" wystosował pismo do prezydenta Karola Nawrockiego z prośbą o przyjrzenie się nowelizacji i rozważenie prawa do prezydenckiego weto.

"Solidarność" sugeruje, że reforma edukacji nie jest dobrze skonstruowana, a wdrażanie etapami w szkołach nowego programu grozi wieloletnią destabilizacją systemu edukacyjnego. Związkowcy zauważają, że takie wprowadzanie zmian w szkołach stopniowo nie tylko obniży jakość edukacji, ale też bardzo przeciąży nauczycieli, którzy już dziś są przemęczeni, a w zawodzie jest ich coraz mniej.

W piśmie do prezydenta "Solidarność" zwróciła również uwagę na to, że choć podstawa programowa została stworzona na nowo, by uczyć przedmiotów w sposób bardziej przystępny, to wiele jej elementów jest wciąż niejasnych. MEN opisuje oczekiwane efekty nowego nauczania, ale nie daje nauczycielom narzędzi do ich realizacji w codziennej pracy.

"Aby system oświaty funkcjonował prawidłowo, potrzebne jest zaangażowanie w proces edukacyjny uczniów, rodziców i nauczycieli, a nie tylko nauczycieli. Dotychczas to treści programowe stanowiły ramy chroniące nauczyciela przed nadinterpretacjami i arbitralnym ocenianiem. Po ich usunięciu nauczyciel zostaje pozostawiony sam ze zbiorem bardzo ogólnych efektów, które musi osiągnąć, opierając się na własnych interpretacjach, za które będzie później rozliczany lub, co gorsza, w oparciu o interpretacje osób trzecich, które będą mogły uznać, że dany uczeń nie osiągnął oczekiwanych efektów uczenia się" – napisano we wspomnianym dokumencie.

Proponowane przez MEN zmiany złudną nadzieją na poprawę?

MEN podkreśla, że nauczyciele zyskają większą autonomię, jednak związkowcy są zdania, że pedagodzy przede wszystkim utoną w dokumentacji, m.in. z powodu obowiązku przeprowadzania doświadczeń edukacyjnych z uczniami na lekcji, co wymaga przygotowania poza godzinami tzw. tablicowymi. W wytycznych brakuje także opisu mechanizmów wsparcia dla nauczycieli.

"W rezultacie nauczyciele otrzymają więcej biurokracji oraz większą odpowiedzialność bez realnych narzędzi, co dodatkowo utrudni im realizację podstawowych obowiązków dydaktycznych" – piszą związkowcy. Dodają również, że niepokój budzi wprowadzanie zmian stopniowo. Choć miało to ograniczyć chaos w szkołach, nauczyciele twierdzą, że takie powolne zmiany właśnie wszystko zdezorganizują:

"Najpoważniejszym skutkiem reformy będzie wieloletni chaos organizacyjny, spowodowany równoległym funkcjonowaniem dwóch podstaw programowych, dwóch systemów egzaminów i dwóch wykazów podręczników przez okres od 6 do nawet 11 lat" – alarmują.

Związkowcy są również zdania, że słabym pomysłem jest powrót do kwietniowego terminu egzaminu ósmoklasisty, który jest jednym z punktów w nowelizacji. Swoje stanowisko argumentują tym, że być może odciąży to w maju nauczycieli egzaminatorów, ale sprawi, że uczniowie automatycznie będą mieli mniej czasu na naukę do egzaminów.

Przedstawiciele "Solidarności" apelują do prezydenta, by skorzystał ze swojego prawa i zawetował nowelizację ustawy.

Źródło: portalsamorzadowy.pl

Czytaj także: