Współczesne pokolenie dzieci i młodzieży dorasta w świecie pełnym udogodnień i unowocześnień. W świecie, w którym tak naprawdę wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Łatwość, z jaką mogą mieć to, o co poproszą, o czym zamarzą, jest aż przerażająca. Czy możemy mówić o epidemii?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Dzięki nowoczesnym technologiom świat nabrał innych barw. Jednak nie jestem w 100 proc. przekonana, że są to pastelowe odcienie. Dostrzegam przebłyski promieni słonecznych, które próbują rozjaśnić czerń, grafit i szarość. Przyglądam się, obserwuję i analizuję. I z każdym dniem rodzi się we mnie coraz więcej obaw, lęków i wątpliwości.
Inny wymiar
Współczesne pokolenie dorasta w świecie, który nabrał zupełnie innego wymiaru. Nowe technologie, które przyniosły ze sobą udogodnienia i mnóstwo unowocześnień, zaburzyły rzeczywistość. Z jednej strony to ogromne ułatwienie, a z drugiej kamień, który musimy nosić w plecaku.
Tomka, 10-letniego syna mojej koleżanki, znam niemalże od maleńkości. Kiedy miał trzy lata, nazywaliśmy go gospodarzem. Dbał, pilnował i czuwał nad wszystkim. Doskonale wiedział, co i gdzie w domu się znajduje, potrafił rozszyfrować, co do czego służy. Jak na swój wiek był bardzo zaradnym i samodzielnym chłopcem. Wszędzie było go pełno. Nie potrafił usiedzieć w miejscu.
– No nie poznaję tego mojego syna. Kiedyś nazwałabym go najbardziej pomysłowym i kreatywnym dzieckiem w całej okolicy. A teraz? To wygodnicki książę, który chciałby mieć wszystko pod nos podane. Zero inwencji twórczej. Lenistwo przez niego przemawia. Tylko siedzi z tym nosem w komputerze i udaje, że coś ważnego tam robi – opowiada mi mama Tomka.
– Tylko komfort i wygoda się dla niej liczą. Na samą myśl o przekroczeniu granic, wyjściu ze strefy komfortu moja Sandra dostaje dreszczy. Ja się tylko zastanawiam, jak to dalej będzie wyglądało – mówi mi sąsiadka.
Epidemia?
Współczesne pokolenie dzieci i młodzieży jest bardzo wygodnickie. Komfortowe warunki życia, dostęp do nowych technologii i marzenia, które są na wyciągnięcie ręki, zrobiły swoje.
Rozleniwiły, zabrały kreatywność, pomysłowość i chęć działania. Przyniosły lenistwo, brak inwencji twórczej i wszechobecne wygodnictwo. Wszystko posunęło się tak daleko, że odnoszę wrażenie, że możemy mówić o epidemii. Epidemii współczesnych książąt i księżniczek.
Komfortowe warunki życia, choć na pierwszy rzut oka możemy przypisać do kategorii: pozytywne, niosą za sobą konsekwencje, z którymi prędzej czy później naszym dzieciom przyjdzie się zmierzyć. Dorosłe życie nie będzie przecież tylko usłane różami, a pojawią się ciernie i kolce, które będą sprawiały ból.
Przyjdą wyzwania, trudne momenty, oskarżenia i niezrozumienie, które z komfortem i wygodą nie będą miały zbyt wiele wspólnego. A wraz z nimi pojawi się niezrozumienie i żal: dlaczego nikt nie powiedział, jak wygląda prawdziwe życie?