Zamyślona kobieta pod kocem z kubkiem herbaty
Na jesienną chandrę najlepszy jest nostalgiczny powrót do lat dzieciństwa. fot. Prostock-studio/storyblocks.com

Jesień potrafi być piękna, ale też wyjątkowo trudna – zwłaszcza gdy zamiast złotych liści mamy szarość, deszcz i zimno. To właśnie wtedy wiele osób odczuwa spadek energii, a nawet sezonową chandrę. Oto mój sposób, jak przetrwać ten "depresyjny czas" i zamienić jesień w okazję do bliskości i powrotu do dziecięcych wspomnień.

REKLAMA

Jesień to piękna i nostalgiczna pora roku, pod warunkiem że mamy do czynienia ze "złotą polską jesienią". Dodatkowo sprawa jest ułatwiona dla jesieniar, które nie tylko kochają picie Pumpkin Spice Latte, ale też nie jest dla nich problemem siedzenie pod kocem na kanapie i czytanie książki lub oglądanie kolejnego filmu, który "dobrze nam robi na głowę".

Jesień może być "depresyjnym czasem"

Gorzej jest wtedy, gdy robi się przeraźliwie zimno, a trzeba wyjść z domu akurat wtedy gdy leje deszcz, albo zacina śnieg z deszczem. Albo gdy nie możemy w pracy wziąć L4, a jesteśmy przeziębione i musimy ogarniać życie tak samo jak wtedy, gdy jesteśmy w pełni sił.

Nie jest tajemnicą, że późna jesień, szarobura, deszczowa i spowita ciemnościami i mgłą to najbardziej depresyjna pora roku. Istnieje nawet w medycynie termin "depresji sezonowej", która może dotyczyć różnych pór roku – w tym późnej jesieni, kiedy do naszego kraju dociera bardzo mało naturalnego światła i promieni słonecznych, przez co wiele osób zmaga się z obniżonym nastrojem.

Nie ukrywam, że sama jestem "ładowana na baterie słoneczne" i pod koniec października i w listopadzie, kiedy "polska złota jesień" jest już tylko wspomnieniem, też zaczynam odczuwać przemęczenie, częstsze niewyspanie się i gorszy nastrój. W takie miesiące wprowadzam moją osobistą strategię przeciw złemu samopoczuciu.

Nostalgiczny powrót do dzieciństwa

Skupiam się na słuchaniu swojego ciała, zadbaniu o wysypianie się, odpoczynek, spokojną aktywność fizyczną, bo to bardzo pomaga przy obniżonym nastroju i przesileniu jesiennym.

Moim największą tajną bronią na ten "depresyjny czas", jest jednak obcowanie z szeroko pojętą kulturą. Polecam wszystkim w tym czasie skupienie się na nadrabianiu zaległości filmowych albo powrocie do ukochanych filmów z lat młodości i dzieciństwa, odwiedzeniu jakiejś ciekawej wystawy (np. fotografii) albo pójściu na komedię do teatru.

Dla mnie największym "game changerem" okazały się jednak książki. Jesienna pogoda, kiedy za oknem szaro, buro i ponuro, jest idealna do zagłębiania się w wymyślone przez pisarzy światy. Dla mnie jednak najlepszym sposobem na jesienną chandrę jest powrót do książek, które już znam i lubię. Wiem, nie każdy jest fanem czytania po kilka razy tych samych książek, ale zapewniam was – warto tego jesienią spróbować.

Kluczem do sukcesu jest wybór literatury. Muszą to być książki, które czytaliśmy jako dzieci lub nastolatkowie. Bo oprócz ciekawej historii to jest też nostalgiczny powrót do lat dzieciństwa.

Sama wracam w tym czasie najczęściej do serii o Harry Potterze J.K. Rowling lub serii "Jeżycjada" autorstwa Małgorzaty Musierowicz. To proste, historie, w których jest magia i radość, a ja dodatkowo odkurzam wspomnienia i znowu czuję się jak beztroska nastolatka, która czytała te historie 20 lat temu.

Czytam dzieciom klasyki literatury dziecięcej

Mam też jeszcze jeden tip dla rodziców – z dziećmi też wracam do lektur z lat młodości. Codziennie wieczorem staram się do snu czytać moim synom, więc dobór książek na najbliższe miesiące jest oczywisty. Będziemy czytali "Dzieci z Bullerbyn", "Matyldę" , "Akademię Pana Kleksa" oraz "Alicję w Krainie Czarów".

Powrót do tych książek to dla mnie jakaś sentymentalna, nostalgiczna podróż, która dobrze robi na głowę. A równocześnie moje dzieci mają okazję, żeby poznać klasyki światowej literatury dla dzieci, które i tak musieliby przeczytać, kiedy pójdą do szkoły.

Później możemy rozmawiać o tym, co nam się w danej książce podobało, ja synom opowiadam o tym, jakie miałam odczucia, czytając je jako kilkunastoletnia dziewczyna. To kolejny sposób na zacieśnienie więzi – nie tylko wspólne czytanie, ale też rozmowy o tych lekturach.

Jesień nie musi być czasem kłótni, zmęczenia i narzekania – wszystko zależy od tego, jak do niej podejdziemy. Zamiast skupiać się na tym, co nas irytuje (np. paskudna pogoda za oknem), możemy potraktować tę porę roku jako okazję do zwolnienia tempa. To właśnie jesienią łatwiej znaleźć czas na rodzinne rytuały, które budują więzi i sprawiają, że w domu panuje jakaś taka cieplejsza i przytulniejsza atmosfera.

Wieczory spędzone przy książkach, filmach czy wspólnym gotowaniu działają kojąco i pomagają uniknąć niepotrzebnych spięć. Warto też pamiętać, że dzieci uczą się od nas, jak reagować na pogodę i zmęczenie – jeśli my pokażemy, że można znaleźć w tym coś dobrego, one również łatwiej się dostosują.

Ja swoim synom zawsze staram się tłumaczyć, że to taki czas, kiedy warto skupić się na tym co wewnątrz, ale bez niepotrzebnego skupienia na negatywnych emocjach. Mnie pomaga myśl, że każdy ponury dzień jest tylko etapem, który prowadzi do Bożego Narodzenia, a potem do wiosny...

Czytaj także: