Rozpoczęcie roku szkolnego to stresujący moment dla wielu: zarówno nauczycieli, dzieci, jak i rodziców. Ci ostatni często cieszą się, że razem z wrześniem wraca codzienna rutyna, ale są i tacy, którzy nie mogą z nerwów spać. Nasza czytelniczka podzieliła się sposobem, który sprawia, że początek szkoły jest mniej stresujący, a bardziej pozytywny dla całej rodziny.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Małgorzata, która ma troje dzieci, na początku września razem z nimi rozpoczyna nowy etap: "Jestem mamą trójki dzieci i pierwszy raz jestem aż tak wzruszona rozpoczęciem roku szkolnego. Czuję, że w naszym rodzinnym życiu kończy się jakiś etap. Najstarszy syn zaczyna właśnie 3 klasę, więc czeka nas trudny rok, bo odbędzie się Pierwsza Komunia Święta.
Środkowa córka właśnie poszła do pierwszej klasy i czuję, że będzie potrzebowała dużo wsparcia, by odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Najmłodsza natomiast właśnie została dumnym przedszkolakiem. Sami więc rozumiecie, że wrzesień przez całe lato budził we mnie wiele obaw, które starałam się racjonalizować i zamiast się zamartwiać, to chciałam ułożyć jakiś plan zadań do wykonania.
Skupienie na wykonaniu planu sprawia, że jestem spokojniejsza, a wtedy też dzieciaki są mniej nerwowe. Ostatni tydzień sierpnia byłam tym wszystkim mocno zmęczona i przebodźcowana, ale 2 września postaram się być dla dzieci oazą spokoju. Wiem, że to też trudny czas dla nich i będą potrzebowały mojego wsparcia i cierpliwości. Jest jedna tradycja, która mamy odkąd najstarszy syn poszedł do przedszkola i to na niej postaramy się skupić w dniu rozpoczęcia roku szkolnego".
Zróbcie jedno zdjęcie
"Wcale nie chodzi o galowe stroje i gotową od A do Z wyprawkę dla szkolniaków i przedszkolaka. Dużo ważniejszy jest spokój, pozytywne nastawienie i nadzieja, że nowy etap będzie świetny. Co roku w tworzeniu takiej atmosfery pomaga nam taki drobiazg jak robienie dzieciom zdjęcia.
Od kiedy syn pierwszy raz poszedł do przedszkola, co roku robię mu zdjęcie w korytarzu naszego domu. Takie wiecie, na którym widać, że szykuje się do wyjścia z domu. Kiedy średnia córka zaczęła przedszkole, robiłam im takie zdjęcie we dwoje. W tym roku, zdjęcie, które zrobimy 2 września, będzie wyjątkowe: każde z nich zacznie jakiś ważny etap. Po raz pierwszy na fotografii będą też całą trójką" – opowiada w wiadomości kobieta.
Coroczna tradycja daje spokój
"To dla mnie jakiś przełom: wszystkie moje dzieci są już w systemie edukacji. Są już duże, samodzielne i każdego dnia coraz mądrzejsze. Tegoroczne zdjęcie będzie dowodem na to, że w moim domu mieszka już trójka całkiem dużych dzieciaków, a ja jestem mamą, która musi się jakoś pogodzić z tym, że są coraz starsze i coraz mniej zależne ode mnie.
To z jednej strony pozytywne i radosne uczucie, bo jak każdy rodzic cieszę się, że szkoła wraca i będziemy wreszcie mieli jakąś rutynę. Z drugiej czuję żal i smutek, że jednak tak szybko rosną. Dlatego też robię im co roku te zdjęcia, zamykając w fotografii właśnie te wszystkie emocje, które co roku mi towarzyszą.
Wiem, że za kilka lat będzie to dla nich świetna pamiątka – na zdjęciach widać, jak rosną, zmieniają się i stają się coraz bardziej niezależni. Polecam taką tradycję wszystkim rodzicom – robienie zdjęć na rozpoczęcie roku sprawia, że jakoś ten nowy etap jest mniej stresujący, a bardziej wzruszający" – kończy swój list Małgorzata.