Mam wrażenie, że obecnie jest dużo więcej maluchów, które chodzą na wizyty do logopedów i neurologopedów. Być może wynika to z większej świadomości rodziców i placówek edukacyjnych, które kierują rodziców na badania przesiewowe. Ale prawda jest też taka, że obecnie z wielu powodów dzieci mają większy problem z prawidłowym rozwojem mowy niż jeszcze 30 lat temu.
Na rozwój mowy wpływają takie czynniki jak mówienie do niemowlaka, opowiadanie, rozmowy i czytanie książek, które od początku wzbogacają jego słownictwo i zachęcają do wyrażania swoich myśli i emocji za pomocą słów. Czasem opóźniony rozwój mowy wynika z zaburzeń rozwojowych takich jak autyzm.
Najczęściej jednak, w świecie, który mediami i elektroniką stoi, nieprawidłowy rozwój mowy wynika z tego, że zbyt mało do dzieci mówimy, sadzamy je zbyt wcześnie przed ekranami i bajkami i pozwalamy na wielogodzinne siedzenie przed ekranem. Nie chcę demonizować oglądania bajek, moje dzieci również je oglądają. Trzeba jednak wiedzieć, ile maluch może oglądać bajki i w jakim wieku można mu na to pozwolić.
Wśród problemów z rozwojem mowy logopedzi jako przyczynę wymieniają także sposób karmienia i rozszerzania diety, to czy dziecko było karmione papkami, czy jadło mleko z butelki, w jaki sposób pije. I tu dochodzimy do sedna sprawy, w której ostatnio na swoim profilu na Istagramie dodała post Pani Logopedyczna, czyli Paulina Mistal, logopeda i doktorantka na UMCS w Lublinie.
Zarówno ona, jak i logopedka, do której na terapię uczęszcza moje własne dziecko, zwróciły uwagę na bardzo częsty problem, z którym spotykamy się obecnie. Mianowicie – to, jak dzieci piją. I nie chodzi tu o to, czy maluch powinien pić tylko wodę, a nie słodkie napoje, które tylko w nazwie mają wodę (smakową). Mówimy tu o butelkach, które producenci określają mianem "niekapków".
Niekapki to butelki "z dzióbkami", które promowane są jako te, z których napój się dziecku nie wyleje. To wygodne, można taki napój zabrać do torby, plecaka, auta. Wygoda ta jednak jest przede wszystkim dla rodziców, bo nie muszą się martwić, że dziecko rozleje picie lub się zaleje. Oprócz tego działają na zasadzie pierwszych kubeczków do picia dla niemowlaków, z których dziecko musi pociągnąć ze smoczka, by płyn dostał się do jamy ustnej.
Logopedka podkreśla jednak, że to nie atut, a drobiazg, który może sprawić, że u dziecka mowa nie będzie się prawidłowo rozwijała. O tym samym powiedziała mi logopedka mojego syna, która zauważyła, że dzieci w wieku 3-4 lat mają problemy z unoszeniem pionowo języka do podniebienia z powodu "rozleniwienia" mięśnia, jakim jest język. Zamiast nabrać płynu do ust i "popchnąć" go za pomocą uniesienia języka do góry, dzieci przełykają go z językiem płasko położonym w jamie ustnej (tak piją niemowlęta, które jeszcze nie pionizują języka).
Przez to wiele maluchów nieprawidłowo rozwija wymowę konkretnych głosek (f, w, c, s, k, t) i przez to również zniekształca wiele wyrazów. Ponadto picie z niekapka utrwala ssanie i niemowlęce odruchy jamy ustnej oraz nieprawidłowy nawyk oddychania przez usta. Picie z niekapka rozleniwia język, wargi i policzki, a tymczasem z takiego "dzióbka" powinny pić dopiero dzieci po 7. roku życia, u których mowa jest już całkowicie i prawidłowo rozwinięta.
Logopedka zwraca uwagę, by wybierać zwykły tradycyjny kubeczek, szklankę czy kubki przeznaczone do nauki picia, jeśli dziecko nie ma jeszcze 7 lat. Warto też pamiętać, że w kubkach niekapkach i butelkach "z dzióbkiem", jeśli używamy ich wielorazowo i niedokładnie umyjemy, może zbierać się w pleśń w zakamarkach, szczególnie szkodliwa dla małych dzieci.
Na spacery specjalistka zachęca, żeby zabierać ze sobą wodę mineralną w tradycyjnym bidonie. Przestrzega przed codziennym używaniem niekapków, które doprowadzają do wielu wad wymowy i zgryzu. Specjalistka podkreśla także, że każdy przypadek zaburzeń mowy należy indywidualnie konsultować u logopedy.
Czytaj także: https://mamadu.pl/blogi/agaidzieciaki/121369,7-przeszkod-w-rozwoju-prawidlowej-mowy-dziecka