Coraz więcej dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym ma trudności z prawidłową artykulacją głosek i poprawną wymową. Tego problemu nie można lekceważyć- wady wymowy mogą utrudniać kontakty społeczne i porozumiewanie się z innymi, a także wpływać na złe samopoczucie dziecka i obniżenie jego samooceny.
Ponadto nieprawidłowa artykulacja może skutkować problemami z nauką czytania i pisania - skoro dziecko źle wymawia głoskę, to źle ją słyszy, a skoro źle słyszy to źle napisze. Skąd takie nasilenie zjawiska? Nie wszystko jest spowodowane problemami zdrowotnymi i nieprawidłową budową anatomiczną aparatu mowy, często wina leży po stronie… naszego stylu życia. Oto siedem przeszkód w rozwoju prawidłowej mowy dziecka.
1. Technologie
Smartofony, tablety, komputery i telewizory na dobre i z łatwością wpisały się w nasze codzienne życie i chociaż dużo ułatwiają, to mogą też przeszkadzać. Dzieciaki, które korzystają z nich zbyt często i zbyt wcześnie mogą mieć nawet opóźniony rozwój mowy! Badania dr Daniela Andersona z Uniwersytetu Massachusetts dowodzą, że dzieciaki poniżej 2 r.ż. nie uczą się słownictwa z telewizji- nie łudźcie się zatem, że Dora z telewizora albo pan ze szklanego ekranu nauczy Waszego niemowlaka mówić. Żywej konwersacji i interakcji nie da się niczym zastąpić!
2. Brak rozmów
Szybko, szybko, nie teraz, za chwilę! Tempo dzisiejszego życia jest niemal zabójcze, tyle spraw do załatwienia, tyle rzeczy do zobaczenia, że nawet nie ma kiedy z dzieciakami porozmawiać. A to, niestety, negatywnie wpływa na ich rozwój mowy, bo to właśnie od rodziców dzieci uczą się języka. Obojętność i brak zainteresowania ze strony dorosłego gasi naturalna potrzebę mowy dziecka, przez co jej rozwój może zostać zaburzony. Dawniej nie było tylu rozpraszaczy naszej uwagi, takich wymagań i - co tu ukrywać - możliwości, więc czasu na wspólne konwersacje było znacznie więcej. Dziś częściej dzieciaki słyszą "yhm" lub "acha, coś ty" rzucane do słuchawki telefonu niż opowieści na temat otaczającego je świata.
3. Zanik czytelnictwa
Według badania Biblioteki Narodowej na temat stanu czytelnictwa w Polsce w 2014 roku jedynie 11% badanych przeczytało w roku 7 książek lub więcej. A szkoda, bo czytać warto, trzeba i należy, i jest ku temu kilka całkiem dobrych powodów. Książki to słowa, im więcej ich przeczytamy, tym więcej zostanie w naszej głowie i prywatnym słowniku. Książki uczą poprawności wypowiedzi, dają swobodę wymowy, pomagają w wyrażaniu swoich myśli i uczuć. Prosta sprawa, dużo czytania to bogate słownictwo, a co za tym idzie łatwość mówienia i wypowiadania się.
4. Musy, papki i przeciery
Wbrew pozorom to, co dziecko je i w jaki sposób to robi ma duży wpływ na to, jak mówi! Ssanie, picie z kubka, gryzienie, żucie, jedzenie łyżeczką to świetne ćwiczenia aparatu mowy i przygotowanie do wymawiania poszczególnych głosek. Obecnie słoiczki z musami, blendery i miksery towarzyszą dzieciakom zbyt długo, przez co nauka gryzienia zostaje opóźniona. Dziecko nie może w pełni rozwinąć sprawności mięśni warg i języka, a żuchwa nie jest odpowiednio stymulowana, co negatywnie wpływa na prawidłowy rozwój mowy. Już od 7 miesiąca życia są gotowe do tego by nauczyć się gryźć i żuć - nie ma powodu by przedłużać etap miksowania potraw do czasów szkoły podstawowej. Zaczynamy od bułki, chrupków, gotowanego ziemniaka i stopniowo wprowadzamy inne produkty. Dzieciaki powinny dostawać pokarmy o różnej konsystencji, temperaturze i smakach - wtedy najlepiej stymulowane są ich zmysły.
5. Późne "odsmoczkowanie"
Oprócz wad zgryzu, prowadzących do wymowy między-zębowej i możliwych deformacji podniebienia, długotrwałe ssanie smoczka może zaburzyć także artykulację niektórych głosek. Wszystko dlatego, że język podczas ssania wykonuje ruchy do tyłu i do przodu, a nie unosi się w górę, w kierunku podniebienia, przez co rozleniwia się i pozostaje bierny. Ponadto maluch ze smoczkiem w buzi będzie mniej chętny do komunikowania się z otoczeniem, a bez odpowiedniego treningu nikt mistrzem mowy polskiej nie zostanie.
6. Pieszczenie się dorosłych
I nie chodzi tutaj o sprawy sypialniane, a o przekazywanie nieprawidłowego wzorca mowy - te wszystkie "bajdzo dobzie", "gziećny" i "ślićna dziewcinka" wymawiane przez dorosłych oraz zdrobnianie wszystkiego, co się da (smoczuś, misiaczek, kubeczek, kanapeczka, buciczki, rączeczki i nóżeczki) wpływają negatywnie na mowę i wymowę dziecka. Nie traktujmy malucha jak kogoś - za przeproszeniem - mało rozgarniętego i niespełna rozumu. To człowiek, mniejszy od nas, ale człowiek! Mówmy zatem do dzieciaków normalnie i po ludzku.
7. Niedostosowanie wymagań
Nie wymagajmy od dzieciaków, by mówiły piękną polszczyzną niemal od urodzenia. Do wszystkiego trzeba się odpowiednio przygotować i przejść przez kolejne etapy wtajemniczenia. Mięśnie twarzy, języka i warg potrzebują wielu ćwiczeń, więc nie ma sensu wymuszać na maluchach wymawiania zbyt trudnych dla nich jeszcze głosek, bo może to im jedynie zaszkodzić - zaczną je zniekształcać i wyrobią sobie trudne do zlikwidowania błędne nawyki artykulacyjne. Bez zbędnego pośpiechu, z umiarem i mądrze - lepszej metody nie ma.