pexels.com

Gdy przedszkolak podnosi w domu temat umierania, rodzic wpada w panikę. Bo jak rozmawiać z dzieckiem o "poważnych sprawach"? Przecież tak łatwo je przestraszyć. Jako że sama jestem obecnie w podobnej sytuacji, przyjrzałam się kilku teoriom. A oto, co sprawdziło się u nas najlepiej.

REKLAMA

"Mamo, boję się śmierci" - powiedziała moja pięcioletnia córka, gdy kładłyśmy się w jej łóżeczku, żeby poczytać przed snem. Jak zwykle w chwilach, gdy zadaje pytania, na które nie znam odpowiedzi (na przykład: dlaczego pingwiny nie latają?), ogarnął mnie niepokój. Nie wpadłam w panikę, bo spodziewam się takich rozmów - żegnamy właśnie kogoś bliskiego. Jednak, choć wiedziałam, że Zuzia wcześniej czy później poruszy temat śmierci, nie zdążyłam się przygotować. No więc - improwizowałam.

Jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci

Najpierw powiedziałam więc spokojnie to, co można wyczytać w każdym podręczniku pod hasłem "jak rozmawiać z dzieckiem o śmierci".

- Córeczko, śmierć to naturalny etap życia. Wszyscy kiedyś umrzemy.

Wtedy usłyszałam, że córka umrzeć nie chce i że się tego umierania bardzo boi. Zaczęłam więc drążyć, czego boi się konkretnie. "Tego, że nie będziemy razem". Dodałam więc do mojego, jak dotąd dość rzeczowego, wywodu szczypty fantazji, mówiąc, że na pewno będziemy razem i po prostu staniemy się "częścią natury". Wtedy Zuzia zapytała, czy możemy być wodą, bo ona najbardziej lubi morze. Jasne, że możemy - czemu nie?

Pytanie tylko, gdzie należałoby ukrócić fantazje na temat śmierci. Bo, wiecie, kolejne pytanie mojej córki brzmiało: a czy tata może być kamieniem? I tak dalej. Zastanawiam się więc, jak uniknąć "koloryzowania" śmierci, a zarazem, co zrobić, by nie wystraszyć tak małego przecież jeszcze człowieka. Okazuje się, że teorie są różne. Oto kilka z nich.

Temat śmierci nie jest dla dzieci

To najczęściej opinia osób ze starszego pokolenia, głównie dziadków. Radzą oni, by mówić dziecku albo, że nigdy nie umrzemy, albo, żeby od razu zmieniać temat na "coś wesołego". I teraz zaprotestuje każdy psycholog, łącznie z moją terapeutką. Bo dzieciom nie należy kłamać, nie wolno też ignorować tego, co dla nich ważne. A taka niby niewinna "zmiana tematu" to właśnie ignorowanie - emocji dziecka.

Wszyscy kiedyś umrzemy

To z kolei przekaz, który doradzają niektórzy eksperci. Tyle tylko, że na przykład moją córkę te słowa wpędzają w lęk. Po pierwsze, nie wie do końca, co to właściwie znaczy "umrzeć". Po drugie, takie zdanie sprawia, że dziecko uświadamia sobie, że jego rodzice odejdą. A rodzic, zwłaszcza dla małego dziecka, jest centrum wszechświata, najważniejszą osobą, gwarantem bezpieczeństwa. Mówienie, że "mama i tata też umrą" mogą więc przedszkolaka przerazić. Przynajmniej ja tak uważam.

Śmierć nie jest niczym złym

Ona po prostu jest. Tak jak więdną kwiatki, a z drzew opadają liście, tak po wielu, wielu latach życia odchodzą ludzie. To normalne, więc nie trzeba się tego bać. Oto słowa, które, po dłuższym milczeniu, skierowałam do mojej córki. I zadziałało. Zuzia dopytywała jeszcze, czy będziemy po śmierci razem. Obiecałam, że tak. Oczywiście - nie wiem tego. Nie mam prawa wiedzieć. Ale chciałabym, żeby tak było, i gdzieś tam w to wierzę.

To wszystko uspokoiło moją córkę. Na razie. Bo przecież wiem, że im będzie starsza, tych "trudnych pytań" będzie więcej. Nie na wszystkie się przygotuję. Jeśli jednak chodzi o niełatwe zagadnienie, jakim jest śmierć, myślę, że poradziłam sobie całkiem nieźle. Dlaczego? Bo chwilę po tej rozmowie, moja córka spokojnie zasnęła. I przespała całą noc.