Wyjazd lub choroba mamy to częsty powód zakończenia karmienia piersią dziecka. Tak nie musi być. Do takiego wniosku doszła Joanna, gdy po powrocie z kilkutygodniowej wyprawy polarnej zdecydowała się podjąć próbę powrotu do karmienia piersią. Od razu dodajmy, że była to próba zakończona sukcesem.
Kobiecy wyczyn
Joanna Mostowska właśnie powróciła z niezwykłej wyprawy. Wraz z Olą Hołdą-Michalską spędziły ponad dwa tygodnie na Spitsbergenie, gdzie na nartach ciągnąc za sobą pulki ze sprzętem przebyły 280 kilometrów. I nie jest to jedyny sukces Joanny. Po powrocie do domu udało jej się wrócić także do karmienia piersią swojej ośmiomiesięcznej córeczki Marysi.
- Wyjeżdżałam do miejsca, w którym panują warunki arktyczne, obawiałam się, że laktator zwyczajnie rozpadnie się na mrozie. Ponieważ obawiałam się zapalenia piersi spowodowanego nadmiarem pokarmu, przed wyjazdem karmiłam dziecko coraz rzadziej, w końcu laktacja wygasła – opowiada nam Joanna. Czy od razu chciała wracać do karmienia piersią? - Myślałam o tym, ale przecież nie wiedziałam, czy się uda – odpowiada.
I gdy wróciła, postanowiła spróbować relaktacji. - Po powrocie nie miałam w ogóle mleka. Instynkt podpowiadał mi jednak, że Marysia jest jeszcze za mała na całkowite zaprzestanie karmienia. Zarówno ze względu na sam pokarm jak i na bliskość ze mną. – pisze Joanna na swoim blogu Sportowa Mama. I zaskoczyło ją to, jak niewiele informacji na temat relaktacji znalazła. Mimo to postanowiła spróbować.
Jak zabrać się do relaktacji? - Starałam się przystawiać córeczkę do piersi w każdej chwili, np. gdy była u mnie na kolanach. Na początku w ogóle nie była zainteresowana. Ale po dwóch dniach jakby sobie przypomniała o ssaniu i wtedy zaczęła „wisieć" na piersi. Zupełnie jak wcześniej. Pewnie dlatego laktacja wróciła. – opowiada Joanna.
Relaktacja – to się może udać
Relaktacja to powrót do karmienia piersią dziecka po okresie bez karmienia lub z rzadkimi karmieniami. Temat nie jest dogłębnie zbadany jednak według dostępnych danych relaktacja jest możliwa u 75 – 98 procent kobiet.
By relaktacja się udała, konieczne jest spełnienie kilku warunków. Pierwszym z nich jest oczywiście chęć mamy i sporo determinacji, by osiągnąć cel. Kolejnym - dobry stan zdrowia mamy. Sukces przedsięwzięcia zależy również od tego, czy u dziecka wciąż występuje odruch ssania. Jednak jak pokazuje przykład Joanny i jej córeczki, nawet gdy dziecko z początku nie jest zainteresowane ssaniem, z czasem może do tej czynności powrócić. Ponadto im młodsze jest dziecko i im krótszy czas odstawienia go od piersi, tym większa jest szansa na skuteczną relaktację.
Jeśli mamy spełnione powyższe warunki, wystarczy zabrać się do dzieła. Sposób na relaktację jest prosty: bardzo często przystawiamy dziecko do piersi (10-12 razy na dobę). W żadnym wypadku nie należy pomijać karmień nocnych, najlepiej co trzy godziny (między innymi dlatego obok chęci mamy potrzebna jest również determinacja). To właśnie w nocy organizm matki produkuje najwięcej prolaktyny – hormonu, który sprzyja laktacji. Ważne jest również by pamiętać o przystawianiu dziecka do obu piersi. Pomóc może również częsty kontakt skóra do skóry mamy i dziecka.
Jeśli ssanie dziecka okazuje się niewystarczającym bodźcem, warto sięgnąć po laktator i używać go po karmieniu. Mleka może nie być przez pierwszych kilka dni, ale warto uzbroić się w cierpliwość – poprzez właśnie takie działania dążymy do tego, by mleko znów się pojawiło.
W czasie relaktacji konieczne będzie karmienie młodszego dziecka mlekiem modyfikowanym. Dobrze byłoby zrezygnować wówczas z tradycyjnej butelki, której smoczek może zaburzać naturalny odruch ssania. Mleko podajemy strzykawką, łyżeczką, w kubeczku lub korzystamy z systemu karmienia zastępczego SNS. Na szczególną uwagę zasługuje to ostatnie rozwiązanie: SNS to urządzenie składające się z butelki z długą rurką. Rurkę należy przylepić do piersi tak, by dziecko ssało pierś jednocześnie pijąc mleko z butelki. Dzięki temu pierś jest pobudzana do produkcji pokarmu, a dziecko najedzone.
Postępowanie związane z relaktacją jest proste, ale może wymagać sporo determinacji i poświęcenia. Gdy kobieta się na nie decyduje, może być zmuszona odłożyć inne obowiązki na rzecz częsych i czasochłonnych karmień. Jeśli jednak efektem mają być dodatkowe karmienia, a może lata karmienia dziecka - warto podjąć próbę.