Sezon na sikanie na trawkę już w pełni. To rodzice uczą, że to normalne zachowanie
Po przeprowadzce bardzo doceniam balkon i nawet zaczęłam hodować kwiaty. Wcześniej to było nie do pomyślenia. Bardzo cenię sobie momenty, gdy mogę na chwilę wyjść z kubkiem kawy i posiedzieć sama ze sobą. Nie obserwuję celowo ludzi, ale czasem coś tak bardzo rzuca się w oczy, że ciężko udawać, że się tego nie widzi.
Choć to był weekend, na dworze było mało dzieci. Pomyślałam, że chyba zaczęły się wyjazdy za miasto. Dosłownie garstka maluchów bawiła się na placu zabaw. Nagle jeden z chłopców, może 4-, 5-letni, sam wybiegł na teren zielony i ściągnął majtki.
Na zielone można
Mąż się tylko zaśmiał, że przynajmniej odbiegł pod krzaczek. Niby tak, w ubiegłym roku jednemu z chłopców nawet nie chciało się wyjść poza teren placu zabaw. Siusiał na trawę przez ogrodzenie. No faktycznie brawa dla niego.
Zachodzę w głowę, jak to się dzieje, że co roku przez okres zimowy zapominam o tym "zwyczaju". Lato to przecież sezon gołych wypiętych pup i nieskrępowanego załatwiania potrzeb fizjologicznych przez dzieci wszędzie, gdzie tylko jest trochę zielonego. W wielu Polakach jest jakieś takie przeświadczenie, że "na trawkę to można".
Chciałabym być bardziej empatyczna dla takich sytuacji, ale nie potrafią. W ubiegłym roku spacerowałam z córkami, gdy nagle idący przed nami 4-latek oznajmił, że chce siku. Jego mama, niewiele myśląc, ściągnęła mu majtki i wysadziła go na trawniku oddzielającym chodnik od jezdni. 50 metrów dalej była kawiarnia z toaletą.
Toaleta jednak nie zmienia nic. Jeśli jest płatna, to rodzice potrafią wysadzić dziecko nawet tuż obok.
Po co szukać WC?
Jako mama dwójki dzieci wiem, że nawet maluszki naprawdę potrafią trochę wytrzymać. To daje szansę na odnalezienie dogodnego miejsca. Przecież gdy dziecku nagle zachce się do toalety, to nie wysadzacie go na środku marketu, nie robicie tego także na dworze zimą. Czemu więc robicie to latem na placu zabaw?
Nie kupuję też tego argumentu, że jak pies sika, to nikomu nie przeszkadza. Bo jednak chyba coś różni nasze dzieci od domowych pupili.
Nie mam problemu z tym, że dziecku bardzo się chce i już dłużej nie wytrzyma. Raczej razi mnie ta beztroska rodziców, którzy wysadzają dzieci nie dlatego, że muszą, ale dlatego, że im się nie chce nigdzie fatygować i szukać toalety czy nawet bardziej ustronnego miejsca.
A jakie jest wasze zdanie na temat siusiania na trawkę i wypiętych dziecięcych pup?
Czytaj także: https://mamadu.pl/173258,rodzice-zrobili-z-placu-zabaw-kuwete-z-oszczednosci