W przedszkolu córki brakuje nauczycieli. Znaleziono rozwiązanie, które wkurzyło rodziców
Brakuje nauczycieli przedszkolnych
"Wróciłam wczoraj z zebrania w przedszkolu mojego 5-letniego dziecka. W grupie córki wiele rzeczy pozostaje niezmiennych od poprzedniego roku, więc nauczycielki zajmujące się grupą Basi tylko przypomniały różne zasady panujące w przedszkolu, poprosiły o przyniesienie stroju sportowego i szczoteczek do mycia zębów. Obowiązkowo trzeba było ustalić trójkę rodziców oraz składkę na wyprawkę przedszkolną na ten rok szkolny" – rozpoczyna swój list nasza czytelniczka Agata.
"Okazało się jednak, że w przedszkolu doszło do pewnych zmian, które pośrednio dotyczą grupy mojej córeczki. Mianowicie, placówka zatrudnia coraz mniej nauczycieli wychowania przedszkolnego, bo nie ma chętnych do pracowania w tym zawodzie. W związku z tym dwie panie, które pracowały w zeszłym roku, odeszły, a jedna poszła na urlop macierzyński. Dyrekcja przez ponad miesiąc przed rozpoczęciem roku szukała kogoś na miejsca pedagogów, jednak bezskutecznie".
Wychowawczyni wzięła drugą grupę
Mama przedszkolaka opowiedziała o tłumaczeniu dyrekcji i chwilowym rozwiązaniu: "Na wczorajszym zebraniu pani dyrektor przyszła na chwilę do sali i bardzo nas za tę sytuację przeprosiła. Przyznała, że ma trochę związane ręce, bo w związku z tym, że placówka jest publiczna, to nie ona ustala, ile nauczyciel zarabia. Była pewna, że dla wielu pedagogów to jeden z czynników, dlaczego nie decydują się na pracę w przedszkolu (bo w szkole są większe możliwości etatowe i dzieci są bardziej współpracujące) albo wybierają placówki prywatne, w których kwestie finansowe ustalają indywidualnie z dyrekcją.
Dowiedzieliśmy się, że przez braki kadrowe jedna z wychowawczyń mojej córki prowadzi równocześnie dwie grupy dzieci: 3-latki i 5-latki, do których chodzi Basia. Wszystko będzie tak funkcjonowało do czasu, aż nie znajdą się nowi nauczyciele, których będzie mogła zatrudnić dyrektorka. Okazuje się, że podobno są ogromne problemy z nauczycielami nauczania przedszkolnego. Przedszkola są przepełnione, dzieci jest dużo, a nauczyciele po studiach wolą pracę w szkole, gdzie są inne zarobki, dłuższe wakacje, nie ma przedszkolnych dyżurów w czasie ferii czy wakacji".
Zmęczenie nauczycielki odbija się na dzieciach
Nasza czytelniczka jest zawiedziona i zła, bo na takim rozwiązaniu cierpią dzieci: "Nie myślałam, że to będzie duży problem dla naszej grupy. Wiem, że wychowawczyni, która 'ciągnie' dwa etaty na pewno ciężko jest pracować wiele godzin wśród głośnych przedszkolaków. Niestety okazało się, że odbija się to trochę na moim dziecku. Nauczycielka czasami prowadzi zajęcia u Basi po południu, jest zmęczona 3-latkami, przez co grupa córki jest poszkodowana.
Z racji przemęczenia już teraz rzadziej chodzą na spacery i widać, że jedna pani na dwie grupy to za dużo fizycznie i psychicznie dla nauczyciela w przedszkolu. Zastanawiam się, jak dużo stracą na tym obie grupy i czy nie odbije się to na zdrowiu nauczycielki. Jak pójdzie na zwolnienie lekarskie, to będzie jeszcze trudniej.
Już teraz dyrektorka wspomniała, że taki system sprawdzi się tylko na chwilę i szuka pomocy w kuratorium. Jeśli jednak jej nie otrzyma, będzie zmuszona skrócić godziny pracy przedszkola. Ciekawe, co ja zrobię z dzieckiem, jeśli obydwoje z mężem pracujemy do 16:00 i nie mamy nikogo, kto odbierze córkę z przedszkola wcześniej..." – kończy swój list Agata, mama Basi.
Czytaj także: https://mamadu.pl/176518,braki-nauczycieli-w-przedszkolach-niewykluczone-sa-zmiany-w-pracy-placowek