Nie zamierzam przepraszać, że moje dzieci są głośne. Ludzie, bądźcie bardziej wyrozumiali
List do redakcji
17 lutego 2022, 13:18·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 lutego 2022, 13:18
Zwykle od najmłodszych lat uczymy nasze dzieci kultury i zasad życia społecznego. Chcemy, by wiedziały, jak funkcjonować wśród innych, jakie zachowania są akceptowane, a jakie mogą spotkać się z negatywnym odzewem. Czy jednak czasem nie przesadzamy?
"Moje dzieci są radosne, a przy tym hałaśliwe. I nie zamierzam za to
przepraszać” – pisze Dominika.
Reklama.
Reklama.
Wielu rodziców uczy swoje dzieci zasad kultury i odpowiedniego zachowywania się w miejscach publicznych, ale dzieci i tak są hałaśliwe.
Czytelniczka pisze, że nie zamierza nikogo przepraszać za to, że jej dzieci zachowują się radośnie, a przy tym również głośno.
Powinniśmy okazywać większą wyrozumiałość i tolerancję w stosunku do dzieci, bo są tylko... dziećmi.
"Jestem mamą 5-latki i 3-latka. Moje dzieci trudno określić mianem spokojnych, mają niespożytą energię, wszędzie ich pełno, ciągle się z czegoś śmieją, a że jest między nimi
mała różnica wieku, to jeszcze się wzajemnie ‘nakręcają’ w różnych sytuacjach.
Na początku próbowałam ich uciszać, strofować, denerwowałam się, że mogą komuś
przeszkadzać, gdy wychodzimy w miejsca publiczne, a potem pomyślałam sobie "dość”. To są po prostu dzieci i zachowują się jak dzieci. Są niesforne, roześmiane, hałaśliwe” – pisze Dominika.
Usłyszałam, że moje dzieci wrzeszczą
Dodaje, że oczywiście uczy dzieci zasad kultury. Gdy np. wychodzą czasem całą rodziną do restauracji, tłumaczy, że nie powinny biegać czy krzyczeć, bo może to przeszkadzać innym. Podobnie w odwiedzinach u znajomych, którzy nie mają dzieci.
"Nie zamierzam jednak cały czas ich upominać. Wiele osób popada w przesadę, wychodząc z założenia, że dzieci w przestrzeni publicznej powinny się zachowywać tak, jakby ich nie było.
Raz jakiś starszy mężczyzna zwrócił mi uwagę w centrum handlowym, że moje dzieci wrzeszczą.
Tak, wygłupiały się, ale o wiele głośniej była tam ustawiona muzyka, dobiegał też jakiś tubalny śmiech mężczyzn z McDonalda. To mu oczywiście nie przeszkadzało, ale śmiech moich dzieci już tak” – pisze Dominika.
Nie będę przepraszać
I przyznaje, że nie chce wiecznie koncentrować się na tym, czy ktoś patrzy nam nią osądzającym czy karcącym wzrokiem.
"Naprawdę moje dzieci zachowują się zwyczajnie, tylko nieco głośniej niż dorośli. Czy tak trudno zrozumieć, że jest to w naturze dziecka? Ekspresyjność, wyrażanie emocji całym sobą, energia, która aż je roznosi. Rozumiem, że niektórzy mogą odbierać ten hałas jako oznakę braku szacunku lub zakłócania jego spokoju. Ale ludzie, opamiętajcie się!
Odrobinę wyrozumiałości. Naprawdę wychowuję moje dzieci, uczę je zasad i kultury, ale nie zabronię im być dziećmi! Takie właśnie są – nie zastanawiają się, czy coś wypada, czy nie, po prostu całe sobą są. I moim zdaniem nie ma w tym nic złego” – dodaje Dominika.