"Od kiedy chłopcy malują paznokcie?" - zapytała mojego syna. Chętnie odpowiem

Aneta Zabłocka
11 lipca 2022, 15:25 • 1 minuta czytania
Zawsze się dziwię, że długie włosy u moich synów wywołują tyle emocji. Czasami ludzie wprost mówią do mnie, żebym zabrała chłopców do fryzjera, bo tak nie można. Ostatnio jednak wścibskość ludzi zdenerwowała mnie jeszcze bardziej. I sytuacja nie mogła być bardziej typowa - starszej pani w autobusie nie spodobał się wygląd kilkulatków.
Starsza pani w autobusie krytykowała moje dziecko. Oto odpowiedź matki Fot. Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Jechaliśmy autobusem na wycieczkę na plac zabaw. Usiedliśmy na siedzeniach zwróconych do siebie na końcu pojazdu. Nasza trójka i pani w okolicach 60-tki. Przyglądała się bacznie moim synom, a w końcu zapytała jednego z nich: "Jesteś chłopcem czy dziewczynką?". Syn nie odpowiedział, ale kobiecie to nie przeszkadzało. "Musisz być dziewczynką, bo masz długie włosy i pomalowane paznokcie" i klasyczne już hasło: "Za moich czasów chłopcy nie malowali paznokci".


Nie muszę mówić, że się we mnie zagotowało. Odpowiedziałam jej i moim chłopakom, że każdy ma prawo, malować sobie co chce i układać fryzurę wedle upodobań. Moi synowie mają pomalowane paznokcie, bo lubią kolory, a ja nie widzę nic złego w tym, aby ćwiczyli małą motorykę, trzymając pędzelek w paluszkach i bawili się barwami.

Kobieta nie odzywała się już więcej, ale ja byłam coraz bardziej zła. I dzisiaj kilka dni po tej sytuacji mam dla kobiety z autobusu i innych osób, które uważają, że "moje czasy" to jedyny właściwy wzorzec odnoszenia się do świata, wyliczankę:

A za pani czasów przemoc domowa była dopuszczalna.

A za pani czasów alkoholizm był usprawiedliwioną normą.

A za pani czasów bicie dzieci było nazywane właściwym wychowaniem.

A za pani czasów molestowanie w miejscu pracy było docenianiem urody współpracowniczek.

A za pani czasów depresja była nazywana słabością.

A za pani czasów osoby niehomormatywne były uważane za dziwolągi.

A za pani czasów gwałt na żonie nazywany był obowiązkiem małżeńskim.

A za pani czasów ojciec dziecka pojawiał się tylko przy poczęciu.

A za pani czasów obecność ojca równała się lanie.

A za pani czasów nikt pani nie wytłumaczył, czym jest tolerancja.

A za pani czasów nikt nie mówił pani, że jest pani wystarczająco dobra.

A za pani czasów rodzice i rodzina zniszczyli pani pewność siebie.

A za pani czasów nie wiedziała pani, że może płakać i nie zostanie uznana za histeryczkę.

A za pani czasów podczas porodu nikt nie podał pani znieczulenia i nie powiedział, że będzie fantastyczną mamą.

A za pani czasów żadna koleżanka nie przyszła do pani z kostką lodu, by zdjąć opuchliznę z oka i nie powiedziała: "Chodźmy na policję".

A za pani czasów kobieta z nieślubnym dzieckiem była nazywana "dziwką".

A za pani czasów śmiertelnie chore dzieci były karą do Boga.

A za pani czasów kobieta nie miała głosu.

Bardzo się cieszę, że nowe wychowanie panią drażni i męczy. Być może dotyka w pani tej struny empatii i miłości, na której już dawno pani nie grała. Po cichu liczę, że widząc moje zaangażowanie w bycie mamą, akceptację dla wyglądu i zainteresowań moich synów, wymieniania uścisków i buziaków z nimi, także w miejscu publicznym, wróciła pani do domu i zadzwoniła do swoich dzieci, mówiąc im: "Przepraszam, kocham was".

A może nie? Może musi pani usłyszeć moją wyliczankę, by to zrobić.

Do zobaczenia w komunikacji miejskiej!

Czytaj także: https://mamadu.pl/162889,starsze-osoby-potrafia-walczyc-o-miejsce-w-komunikacji-miejskiej-a-reszta