Chyba każdy z nas ma w szufladzie zdjęcie z czasów dzieciństwa, które jest dowodem na fatalny gust naszych rodziców. W tej kategorii królują zdjęcia fryzur. Na grzybka, na jeża z grzywką, na Limahl'a... Dziś śmiejemy się z politowaniem, a nierzadko robimy swoim dzieciom tę samą krzywdę.
Kto powinien decydować o tym, jak dziecko "nosi się" do przedszkola – rodzice czy maluch? To dylemat, przed którym stanęła pani Karolina, mama 4-letniego Kornela, który do przedszkola chodzi z włosami zaplecionymi w "dobierańca".
– Dawno niewidziane koleżanki, kiedy pierwszy raz widzą moje dziecko zawsze myślą, że Kornel jest dziewczynką. Do tej pory wydawało mi się to raczej zabawne, ale miarka się przebrała – pisze w liście do MamaDu pani Karolina. Jak się okazuje, nie tylko dorośli dostrzegają podobieństwo chłopca do rówieśniczek, ale i dzieci w przedszkolnej grupie.
"Jak dziewczyna!"
Kornel ma długie włosy. Bardzo gęste, w pięknych odcieniach blondu. Rzadko zdarza się, by dziewczynki w jego wieku mogły pochwalić się tak grubym warkoczem.
– Uwielbiam te jego włosy. Zawsze się wyróżniał dzięki nim, dlatego cały czas uważałam, że to jego atut. Nie spodziewałam się, że fryzura mojego syna przysporzy mu przykrości i kłopotów – opisuje pani Karolina.
Mama chłopca poczuła się zmieszana po raz pierwszy, gdy będąc na przedszkolnej uroczystości, zastała grupę swego chłopca w łazience. – Dzieci przygotowywały się do występu. Stanęłam w progu łazienki i zanim ktokolwiek mnie zauważył, usłyszałam, jak przedszkolanka, która zakładała Kornelowi spodnie, na głos zdziwiła się, że nie jest dziewczynką. Uderzyło mnie to, bo co innego koleżanki, których Kornel nie zna, a co innego panie z przedszkola.
Kolejną sytuacją, która wywołała w pani Karolinie mieszane uczucia i poważne wątpliwości czy aby na pewno dobrze robi, że zapuszcza mu włosy, było zwierzenie chłopca. – Kornel powiedział, że dzieci na niego wołają "dziewczynko". Nie tylko chłopcy, to określenie zdobyło miano "ksywy". Niby to nie jest obraźliwe, ale widzę, że to się Kornelowi nie podoba.
Pani Karolina postanowiła porozmawiać z wychowawczynią. – Usłyszałam, że dzieciom nie ma się co dziwić – Kornel wygląda jak dziewczynka. Wśród małych dzieci rysy twarzy i sylwetki nie są wyraźnie inne, a dzieci w tym wieku próbują jakoś zrozumieć świat i przez to kategoryzują. Dlatego coś jest tylko chłopięce i tylko dziewczęce w ich rozumieniu. I tak jest z długimi włosami – zarezerwowane są dla dziewczynek.
Z tego powodu rodzice chłopca biją się z myślami – ścinać włosy czy nie? Z jednej strony pozbycie się pięknych włosów będzie lekcją konformizmu. Z drugiej zaś skazywaniem na wieczne przezwiska w przedszkolu, a może nawet w szkole. Czy istnieje złoty środek?
To "tylko" fryzura
– Myślę, że najważniejsze jest to, jakie włosy chce mieć dziecko, nawet jeśli jest małe i wydaje się nam, że lepiej wiemy w jakich włosach mu do twarzy – mówi Katarzyna Kucewicz, psycholog z gabinetu Inner Garden. – Często moi dorośli pacjenci przynoszą na terapie zdjęcia z dzieciństwa. Temat włosów/fryzury wraca niezwykle często. Okazuje się, że nawet dorośli pamiętają dokładnie, jak źle się czuli w przedszkolu we fryzurze wymyślonej przez rodziców.
Oczywiście nie należy popadać w skrajności. Jeśli dziecko chce nosić do przedszkola zielonego irokeza, warto wytłumaczyć, dlaczego to zły pomysł. Jednak idąc do fryzjera, powinniśmy pozwolić dziecku, jak chce wyglądać.
– Z moim obserwacji wynika, że chłopcy noszący jako małe dzieci długie włosy często są bardzo pewni siebie, przebojowi, otwarci. Pewnie dlatego, że mając pełną akceptację rodziców, są odporni na ewentualnie żarty rówieśników. Ale to nie reguła – mówi Kucewicz.
Dziecko z niższa samoocena może odbierać takie żarty bardzo osobiście. – Dlatego, nawet jeśli długie, lśniące włosy u chłopca bardzo nam się podobają, a on jednak nie chce, nie zmuszajmy, odpuśćmy. Grunt, żeby dziecko czuło się swobodnie i dobrze ze sobą.
Mały Kornel przestaje lubić swoją fryzurę, bo chce być w bandzie chłopaków. Jednocześnie pani Karolina nie chce, by chłopiec wyuczył się zasady, że aby być lubianym, trzeba być takim, jak inni. – Zamiast na włosy lepiej zwrócić uwagę na samoocenę dziecka i jego stosunek do siebie, bo okazuje się, że już kilkulatki potrafią obsesyjnie myśleć o swoim wyglądzie. Kult urody może niszczyć dzieci już w wieku przedszkolnym – komentuje Katarzyna Kucewicz.
Rozwiązanie? Nigdy nic na siłę, zawsze po konsultacji z maluchem i wyjaśnieniu co i jak. – Przedszkolanka twierdzi, że etap nazywania Kornela "dziewczyną" najpewniej minie. Tym bardziej że panie z przedszkola nie obserwują żadnych dyskryminujących zachowań wobec kogokolwiek. Dlatego poczekam, a jeśli zauważę, że Kornelowi warkocz ciąży za bardzo, po prostu go zetnę.