Chcą chronić dzieci przed stresem i strachem. Nauczyciele na własną rękę szykują się na uchodźców

Martyna Pstrąg-Jaworska
01 marca 2022, 15:59 • 1 minuta czytania
Obecnie trwa "pospolite ruszenie" pomocowe – Polacy chcą i pomagają tym, którzy uciekają przed wojną w Ukrainie. Teraz każdy jest w emocjach, stara się dać bezpieczeństwo tym ludziom – przede wszystkim kobietom i dzieciom. Za kilka tygodni, gdy sytuacja Ukraińców w Polsce się unormuje, wielu będzie chciało stanąć na własne nogi – iść do pracy, wrócić do edukacji. Na razie tylko sami nauczycieli się przygotowują, uczą się zwrotów po ukraińsku i rozmawiają ze swoimi obecnymi uczniami o wojnie w Ukrainie.
Dopiero co wyszły rekomendacje MEiN o tym, jak rozmawiać o wojnie. O uczeniu dzieci, które nie znają języka polskiego, nikt jeszcze nie mówi. Artur BARBAROWSKI/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nie ma jeszcze pomysłu na to, jak zostanie zorganizowana nauka dzieci z Ukrainy, które teraz przyjechały do Polski i wiele z nich nie zna nawet jednego słowa po polsku. Już wiemy, że dorośli z dziećmi dostaną 500+ i wszystkie dodatki socjalne, które pomogą im w stanięciu na nogi, a także będą mogli podjąć pracę w naszym kraju bez potrzebnych do tego pozwoleń.

Na jakąś strategię będzie jeszcze czas, MEiN zapewne rozpocznie nad tym niedługo prace, ale na razie "kurz musi opaść", a Ukraińcy muszą zadbać o spokój dla siebie i swoich dzieci. Wszyscy chcą im zapewnić długodystansowe poczucie bezpieczeństwa w nowym miejscu i sytuacji.

Wytyczne MEiN o tym, jak rozmawiać z uczniami o wojnie

Wchodzę na różne grupy i fora internetowe, które zrzeszają nauczycieli. Tam wrzawa, bo MEiN dopiero co wydał rekomendacje, jak rozmawiać z dziećmi w szkołach o wojnie. Część ma obiekcje do treści dokumentu, inni zwracają uwagę, że: "Rychło w czas. Od czwartku sami sobie radzimy, więc i dalej będziemy działać bez ich światłych porad".

Wielu jednak uważa, że rekomendacje są dobre, a to jednak nauczyciel musi indywidualną sprawę podjąć i rozwiązać, bo on zna swoim uczniów najlepiej. W wielu szkołach i klasach są dzieci z Ukrainy, które są w Polsce od kilku lat i dla których wojna jest przerażającą wiadomością – zostawiły na Wschodzie ojców, dziadków, przyjaciół.

Tu na nowo układają sobie życie, ale z nimi rozmowa będzie inna i trudniejsza niż z polskimi dziećmi, które wojnę znają tylko z książek i filmów i nie mają rodzin na Ukrainie.

Jeden z nauczycieli, pan Przemysław, który uczy języka polskiego i ma wychowawstwo w 2. klasie liceum, powiedział: "Ten dokument i wytyczne nie są doskonałe, wiadomo. Ale liczy się, że przygotowali takie rekomendacje. Trudno o to, by podali gotowy przepis na pomoc dzieciom, rozpatrywali każdy indywidualny przypadek.

Od tego jednak jest nauczyciel czy szkolny pedagog, by pomógł, w konkretnej zaistniałej sytuacji”. A pan Michał, również polonista, dodał: ‘"Wytyczne" to podkreślenie kluczowych kwestii. Reszta zawsze należy do inteligentnego, samodzielnego, odpowiedzialnego człowieka."

Nauczyciele mają różne poglądy na uświadamianie

Pedagodzy wymieniają się spostrzeżeniami, dyskutują. Mają na rozmowę z dziećmi o wojnie wiele pomysłów, część ma zdanie, że u małych dzieci, np. w przedszkolach, nie zawsze warto podejmować temat od razu.

W rozmowie ze mną, Kinga, nauczycielka nauczania początkowego, która jest wychowawczynią 6-latków, mówi:

- Dziś miałam bardzo trudną rozmowę z mamą dziecka, które pochodzi z Ukrainy. Mama nie chciała, aby w naszej grupie był poruszany temat wojny, jeśli dzieci same nie zaczną. Oni przeżyli już jedną wojnę, gdy dzieci były małe i starają się w domu do tego nie wracać.

Jest u nich rodzina i znajomi (uchodźcy) z Ukrainy, chłopcu wytłumaczyli, że przyjechali w odwiedziny. Mama jest przerażona i płakała. To dla nich trudny czas. Zaproponowałam wsparcie psychologiczne, wspomniałam o szkolnej zbiórce. Była wdzięczna i dziękowała za okazane serce.

Myślę, że warto poznać sytuację rodzin dzieci, które ma się w grupie, zanim zacznie się trudne, smutne, przerażające rozmowy z dziećmi. Starajmy się pomóc, uspokoić, a nie bardziej zaszkodzić i przestraszyć. W dalszej części rozmowy dodaje:

- Ukraińcy są bardzo wdzięczni za okazane serce, za pomoc. Martwią się o swoje dzieci, o ich przyszłość. Dla nich wojna trwa 8 lat, a nie 5 dni. Chcą chronić swoje dzieci przed stresem, przerażeniem... przed wojną. A ja jako nauczyciel jestem świadoma, że taka rozmowa z dziećmi czeka mnie prędzej, czy później. Staram się do tego przygotować.

Kobieta przyznaje, że często przydają się techniki relaksacyjne, odwrócenie uwagi przedszkolaków od tematu i skupienie na czymś zupełnie innym. Innego zdania jest Magdalena, która jest wychowawczynią 2 klasy szkoły podstawowej: "To nie jest łatwa decyzja przy pracy z grupą, bo są dzieciaki unikające tematu i to im pomaga, a są takie, które mają silną potrzebę obgadania problemu.

Moim zdaniem nie wolno tematu unikać, tylko trzeba być jak najbardziej empatycznym i jednocześnie rzeczowym. Nie histeryzować, nie straszyć i swoich lęków nie przerzucać na innych". A pani Kinga ze swojej perspektywy dodaje:

- Dzieci w mojej grupie na razie nie poruszają tego tematu, ale nie mamy styczności z dziećmi na korytarzu (oddział przedszkolny). Jestem świadoma, że prędzej czy później temat wypłynie i nie uciekam od rozmowy (…). Dużo czytam, szkolę się, aby łatwiej było mi wyjaśnić sytuację dzieciom. Jednak również dla mnie jest to bardzo trudna sytuacja i nie zamierzam na razie włączać w to dzieci.

Nauka ukraińskiego, by móc uczyć

W mediach społecznościowych i na grupach nauczycielskich krążą grafiki z podstawowymi zwrotami po ukraińsku, inni organizują webinary z nauką początkową języka ukraińskiego. Dzięki wiedzy, jak rozmawiać z dziećmi, które nie rozumieją nawet słowa po polsku, nauczyciele mają nadzieję na dotarcie do przestraszonych uczniów, którym w szkole trzeba będzie zbudować poczucie bezpieczeństwa.

Dorota Zawadzka, psycholożka przygotowała szkolenie dla nauczycieli, które ma im pomóc w rozmowie o wojnie, ale psycholożka mówi też o tym, jak wspierać dzieci z Ukrainy w tym trudnym czasie.

Pani Emilia, nauczycielka historii z liceum ogólnokształcącego, powiedziała mi, że ma nadzieję na wykorzystanie swojej znajomości języka rosyjskiego, bo wielu Ukraińców jednak rosyjski także zna:

- Jeśli nie uda się po rosyjsku, zawsze jest też szansa na nauczenie się choćby kilku zwrotów z internetu czy pomoc z użyciem Google Translate. Nie ukrywam, że liczę na technologiczną pomoc, bo w moim wieku nie wiem, czy dałabym radę nauczyć się płynnie mówić w nowym języku, nawet jeśli wydaje się on być podobny do polskiego…

Wielu nauczycieli uważa, że może być też problem w ich sposobie nauczania – wielu nie ma wykształcenia i doświadczenia w nauce obcokrajowców, dzieci, które dotychczas chodzą do ich klas i szkół, mówią jednak zazwyczaj płynnie po polsku lub angielsku, zależnie od rodzaju klasy i szkoły.

Są też głosy mówiące o tym, że dla dzieci uchodźców powinno się stworzyć oddzielne jednostki, a nie wcielać je do istniejących już klas i grup w szkołach i przedszkolach. Jak będzie – czas pokaże. Obecnie nauczyciele są poruszeni i jak tylko mogą (najczęściej jednak samodzielnie…), przygotowują się na spore zmiany.

Prawne rozwiązania o nauczaniu obcokrajowców i uchodźców

Teraz jest tak, że prawnie istnieją dwie możliwości edukacji dla dzieci cudzoziemskich (w tym tych z Ukrainy). Najczęściej na podstawie dokumentów z poprzedniej szkoły jest ustalany poziom w nauczaniu dziecka i przypisanie do klasy. W obecnej sytuacji wystarczy oświadczenie rodziców o sumie lat nauki za granicą. Specjaliści jednak apelują o dodatkowe rozwiązania, które ułatwiłyby dzieciom odnalezienie się w tej trudnej sytuacji. "Pracujemy nad różnymi scenariuszami, będziemy też wspierać samorządy" - zapewnia w rozmowie z tvn24.pl wiceminister edukacji Tomasz Rzymkowski.

Uczniowie pochodzący spoza granic Polski, którzy są uchodźcami, mogą być objęci pomocą psychologa szkolnego w związku z doświadczeniem migracyjnym (w przypadku uchodźców z Ukrainy, ta pomoc może także objąć rodzica lub rodziców). O tym, jak ta pomoc będzie wyglądać, decyduje dyrektor danej placówki.

Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w rozmowie z tvn24.pl powiedział: "Uważamy, że są trzy pilne kwestie, którymi należy się zająć(...). Pierwsza kwestia to konieczność zapewnienia środków na asystentów międzykulturowych dla uczniów". ZNP liczy też na wsparcie nauczycieli języka polskiego, którzy tylko w części posiadają kwalifikacje do nauczania języka polskiego jako obcego. Trzecią kwestią jest szybkie uznanie dyplomów nauczycieli ukraińskich: "Część z nich zna język polski w stopniu wystarczającym, by uczyć, a część może być wsparciem językowym. Wiele dzieci, które do Polski trafiają to maluchy. Będziemy bardzo potrzebować nauczycieli przedszkolnych i wczesnoszkolnych" - dodaje Broniarz.

Część nauczycieli będzie musiało jednak podołać nauce dzieci, które w wielu przypadkach przeżyły traumę (więc wsparcie psychologa szkolnego i dziecięcego będzie zapewne niezbędne) i dodatkowo nie znają języka polskiego.

Czytaj także: https://mamadu.pl/160239,sytuacja-w-ukrainie-jak-rozmawiac-z-dzieckiem-o-wojnie-odpowiada-superniania