Telewizor włączony od rana do nocy, w aucie radio. Nasze domy przepełnił dźwięk syren i strachu. Sami jesteśmy zdenerwowani, przestraszeni, bo ciężko odwracać głowę, kiedy dom sąsiada płonie. Nasze dzieci, niezależnie od wieku, czują, że dzieje się coś złego. Wracają ze szkoły, przedszkola, płaczą, boją się, bo jest wojna. A my, często nie wiemy, jak z nimi rozmawiać... i czy w ogóle to robić.
Reklama.
Reklama.
Czy rozmawiać z dziećmi o wojnie?
- Musimy pamiętać, że dzieci już w przedszkolu rozmawiają ze sobą o tym, co się dzieje. Rodzicom wydaje się, że maluch nic nie wie, ale w wielu domach telewizor jest włączony przez wiele godzin, w aucie słuchamy radia. Dzieci wyczuwają nerwowość, słyszą słowo "wojna" i boją się - mówi psycholog Dorota Zawadzka.
Ekspertka uczula, że rozmowa z dzieckiem powinna się odbyć, kiedy dziecko zacznie zadawać pytania albo kiedy zauważymy, że dzieje się coś w jego zachowaniu. - Rodzice widzą, że w dziecku coś się zmieniło, tak jak są w stanie z wyprzedzeniem przewidzieć chorobę, tak i tu widać różnicę w zachowaniu - mówi w rozmowie z mama:Du ekspertka. - Jeśli słyszymy, że dziecko bawi się "w wojnę", staje się płaczliwe, boi się - nie uciekamy od rozmowy.
- Choć dzieci w wieku przedszkolnym nie wiedzą, co to znaczy, sytuacja, w której się znaleźliśmy niesie ze sobą ze wszech stron nerwowość. Pamiętajmy, że w polskim systemie edukacyjnym jest około 60 tys. dzieci z Ukrainy. Może kolega przyszedł i powiedział, że w jego kraju jest wojna, latają bomby. W takiej sytuacji nie możemy udawać, że nic się nie dzieje - mówi Dorota Zawadzka.
Psycholożka podkreśla, że z małymi dziećmi, które uda się "uchować" przed informacjami, nie powinno się zaczynać rozmowy. Jednak jeśli zachodzi realna potrzeba, nie możemy jej bagatelizować.
Mamo, czy u nas też będą bomby?
Dzieci postrzegają rzeczywistość tak, jak potrafią. Mając niewielką wiedzę o tym, jak działa świat, mogą realnie obawiać się, że ich dom też jest zagrożony. - Wczoraj miałam mnóstwo sygnałów, że dzieci płaczą, chcą, żeby wcześniej odbierać je z przedszkola, nie możemy wtedy odpowiadać "daj spokój, nic nam nie będzie" - tłumaczy psycholożka.
- Zacznijmy od wyjaśnienia im, czym jest wojna, ale w sposób, który mogą pojąć. Wojna to konflikt, wyjaśnijmy, że dorośli czasem się kłócą, możemy przywołać jakąś sytuację konfliktową z podwórka. Ludzie się między sobą kłócą, a czasem kłócą się kraje. Nie ma klucza, że czterolatkom coś mówimy, a trzylatkom jeszcze nie - wszystko zależy od realnej potrzeby, zaznacza.
Dorota Zawadzka zauważa, że wielu rodziców stara się dziecko uchronić, ale jest to trudne, bo nauczycielki w przedszkolu rozmawiają, media atakują nas zewsząd. - W takiej sytuacji warto zapytać dziecko, czy chce o tym porozmawiać, co czuje. Dowiedzmy się skąd i co usłyszało. Tu mówię o maluchach, ze starszymi dziećmi rozmowa o wojnie powinna wyglądać nieco inaczej - zaznacza psycholożka.
- Powinniśmy zacząć od tego, że wojny toczą się cały czas, o tej mówimy więcej, bo jest bardzo blisko nas. Pamiętajmy, że to, co budzi w nas lęk, budzi go także w dzieciach, to jest 200 km od nas. Przypomnijmy dzieciom, że jesteśmy członkami Unii Europejskiej, NATO i te instytucje nas w pewnym stopniu chronią. Nie jesteśmy w tym sami - mówi ekspertka.
Rosyjskie i ukraińskie dzieci w szkole
Dorota Zawadzka zwraca uwagę na jeszcze jedną, bardzo istotną kwestię. - W klasie, czy przedszkolnej grupie wcale nierzadko są dzieci zarówno ukraińskie, jak i rosyjskie. Pamiętamy o nich. Porozmawiajmy z dziećmi i jako rodzice i jako nauczyciele. Te rosyjskie dzieci też trzeba otoczyć opieką. Przypomnijmy naszym pociechom, że to nie jest ich wina, nie dopuśćmy, aby jeden szaleniec zniszczył ich życie - podkreśla.
Troską otoczmy też dzieci ukraińskie, wiele z nich jest tu bez bliskich, albo tylko z częścią rodziny. Niech poczują, że nie są same. - Szczególnie musimy reagować, kiedy stajemy się świadkami hejtu, nagonki, prorosyjskiej propagandy. Nie wolno nam dopuścić, aby do dzieci, niezależnie od narodowości słuchały od kogokolwiek, że Ukraina nie jest europejskim państwem, albo, że Putin dobrze zrobił. Na pochwałę nienawiści i przemocy nie możemy się godzić - dodaje Zawadzka.
Tutaj znajdziecie film, w którym psycholożka udziela szczegółowych porad, jak rozmawiać z dzieckiem o wojnie w Ukrainie.
I zadbajmy o higienę psychiczną
Psycholożka apeluje, aby rozsądnie dawkować sobie i dzieciom newsy. - Zadbajmy o higienę psychiczną, ograniczmy się do jednego serwisu dziennie, weryfikujmy źródła, korzystajmy tylko z tych sprawdzonych. Zwróćmy uwagę również na wiadomości, które czytają nasze dzieci, szczególne te starsze. Porozmawiajmy, jak uniknąć dezinformacji i fake newsów - dodaje.
Ostrożnie podchodźmy nawet do tych informacji, które znajomi i znani udostępniają w mediach społecznościowych i nie powielajmy ich, jeśli nie są potwierdzone. - Tłumaczmy nastolatkom, że to, co się dzieje, jest złe, ale nie dopuśćmy do tego, aby agresja Putina pochłonęła ich bez reszty. Szukajmy innych aktywności, oderwijmy dzieci (i siebie) od ciągłego myślenia o tym - radzi psycholożka.
Stanowczo jednak podkreśla, że jeśli widzimy, że dziecko w każdym wieku, które zadaje pytania, boi się, nie może zostać zignorowane. - Odpowiadajmy na pytania, rozwiewajmy obawy i zapewnijmy o swoim wsparciu - kończy.