"Rodzicielstwo bliskości doprowadziło do buntu córki". Wybierasz "grzeczne" dziecko czy bliską więź?
Nie jest tak, że zasady rodzicielstwa bliskości to sztywne ramy wychowywania dziecka. To raczej drogowskazy, które musimy wypełniać trochę również własną rodzicielską intuicją i uważnością na dziecko i jego potrzeby. Bliska relacja z dzieckiem nie oznacza, że będzie ono grzeczne i usłuchane - to problem, który spotkał naszą czytelniczkę.
Intuicja rodzica najlepszym doradcą
"Mój partner i ja mamy dwójkę cudownych dzieci: 7-letnią Zosię i 4-letniego Stefana. Gdy urodziła się starsza córeczka, byliśmy młodymi rodzicami przed 30-stką, którzy błądzili we mgle i właściwie wszystko robiliśmy intuicyjnie. Dopiero gdy córeczka miała 3 lata, a ja zaszłam w drugą ciążę, zaczęliśmy się zastanawiać, tak czysto teoretycznie, jak to nasze wychowywanie dziecka wygląda i czy chcemy coś zmienić podczas wychowywania drugiego maluszka. Martwiliśmy się też, jak to będzie z więcej niż jednym dzieckiem, czy podołamy, jak podzielimy miłość na dwoje…W związku z tym zaczęliśmy sporo czytać, trochę rozszerzać swoją wiedzę teoretyczną, którą mogliśmy poprzeć tą zdobytą poprzez doświadczenia" - opowiada na samym początku swojego listu Małgosia. Nasza czytelniczka intuicyjnie wychowywała dzieci, nie stosowała się do żadnych metod, ale gdy zaczęła interesować się psychologią rodzicielską, okazało się, że jej metody są bardzo zbliżone do rodzicielstwa bliskości. Zasady, które kierują tym modelem rodzicielstwa najbardziej odpowiadały jej, partnerowi oraz dzieciom:
"Wcześniej właściwie całą wiedzę rodzicielską, oprócz własnych doświadczeń, czerpałam ze stron internetowych czy kont na Facebooku, ale w czasie trwania drugiej ciąży, kupiłam kilka książek parentingowych. Trochę poczytałam i okazało się, że nasze 'intuicyjne' wychowywanie dziecka, jest tak naprawdę rodzicielstwem bliskości.
Większość zasad i metod postępowania, które wiążą się z tą rodzicielską filozofią, było nam bliskich – zarówno spanie z dziećmi, długie karmienie piersią, noszenie w chuście, jak i budowanie więzi emocjonalnej przez wspólną relację, odnoszenie się do siebie nawzajem. W takim duchu wychowywaliśmy naszą niespełna 4-latkę i gdy urodził się młodszy synek, uważaliśmy, że to dobre podejście do rodzicielstwa, które dotychczas nam się sprawdzało" - kontynuuje swoją opowieść Małgosia.
Bunt oznacza zerwanie więzi z rodzicem?
Kobieta, która pewna była swoich metod wychowawczych, w ostatnim czasie przeżywa kryzys rodzicielski. Jej córka zaczęła się buntować, podważać zdanie rodziców i zachowywać się tak, że jej mama zwątpiła w swoją intuicję: "Obecnie synek ma 4 lata, a córka 7 i nasze podejście w nurcie rodzicielstwa bliskości do tej pory się sprawdzało, ale od ponad miesiąca zaczynamy przeżywać pierwszy poważny kryzys. Nigdy nie traktowałam partnera i swojego podejścia do dzieci jako jakiś zbiór zasad – jak już mówiłam, wszystko robiliśmy intuicyjnie i automatycznie.Ale od kilku tygodni nasza 7-latka buntuje się wobec nas, a my zaczynamy mieć jakieś poczucie winy, że coś zrobiliśmy nie tak, że w którymś momencie przesadziliśmy, zrobiliśmy coś nie tak. Ja wiem, że bycie blisko dziecka to nie do końca metoda wychowawcza czy system zasad, których należy się trzymać, a tylko jakiś kierunkowskaz. Ale jeśli poszliśmy gdzieś o krok za daleko i teraz się to na nas trochę mści?" - pyta pełna wątpliwości mama dwójki dzieci.
"Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że ominęliśmy zarówno przy córce, jak i przy synku osławione bunty 2- i 3- latka, a teraz mamy taki bunt 7-latki, że czasami nasze jedyne reakcje to szok i niedowierzanie. Takie 7-letnie dziecko, już inaczej widzi świat, ma swoje zdanie na wiele tematów i podejmuje się konstruktywnej krytyki i dyskusji, gdy coś jej nie pasuje. Już nie daje się jej nerwów ukoić przytuleniem i zwykłą rozmową. I zaczęliśmy się zastanawiać, czy być może to my gdzieś popełniliśmy błąd, bo może jednak trzeba było w którymś momencie wprowadzić jakiś element rygoru?
Nie pozwalamy dzieciom na wszystko, to chyba jasne. Ale jest wiele kwestii, które staraliśmy się traktować 'na luzie', nie zabraniać zbyt wiele, nie stosowaliśmy żadnych kar itp. No i teraz podczas tych buntów i naszego kryzysu, nie wiemy co dalej robić. Bo gdy nagle zaczniemy wprowadzać w domu rygor, system kar i nagród czy coś takiego, to nie będzie do końca zgodne z naszymi przekonaniami, a dzieci mogą czuć się zagubione przez nagłą zmianę zasad…" - kończy swój list nasza czytelniczka, która zaczęła szczerze wątpić w fundamenty, na których opiera się Rodzicielstwo Bliskości
Rodzicielstwo bliskości nie oznacza tylko sielanki i braku buntów
W rodzicielstwie bliskości nie tylko ważne jest dziecko i skupienie na nim. Równie ważny w tym rodzinnym systemie jest rodzic – nie tylko jego edukacja w kierunku rodzicielstwa, ale też czas dla samego siebie, takie trochę self-love rodzica: moment na książkę, zajęcia z jogi, kino czy samotny spacer. Dzięki temu jako rodzice nabieramy dystansu, uspokajamy nasze nerwy, które przez zmęczenie nie zawsze potrafią poradzić sobie z buntem czy negatywnym nastawieniem dziecka.To, o czym mowa powyżej to ten ostatni filar z siedmiu, na których rodzicielstwo bliskości się opiera. Mianowicie, chodzi o równowagę w rodzinie – o skupianie się zarówno na dzieciach, ale też i na sobie jako rodzicu, ale również jako człowieku, który potrzebuje troski o samego siebie, bez nadmiernego akcentu na dziecko. Ponadto uważność rodzica, empatia i skupienie na relacji z dzieckiem, nie sprawi, że wyciszą się jego emocje albo że będzie "chodziło jak w zegarku".
Jeśli wasze dziecko nie będzie przezywało książkowego buntu 2-latka, nie znaczy, że jakiś bunt czy kryzys w jego zachowaniu się nie pojawi. I nie jest to związane z podejściem rodzica do metody wychowawczych – tak po prostu z rozwojem dziecka jest – nie zawsze umie radzić sobie z tym, co czuje, więc radzi sobie tak, jak potrafi. I czasem będzie to krzyk, płacz, u młodszych – rzucanie na podłogę, a u starszych – trzaskanie drzwiami i zamykanie się w swoim pokoju.
To nie rodzicielstwo bliskości jest przyczyną trudnych zachowań – zarówno dzieci jak i dorosłych – tylko życie. Nie warto rezygnować z empatii, bycia blisko dziecka i pielęgnowania świadomej relacji z nim, bo wszystko to wróci do nas z pozytywną nawiązką w przyszłości – jeśli nie tej bliższej, to na pewno w tej dalszej.
Może cię zainteresować także: Rodzicielstwo Bliskości to nie metoda wychowawcza! Obalamy 9 mitów, w które wierzą rodzice