Czasem mam wrażenie, że najczęstszym słowem, które pada z ust rodziców, podczas kwarantanny jest: "bunt". Bunt 2-latka, 5-latka, 8-latka, 14-latka. Każde problematyczne zachowanie dziecka, szczególnie podczas przedłużającej się kwarantanny, jest podsumowywane w ten sposób: od odmowy zjedzenia kanapki czy ubrania się rano, po podnoszenie ręki na rodzeństwo czy rodziców. Czy nasze dzieci wyrosną na totalnych buntowników? Odpowiada psycholożka i terapeutka Beata Dzietczyk.
Od momentu kwarantanny dzieci spędzają o wiele więcej czasu ze swoimi rodzicami. Z jednej strony to czas na zacieśnianie więzi, z drugiej to dopiero teraz rodzice mają szansę zaobserwować także te problematyczne zachowania swoich dzieci. Niektórzy rodzice przekonują się, że sugestie pedagogów, co do zachowania pociech nie były wyolbrzymieniem.
– Moje dziecko na wszystko odpowiada "nie". Nie mam już siły. Albo to wpływ kwarantanny, albo to chyba bunt 8-latka – mówi jedna z mam. Czasem słyszę o buncie 2, 3-latka, niektórzy rodzice narzekają na bunt swojego pięcioletniego dziecka, inni zachowanie 10 latków tłumaczą buntem. Co będzie następne, bunt 18-latka?
Zastanówmy się, czym w ogóle jest zjawisko dziecięcego buntu i czy nie nadużywamy tego pojęcia, by bez wyrzutów sumienia móc "machnąć ręką" gdy po raz kolejny z małej sprawy nasze dziecko urządza domową kłótnię. Żeby rozwiać wszelkie wątpliwości, postanowiłam porozmawiać z Beatą Dzietczyk, psycholożką i terapeutką pracująca z osobami dorosłymi, młodzieżą i rodzinami w Strefie Myśli w Warszawie.
Czym właściwie jest to zjawisko, które nazywamy buntem dziecka?
Zjawisko buntu to tak naprawdę proces indywiduacji i separacji. Pojawia się około 2 roku życia.
Skąd się bierze i jak się objawia?
Dziecko od około 2 roku życia zaczyna doświadczać siebie jako istoty indywidualnej, gdyż w niemowlęctwie dzieci postrzegają, a może trafniej — przeżywają siebie jako jedność z matką lub opiekunem pełniącym jej rolę, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Gdy dziecko osiąga rozwój fizyczny umożliwiający samodzielne poruszanie, obsługę w drobnych, a zarazem fundamentalnych czynnościach, jak picie czy jedzenie choćby niewielkich kawałków jedzenia, może zacząć eksplorować świat zewnętrzny, co indukuje proces separacyjny z matką.
Badanie otoczenia, zaznaczanie granic przez dziecko budzi pierwsze konflikty na linii dziecko-opiekun, gdyż zakazy często chroniące przed niebezpieczeństwem odbierane są jako zamach na autonomię dziecka. Wiąże się to często z dużym sprzeciwem okazywanym poprzez płacz, krzyk lub inne zachowania, jak
np. rzucanie zabawkami.
Na jakie zachowania powinniśmy w związku z tym przymknąć oko, a które powinny nas zaniepokoić?
Zachowania, które powinny niepokoić, albo przynajmniej zwrócić uwagę, to zachowania agresywne i autoagresywne, gdy dziecko zaczyna bić rodzeństwo, opiekunów lub samo zaczyna zadawać sobie ból, np. uderzając głową o przedmioty w sytuacjach konfliktowych.
Nie powinno niepokoić, gdy dziecko np. sprzeciwia się zjedzeniu całej porcji obiadu, czy chce założyć inną bluzkę na spacer, czy ma ochotę na inną aktywność niż ta zaproponowana przez nas. Są to zachowania całkowicie normatywne w tym okresie rozwojowym.
Czy wszystkie dzieci przechodzą okres buntu tak samo?
Każde zdrowo rozwijające się dziecko przechodzi okres buntu, czyli pierwszej separacji (następna odbywa się w okresie dojrzewania). Jednak to, w jaki sposób przechodzi ten okres, zależy m.in. od temperamentu dziecka czy postawy i reakcji opiekunów. Dzieci o dużej ekspresji emocji, "żywe”, z temperamentem, na pewno w tym okresie generują więcej napięć i konfliktów.
Z kolei rodzice lękowi, nadwrażliwi często postępujący bardzo zachowawczo, (ograniczając tym samym w dużym stopniu możliwość badania świata przez dziecko) mogą powodować nadmierną frustrację dziecka i niepohamowane wybuchy złości. Nie znaczy to oczywiście, że rodzice powinni powalać na wszystkie dziecka pomysły, czy aktywności. Dziecko dla prawidłowego rozwoju potrzebuje granic, Istotne jest wyważenie, kiedy może pozwolić na samodzielność dziecka, a kiedy musimy jej kategorycznie zabronić.
Czy bunt nie stał się terminem, pod który rodzice chcą podciągnąć każde niepożądane zachowanie swojego dziecka? Zamiast zareagować i być konsekwentnym, łatwiej machnąć ręką i uznać, że „to minie”?
Czasem rodzice faktycznie nadużywają terminu buntu, ponieważ dziecko, któremu są stawiane granice jasno i konsekwentnie, z czasem uczy się je respektować, co jest kolejną umiejętnością życia społecznego.
Gdy rozmawiałam z pewną nauczycielką przedszkola, dowiedziałam się, że zazwyczaj rodzice najbardziej "niegrzecznych" dzieci najczęściej usprawiedliwiają je „buntem”. Kopie ciocie? Bunt. Wyzywa inne dzieci? To taka faza rozwojowa. Rzuca krzesełkiem? Okres buntu. Jak Pani to widzi?
Rozróżniłabym dwa rodzaje zachowań: nieposłuszeństwo i agresja. Jeśli chodzi o nieposłuszeństwo, to raczej trudno sobie wyobrazić, żeby mały człowiek zawsze godził się wszystko i wykonywał polecenia bez najmniejszego sprzeciwu, gdyż jest to po prostu niemożliwe.
Na pewno też nikt z rodziców nie chciałby wychować człowieka uległego, który godzi się na wszystko i nie ma własnego zdania. Okres buntu są to pierwsze kroki w budowaniu autonomii, a że pierwsze, więc nieporadne, często na oślep, w dużych emocjach, jeszcze bez umiejętności szerszego rozumienia sytuacji czy też kompromisów.
Natomiast na zachowania agresywne należy zawsze reagować kategorycznym sprzeciwem. Kopanie, rzucanie przedmiotami, wyzywanie innych — są to zachowania nieakceptowane społecznie. Aby przygotować dziecko do wejścia m.in. w grupę rówieśniczą, musimy od początku uczyć je zasad, dzięki którym będzie mogło budować satysfakcjonujące relacje. A pamiętajmy, że dzieci agresywne są często odrzucane przez rówieśników i zachowania, które były tolerowane w domu, w przedszkolu stają się źródłem cierpienia dziecka, poprzez izolację i samotność, jakiej może doświadczyć.
Kiedy bunt minie szybciej – gdy damy dzieciom więcej przestrzeni, czy gdy będziemy konsekwentni w swoich wymaganiach?
Dobrze jest dać i przestrzeń i granice tej przestrzeni, poprzez swoje konsekwentne wymagania. W sytuacjach, w których nie możemy pozwolić dziecku samodzielności, bądźmy konsekwentni. Jednocześnie starajmy się zapewnić dziecku takie momenty, w których będzie mogło dokonywać wyborów, czy zwiedzać świat, w sposób przez niego wybrany. Wtedy to sytuacje budzące frustracje będą równoważone satysfakcją z doświadczania sprawczości, a co za tym idzie, dziecko będzie budowało autonomię i poczucie własnej wartości.
Znalezienie złotego środka między dyscypliną a przestrzenią dawaną dziecku wydaje się idealnym rozwiązaniem. Jednak tylko w teorii brzmi to łatwo. Jak podkreślała Beata Dzietczyk, okres buntu u dziecka to bardzo specyficzny czas, który występuje w 2 roku życia i w okresie dojrzewania. Jest trudny także dla naszych dzieci, więc powinniśmy dać im przestrzeń do przepracowywania tych trudnych emocji. Poza tym dziecko w każdym wieku ma prawo mieć zły dzień, ale nie oznacza to, że może w dowolny sposób odreagowywać negatywne emocje na rodzinie, nauczycielach czy rówieśnikach. Wyraźne granice będą więc służyć wszystkim.