logo
Jak mogło dojść do tak absurdalnej sytuacji? fot. Adam STASKIEWICZ/East News
Reklama.

Pokłóciła się z koleżanką, więc…

"Moja córka Iga ma 13 lat i zawsze bardzo lubiła jeść szkolne obiady. Więc kiedy ostatnio dowiedziałam się, że wróciła do domu głodna, ponieważ nie poszła na stołówkę, od razu wiedziałam że coś jest nie tak. Na początku myślałam, że może po prostu źle się poczuła, ale po rozmowie z córką okazało się, że Iga pokłóciła się na lekcji z koleżanką, a cała sytuacja tak ją zdenerwowała, że postanowiła nie schodzić na obiad. Zamiast wrócić na stołówkę i na chwilę oderwać się od nieprzyjemnej sytuacji, postanowiła zostać w klasie. Zrozumiałam, że na tyle to ją wstrząsnęło, że nie miała ochoty na konfrontację z tą samą koleżanką przy stole.

Reakcja nauczycielki? Kompletny brak wsparcia

Zdziwiło mnie, że nauczycielka nie podjęła żadnej próby przekonania Igi do pójścia na obiad. Zamiast wspierać ją w tym, by poszła się posilić i nabrała sił do dalszej nauki, pozwoliła jej zostać w klasie. Moim zdaniem, to był moment, w którym powinna wesprzeć dziecko i pomóc mu w rozwiązaniu konfliktu, a następnie zachęcić je do pójścia na obiad. Dzieci mają prawo do wyrażania emocji, ale ważne jest, by ktoś pomógł im je okiełznać i wrócić do codziennych, zdrowych rytuałów.

Co ja bym zrobiła jako nauczycielka?

Gdybym była nauczycielką, od razu poszłabym do mojej uczennicy, by pomóc jej się uspokoić, porozmawiać o tym, co się wydarzyło i delikatnie nakłonić ją do pójścia na obiad. Takie podejście z pewnością pomogłoby dziecku nie tylko rozwiązać problem na chwilę, ale także pokazałoby, jak ważne jest dbanie o siebie, o swoje emocje i o równowagę między nauką a odpoczynkiem.

Jako matka, z tej sytuacji wyciągnęłam jedną bardzo ważną lekcję: trzeba być bardziej czujnym na to, co dzieje się w szkole, nie tylko na lekcjach, ale i w relacjach międzyludzkich i przede wszystkim – dużo rozmawiać ze swoimi dziećmi. Rozumiem, że moja córka była zdenerwowana, ale najważniejsze było to, by pomóc jej rozwiązać sytuację z koleżanką i nie dopuścić do tego, by konflikt wpłynął na jej zdrowie i samopoczucie.

Kiedyś nauczyciele byli bardziej empatyczni i zaangażowani. Teraz, niestety, nie zawsze widać chęć do pomocy. Dzieci potrzebują wsparcia na wielu poziomach, nie tylko w nauce, ale też w codziennych wyzwaniach emocjonalnych".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Spotkała cię podobna historia? Napisz do mnie na maila: anna.borkowska@mamadu.pl
Czytaj także: