Dorota Zawadzka wrzuca post i rodzice zamierają. Bo skoro opisana przez psycholożkę sytuacja ma miejsce w przestrzeni publicznej, to co dzieje się w domu, kiedy nikt nie widzi? Zawadzka pisze, że jeśli jeszcze raz zobaczy matkę, która daje dziecku "klapsa" za to, że się przewróciło, to nie ograniczy się do cichego upomnienia.
Reklama.
Reklama.
Zawadzka publikuje post i trafia w czułe miejsce rodziców, bo zmusza do refleksji - co wtedy robisz?
Przemoc wobec dzieci jest zawsze zła. Przemoc wobec każdego jest zła. Zarówno ta fizyczna, jak i każda inna.
Jak zareagujesz, kiedy twoje dziecko się przewróci? Prawidłowa reakcja jest tylko jedna, czy wiesz jaka?
Trzeba reagować
Wciąż, choć trudno w to uwierzyć, dorośli stosują wobec dzieci przemoc. Ale to się dzieje i są tacy, którzy nawet nie wiedzą, że robią źle. Bo jak inaczej wytłumaczyć takie zachowanie przy ludziach, kiedy przecież każdy może wezwać policję? Bo przemoc wobec dzieci jest przestępstwem. Klaps jest przemocą. Bicie nie wychowuje.
Będąc świadkiem zdarzenia, jak z posta psycholożki, masz obowiązek reagować. Nie ma tłumaczenia, że dziecko zachowywało się "naprawdę okropnie", że "matka też człowiek i czasem puszczą jej nerwy". Nie ma żadnego usprawiedliwienia wobec przemocy w żadnej formie i wobec nikogo. "Czy jakby ona upadła, to mąż powinien ją kopnąć, zamiast podać rękę i przytulić?" - pytają w komentarzach obserwatorzy Doroty Zawadzkiej i słusznie.
Bo dorośli zapominają czasem, że dziecko to też człowiek, który ma swoje prawa i my jesteśmy zobligowani ich przestrzegać. Każde dziecko, zgodnie z Kartą Praw Dziecka ma prawo do życia bez przemocy i poniżania, każdemu przysługuje prawo do ochrony przed złym traktowaniem i krzywdzeniem fizycznym i psychicznym. Koniec, kropka, nie ma dyskusji.
Ale nie tylko pięścią je krzywdzimy
Dziecko jest jak porcelanowa figurka, każdy upadek, każde uderzenie zostawia na nim ślad. Tych śladów wcale nie muszą zostawiać pięści, klapsy, pas. Te ślady często zostają po naszych nieadekwatnych reakcjach.
Wyobraź sobie dziecko, dwuletnie, pięknie wystrojone. Idziecie na ślub kuzynki, maluch potyka się i upada. Piękną sukienkę albo wyprasowane w kancik spodenki w stylu dzieci brytyjskiej monarchii właśnie trafił szlag. Bezpowrotnie, dziura na pół uda, wokół błoto. Nie ma szans, żeby wrócić do domu, przebrać się i zdążyć na całą ceremonię, jesteś w kropce. Jaka jest twoja reakcja?
Prawidłowa jest tylko jedna - ukoić cierpiące dziecko. Reszta w tym momencie nie powinna mieć żadnego znaczenia. A jednak wielu rodziców poderwie dziecko jedną ręką z ziemi, na ustach będą już mieć całą litanię zarzutów, bo biegło, bo nie uważa, bo to 14 sukienka w tym roku, co za niezdara, nieostrożny, prosiłam... Łatki, łatki i użalanie się nad sobą. Do tego zaciśnięte zęby, albo krzyk.
Robisz tak? Nadal uważasz, że nie masz nic wspólnego z tą od klapsów? Łączy was więcej, niż byś chciała. Obydwie używacie wobec dziecka przemocy, może twoja jest nieco inna, ale jednak wciąż nią jest.
Musimy w końcu przestać się dziwić, że ktoś jest tak cudownie cierpliwy wobec swoich dzieci, przestać wmawiać sobie, że "jej są takie grzeczne, to może nie krzyczeć, moje to..." - trala lala, a zastanawiałaś się, dlaczego JEJ są "grzeczne"?
Kategoryzowanie - to lubimy
Już samo dzielenie dzieci na grzeczne i niegrzeczne jest absurdem, o czym nie raz pisałyśmy w mama:Du. Jednak prawda jest taka, że te epitety wciąż świetnie się mają. Nawet jeśli rodzice pilnują, by ich nie używać, to babcia, wujek i pani z przedszkola już niekoniecznie. Czasem zdarzy się, że powiemy o dziecku, niejako w zastępstwie, że jest posłuszne albo nieposłuszne.
Jednak tu też warto być ostrożnym, bo czasem wydaje nam się, że jesteśmy nieomylni, a nie jesteśmy. Dziecko ma uczucia, ma emocje, ma prawo się potykać i upadać, dosłownie i w przenośni. Każda forma przemocy wobec dziecka jest zła. Naprawdę rozumiem, że matka też człowiek, że ma prawo mieć gorszy dzień, ale to nie usprawiedliwia przemocy.
Dziecko nie robi ci na złość, nie ślamazarzy się, nie upada, nie ma gorszego dnia, żeby przeszkodzić ci w realizacji planów. Każdy dorosły powinien mieć świadomość, że tak, jak on ma potrzeby, tak i dziecko je ma. Jedne i drugie są ważne. Nie chodzi o to, żeby wychowywać dzieci, które są przekonane, że są pępkiem świata. Jednak kiedy dziecku dzieje się krzywda, czy targają nim emocje - nie dotrzesz do niego.
Jak mówiła w niedawnym wywiadzie Małgorzata Musiał - najpierw trzeba dziecku dać przeżyć emocje, potem przeprowadzić je przez ich tunel, a dopiero potem uspokajać i wychowywać. Nie przejdzie ci koło nosa okazja wychowawcza, jeśli najpierw ucałujesz stłuczone kolano, a potem wyjaśnisz SPOKOJNIE dziecku, jak doszło do wypadku i co to dla ciebie oznacza.
Tak, spóźnicie się na autobus albo ślub cioci, ale TRUDNO. Bywa, masz prawo powiedzieć, że przykro ci zarówno z powodu cierpienia dziecka, jak i konieczności zmiany planów. Masz prawo powiedzieć, że prosiłaś wielokrotnie o większą ostrożność i przykro ci, że to nie przynosi efektów. Ale dzieci czasem upadają, nawet kiedy wydaje im się, że są ostrożne.
Nie wolno ci ani krzyczeć, ani tym bardziej bić. Tak dziecka nie wychowasz, narazisz za to waszą relację na straty. Stracisz zaufanie, możliwość pokazania dziecku, że jest dla ciebie ważne. Stracisz w jego oczach jako autorytet. Strach przed rodzicem, rygor, przemoc to są jednoznacznie złe metody wychowawcze. A jeśli coś jest złe, czy może przynieść dobry plon?