W przedszkolach i żłobkach zapanowała istna epidemia! Atakuje głównie dzieci. Łatwo pomylić z ospą
Redakcja MamaDu
·3 minuty czytania
Publikacja artykułu:
„Od początku wiedziałam, że to nie ospa, ponieważ moje dziecko chorowało na nią w zeszłym roku...".
Reklama.
"Poza tym w żłobku panowała wtedy bostonka i to właśnie próbowałam powiedzieć lekarzowi, który sprawiał wrażenie jakbym sobie tę chorobę wymyśliła” – tak o swoich doświadczeniach z chorobą opowiada Ewelina, mama Mikołaja.
Choroba bostońska, nazywana potocznie „bostonką” lub po prostu chorobą stóp, dłoni i ust atakuje przede wszystkim dzieci w okresie jesiennym i wiosennym. Po raz pierwszy została zdiagnozowana w Bostonie – stąd właśnie wzięła się jej nazwa, a wywołują ją wirusy Coxsackie.
Łatwo pomylić ją z ospą wietrzną – ich objawy są bowiem bardzo podobne. Zaczyna się klasycznie – na ciele, najczęściej w okolicach ust, na dłoniach i stopach pojawiają się małe, czerwone plamki. Wkrótce zmieniają się jednak w bolące, wypełnione płynem surowiczym pęcherzyki.
Jak rozpoznać „Bostonkę”?
Oprócz wymienionych powyżej czerwonych krostek, pojawić się może gorączka (dochodząca nawet do 39 stopni), bóle gardła, swędzenie, i ogólne złe samopoczucie.
Jak podkreśla Ewelina, objawy są bardzo nieprzyjemne: - Najpierw zachorował mój syn, tydzień później ja i mąż. Odczułam to cholerstwo na własnej skórze. Te krostki swędziały niemiłosiernie. Miałam ochotę odgryźć sobie dłonie i stopy. Kiedy te męczarnie ustały zaczęła mi schodzić skóra, a wraz z nią paznokcie.
Jak leczyć bostonkę?
Choroba mija samoistnie, trzeba jednak łagodzić objawy. Jeśli dziecko ma gorączkę – nie bójmy się sięgnąć po tabletki przeciwgorączkowe. Jeśli nasza pociecha uskarża się na ból, możemy podać tabletki przeciwbólowe. Pęcherzyków absolutnie nie możemy rozdrapywać. Osuszać je należy specjalną maścią.
W przypadku Eweliny właściwie nie było żadnego leczenia. - Syn dostawał coś, by go tam bardzo nie swędziało, a my z mężem nie przyjmowaliśmy żadnych leków. Najgorszy okres (gorączka i swędzenie) trwał kilka dni, ale skóra schodziła tygodniami, paznokcie odrosły po wielu miesiącach.
Pamiętajmy również o nawadnianiu. Najlepiej podawać dziecku chłodną wodę, która może złagodzić ból. Soki na napoje gazowane są niewskazane. Mimo że wizyta u lekarza przy standardowych objawach nie jest konieczna – warto odwiedzić dobrego pediatrę, aby mieć pewność, że nie mamy do czynienia z ospą wietrzną.
Jak zabezpieczyć się przed chorobą? Wirus przenoszony jest drogą pokarmową oraz kropelkową. Najczęściej dzieci zarażają się nim w żłobku i przedszkolu. Wystarczy, że napiją się z jednego kubeczka czy tej samej butelki. Niewiele więc trzeba, aby zapanowała istna epidemia!
Aby ograniczyć ryzyko zarażenia należy w szczególny sposób dbać o higienę. Przede wszystkim często myć ręce. Niestety, nie wynaleziono jeszcze szczepionki chroniącej przed zakażeniem. I choć komplikacje i powikłania występują bardzo rzadko, trzeba zdawać sobie sprawę, że choroba prowadzić może do zapalenia opon mózgowo – rdzeniowych, a nawet zapalenia mięśnia sercowego.