"Przekupstwo uratowało całą sytuację. To dzięki niemu córka chce iść do przedszkola"
Kiedy widzę łzy, które płyną po policzkach przedszkolaków, serce pęka mi na dwa kawałki. Z jednej strony wiem, że w przedszkolu nic złego im się nie stanie, że będzie fajnie i prędzej czy później na ich twarzach pojawi się uśmiech, a z drugiej jest mi ich po prostu żal. Żal mi ich i rodziców, którzy muszą zmierzyć się z niezadowoleniem i smutkiem swojego dziecka. To boli. To męczy. To rozdziera od środka. Wiem, bo sama doświadczyłam tego na własnej skórze.
Trudne momenty
Trzymałam go za rękę. Dzielnie maszerował, w ręku miał pluszowego misia. Wiedział, co go czeka (przynajmniej starałam się przekazać mu jak najwięcej informacji). Jednak kiedy przyszedł czas rozstania, złapał się kurczowo mojej nogi. Nie chciał przekroczyć progu sali. Po rozmowie, przytuleniu i obietnicy, że odbiorę go za trzy godziny, pomachał mi na pożegnanie. Ze smutną miną, trzymając "ciocię" za rękę, poszedł.
To było jedno z trudniejszych doświadczeń. Nie mogłam zebrać myśli, trudno było mi się na czymkolwiek skoncentrować. Nie mogłam się doczekać naszego spotkania. Pierwsze dwa tygodnie były ciężkie, nawet bardzo. Potem było lepiej. Teraz jest doskonale.
Dziś (z lekkim uśmiechem na ustach) wspominamy całą sytuację. Jak to mówi mój syn: "Sam nie wiem, dlaczego płakałem". My mamy to za sobą, jednak niektórzy właśnie zaczynają stawiać tej sytuacji czoła. Jedną z mam, która po raz pierwszy odprowadza córkę do przedszkola, jest Karolina. Mama, która wpadła na pewien pomysł, jej zdaniem jeden z lepszych.
Mam na to sposób
"Już jakoś na początku sierpnia zaczęłam przygotowywać Olę do pójścia do przedszkola. Powoli, stopniowo. Absolutnie bez żadnych negatywnych emocji, presji, złości. Unikałam słów: 'musisz', 'tak trzeba', 'tylko nie płacz'. Kupiłam fajną książeczkę o przedszkolakach, drugą dostałam od kuzynki. Codziennie czytałyśmy jeden rozdział. Bawiłyśmy się w przedszkole, odgrywałyśmy scenki.
Niby wszystko było w porządku, ale dni adaptacyjne uświadomiły mi, że długa droga przed nami. Widziałam, że brakuje jej odwagi, że nie może się przełamać. By jeszcze bardziej ją zmotywować i zachęcić do pójścia do przedszkola, wpadłam na pewien pomysł. Przekupstwo (ale małe).
Ola uwielbia lalki i wszystko, co z nimi związane. Zaproponowałam układ: za każdy dzień spędzony w przedszkolu dostanie ode mnie nagrodę, coś dla lalek. Kupiłam taki fajny zestaw: lalka, ubranka i akcesoria kosmetyczne. Podzieliłam na 10 części i każdą z nich włożyłam do torebeczki. Mamy umowę, po każdym dniu w przedszkolu, otwieramy jedną paczuszkę.
Wiem, że niektórzy mogą mnie za ten pomysł skrytykować, mogą mi zarzucić, że nie tędy droga, ale ja czuję, że robię dobrze. Ola już nie może się doczekać, aż założy swoje nowe ubranko, weźmie worek z kapciami i wyruszy w świat. Póki co nie marudzi, a jest pełna pozytywnej energii. Wydaje się szczęśliwa i zafascynowana tym moim pomysłem. Jak będzie dalej, zobaczymy, ale mam nadzieję, że ten pomysł wypali.
A, i mamy umowę, upominki są tylko przez pierwsze dwa tygodnie, potem ewentualnie jakieś lody czy pączek z konfiturą i cukrem pudrem. Dam znać, jak to wyszło w praktyce".
Czytaj także: https://mamadu.pl/188012,jak-ulatwic-przedszkolakowi-rozstanie-rodzice-polecaja-te-metode