Syn poprosił mnie o wizytę u lekarza. Przez ten trend wychowujemy pokolenie kombinatorów

Martyna Pstrąg-Jaworska
21 września 2023, 11:06 • 1 minuta czytania
Pisanie matury spędza sen z powiek wielu uczniom szkół średnich do tego stopnia, że zaczynają kombinować, jak ułatwić sobie zdawanie egzaminu. Napisała do nas mama nastolatka, który poprosił ją o zaświadczenie lekarskie o chorobie przewlekłej, której chłopak nie ma. Okazuje się, że z takim zaświadczeniem można mieć wydłużony czas na napisanie matury.
Nastolatki w szkołach średnich kombinują, jak wydłużyć sobie czas na napisanie matury. fot. Lukasz Piecyk/REPORTER/EastNews
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Zaświadczenie na maturę

"Mój syn jest w 2. klasie szkoły średniej i za 2 lata czeka go pisanie matury. W jego klasie nauczyciele już zaczynają rozmawiać z uczniami o przygotowaniach, bo każdy jest zdania, że lepiej zacząć wcześniej i metodycznie 'odhaczać' kolejne zagadnienia, niż potem na ostatnią chwilę czytać repetytoria ze wszystkich potrzebnych przedmiotów" – zaczyna swój list mama licealisty.


"Między uczniami poniosła się plotka, że są możliwości, które pomagają uczniom nieco ułatwić sobie zdawanie egzaminu maturalnego. Kilka dni temu syn wrócił i zapytał mnie, czy moglibyśmy pójść do jakiegoś znajomego lekarza, który wystawiłby mu zaświadczenie lekarskie. Myślałam, że może chodzi o zaświadczenie związane z lekcjami WF-u, bo wiem, że dzieciaki kombinują z tym, żeby nie musieć ćwiczyć na zajęciach.

Okazało się jednak, że zaświadczenie ma dotyczyć jakiejś choroby przewlekłej – np. astmy. Nie muszę chyba mówić, że moje dziecko nie cierpi na tę chorobę. Zdezorientowana zapytałam, po co mu takie zaświadczenie. Okazało się, że w poprzednich latach uczniowie, mając taki dokument, mogli zdawać egzamin maturalny w wydłużonym czasie. Dzięki temu wielu osobom ułatwiło to zdanie. Byłam oburzona, że w ogóle mój syn wpadł na taki pomysł".

Uczymy kombinowania

Kobieta przyznaje, że była oburzona pomysłem syna: "Nie zgodziłam się oczywiście na to, uważam, że to gruba przesada i nie można kłamać, żeby mieć z tego jakieś korzyści. Nie zamierzam pozwalać na takie zachowanie u mojego syna. Uważam, że to naprawdę powinno być karane i nie rozumiem, dlaczego rodzice przyzwalają na to, żeby ich dziecko oszukiwało na tak ważnym egzaminie. I po co to wszystko? Rodzice uważają, że pomogą dziecku i ułatwią mu zdanie?

Przecież to uczy nastolatka kombinowania, które zostanie z nim zapewne na całe dorosłe życie. Czy nie lepiej – tak jak w przypadku mojego syna, który do matury jeszcze ma sporo czasu – skupić się na nauce i przyswajaniu wiedzy małymi kroczkami? Zamiast zdobywać nieprawdziwe zaświadczenie, postanowiłam syna zapisać na korepetycje z matematyki. Jeśli zacznie naukę teraz, to przez 2 lata spokojnie nauczy się wszystkiego, nawet jeśli nauczyciel w szkole będzie kiepski".

Rodzice ułatwiają dzieciom życie

"Teraz w internecie przeczytałam o tym, że zaświadczenia i dłuższy czas na maturze stara się ukrócić Komisja Egzaminacyjna, więc prawdopodobnie moje dziecko i tak nie miałoby z fałszywym zaświadczeniem dłuższego czasu na pisanie egzaminu. Za to zaczyna krążyć kolejna plotka, że rodzice próbują swoje prawie dorosłe dzieci diagnozować w poradniach psychologiczno-pedagogicznych.

Oczywiście nie wątpię, że wiele nastolatków faktycznie ma problemy, które wymagają pomocy specjalisty. Okazuje się jednak, że uczeń, który ma nauczanie indywidualne, również ma wydłużony czas, w którym może pisać maturę. Dla mnie to niebywałe, że rodzice sami pomagają dzieciom w takim oszustwie. Przecież to jest okropne i uczy młode pokolenie, że wszystko da się załatwić, jeśli się ma pieniądze i umie kombinować" – kończy swój list zasmucona mama nastolatka.

Czytaj także: https://mamadu.pl/176998,prosze-dziecko-tylko-o-te-jedna-rzecz-ale-wciaz-zapomina-to-wina-szkoly