Z tego, jak wygląda polski system edukacji, mało kto jest zadowolony. Niezadowoleni są uczniowie, rodzice i nauczyciele. Dlatego wielu uczniów, którzy nie dają sobie rady z ogromem materiału, jaki muszą przyswoić w szkole, uczęszcza na korepetycje. To też wygodna opcja zarobku dla nauczycieli, którzy w publicznych szkołach zarabiają naprawdę kiepskie pieniądze.
Dla uczniów z kolei korepetycje to szansa na to, by w spokoju nauczyć się czegoś podczas indywidualnych lekcji, na których ktoś im lepiej i spokojniej wyjaśni to, czego nauczyciel nie zdążył zrobić podczas jednej 45-minutowej lekcji. Rodzice nie są szczęśliwi, bo wydają krocie na dodatkową, indywidualną edukację swoich dzieci.
Najczęściej problemy z przyswajaniem wiedzy z różnych przedmiotów wynikają z wadliwego systemu edukacji, czasem z nieumiejętności przekazywania wiedzy przez nauczyciela albo też tego, że nauczyciel w dość krótkim czasie musi wyjaśnić dane zagadnienie całej klasie i nie jest w stanie na jednej lekcji skupić się na indywidualnych pytaniach uczniów, którzy czegoś nie rozumieją.
Dlatego też w Polsce kwitnie rynek korepetycji. Jak napisano w opolskim wydaniu wyborcza.pl, rodzice wydają na dodatkowe lekcje dziecka ok. 1 tys. złotych za semestr za jeden przedmiot. Często rodzice wolą zapłacić za indywidualne lekcje u świetnego nauczyciela niż zapisać dziecko na bezpłatne zajęcia dodatkowe w szkole. Dyrektorka jednego z opolskich liceów przyznaje, że w jej szkole takie zajęcia dodatkowe odbywają się, ale zainteresowanie nimi jest niewielkie.
Większość uczniów z tej szkoły i tak chodzi na płatny angielski oraz matematykę, co jest chyba powszechne w całym kraju. Kobieta przyznaje, że to, co potrafią uczniowie na indywidualnych zajęciach, często jest weryfikowane na szkolnych sprawdzianach, gdy dziecku nikt nie pomaga, nie prowadzi za rękę, tak jak to się dzieje na korepetycjach. Dyrektorka jednak uważa, że nawet kiedy organizowane są dodatkowe godziny zajęć wyrównawczych, wieczory z rozwiązywania zadań do matury, uczniowie rzadko z tego korzystają, choć to darmowe opcje.
Wolą iść na indywidualne lekcje, za które rodzice naprawdę płacą ogromne kwoty. Nie przesadzamy, zapytaliśmy rodziców, ile płacą za korepetycje i okazuje się, że w wielu przypadkach ten wspomniany 1000 zł za semestr za przedmiot to niewiele. Ceny w Warszawie wahają się od 50 zł za godzinną lekcję do nawet 100 zł za godzinę matematyki, angielskiego czy polskiego. Zależy też, kto udziela korepetycji.
- Za 5 miesięcy to będzie 3700 zł lekko. Przy czym mój syn nie chodzi do nauczycieli, tylko studentów. Nauczyciele biorą drożej, 95 zł najmniej – mówi Marta, mama 14-latka.
Rodzice przyznają, że czasami udaje im się znaleźć kogoś, kto uczy dobrze i nie bierze wygórowanych kwot za korepetycje, bo sam jeszcze się uczy. Studenci często za godzinne lekcje biorą ok. 50 zł: przygotowują do egzaminów 8-klasisty i matury, ale też wykonują z uczniami bieżące zadania, które później mogą pojawić się na sprawdzianie w szkole. Ci rodzice, których dzieci chodzą tylko na jeden przedmiot, mają mniejszy wydatek, choć wcale nie oznacza to, że jest łatwo.
- U mojego dziecka matematyka kosztuje 60 zł za lekcję, co daje na semestr ok. 1500 zł – mówi Karolina, mama ucznia 8. klasy.
Kiedy dzieci jest więcej niż jedno i każde potrzebuje "korków" z kilku przedmiotów, zaczyna się robić z tego pokaźna kwota. Marta mówi, że w jednym miesiącu wydaje na korepetycje syna sporo, bo chłopiec chodzi na zajęcia z polskiego, matematyki i angielskiego:
- 70 zł za angielski, 65 zł matma i 50 zł polski. Każdy przedmiot raz w tygodniu, co daje 185 zł za tydzień. Czyli zostawiamy u nauczycieli minimum 740 zł miesięcznie – wylicza mama chłopca.
Rodzice przyznają też, że korepetycje z roku na rok są coraz droższe, a mimo to zainteresowanie nimi również rośnie. Kamila przyznaje, że zauważyła ogromną różnicę w ciągu kilku lat:
- Córka 4 lata temu chodziła do pewnego studenta na korepetycje z matematyki, bo zależało jej na dobrym wyniku matury. Tamten chłopak był kolegą mojej córki, był na 2. roku matematyki i brał za lekcję 30 zł. Teraz młodszy syn uczęszcza do niego, również przygotowując się do matury. Obecnie ciężko się było do niego dostać, bo takie ma zainteresowanie. Jest też już magistrem, więc za lekcje bierze 60 zł. A to i tak niższa kwota z racji tego, że znamy się prywatnie. Normalnie lekcja u niego kosztuje 75 zł...
W mniejszych miastach jest też mniej nauczycieli i studentów, rynek jest więc ograniczony. Uczniowie czasem próbują się do dobrych nauczycieli dostać na korepetycje często nawet po kilka miesięcy. Rekordziści zapisują się w 1. klasie liceum, by móc zacząć chodzić na korepetycje za rok lub dwa.
"W tym roku mam o wiele więcej uczniów niż w ubiegłych latach. Obecnie prowadzę 35 osób tygodniowo. Szczególne nasilenie uczniów jest na koniec semestru. Teraz codziennie dostaję co najmniej kilka telefonów z zapytaniem o korepetycje na ostatnią chwilę. Niestety terminów już nie mam, korepetycji udzielam przez cały tydzień do godz. 21" – powiedział w rozmowie z wyborcza.pl pan Daniel, nauczyciel matematyki.
Po pandemii jest jednak z niektórymi kwestiami łatwiej – zawsze można umówić się na lekcje online, które może prowadzić ktoś spoza miejsca zamieszkania. W taki sposób z korepetycji ze studentami korzystają dzieci Natalii: córka w 7. klasie podstawówki i syn w klasie maturalnej.
- Udało mi się dogadać z córką znajomej, która jest studentką angielskiego i mieszka w Gdańsku. Dziewczyna prowadzi lekcje online, zdzwania się z dziećmi na komputerze. Za takie lekcje online i to, że jest studentką, bierze chyba stosunkowo niewiele, bo płacimy jej 30 zł za godzinę lekcji. To daje 60 zł za tydzień, bo prowadzi zajęcia oddzielnie z synem i córką. W naszym mieście lekcja indywidualnego angielskiego to 80-100 zł, gdybym miała tyle płacić za dwójkę, miesięcznie kosztowałoby to mnie prawie 1000 zł.
Kwoty korepetycji są zależne od miasta, najczęściej wahają się między 40 a 100 zł, co daje dużą rozbieżność, jeśli podliczymy koszty takich dodatkowych lekcji w jednym semestrze. Wiele też zależy od tego, czy korepetycji udziela nauczyciel, absolwent uczelni wyższej (ale niepracujący jako nauczyciel), czy student. Z rozmów z rodzicami wynika, że studenci są najtańsi i z nimi też łatwiej umówić się na lekcje online.
Kwoty, jakie rodzice wydają na "korki" dziecka, są też zależne od tego, czy dzieci chodzą na kilka przedmiotów, czy tylko na jeden oraz od liczby dzieci w rodzinie. Ci, którzy mają więcej niż jedno dziecko i każde z nich potrzebuje dodatkowych lekcji matematyki lub angielskiego, zostawiają u korepetytorów nawet po 200-300 zł tygodniowo, co w jednym semestrze daje przez ok. 5 miesięcy semestru nawet 4000-6000 zł.
Źródło: opole.wyborcza.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/165910,w-imie-lepszego-startu-zameczamy-dzieci-7-latki-na-korepetycjach