Scena z pociągu rozbiła mnie na kawałki. Nie róbcie tego dzieciom
- Podróż pociągiem w lipcowy piątek to nie lada wyzwanie nie tylko dla dziecka.
- Zabierz lepiej dużo cierpliwości, a jeśli to konieczne, rób przerwy, bo maluch nie odpowiada za twoje nerwy.
- Wypoczęte dziecko lepiej zniesie godziny w pociągu czy samolocie. A tobie będzie łatwiej zachować spokój.
No powiedz, gdzie jestem
Internet w pociągu działał słabo, słuchawki na uszach nieco tłumiły odgłosy rozmów, jednak nie wygłuszały ich całkowicie. Moją uwagę zwrócił pisk dziecka. - Cicho bądź, powiedziałam, bądź cicho, bo przeszkadzasz innym - syknęła kobieta.
Wcześniej nie słyszałam tego chłopca, wydaje mi się, że spał przez poprzednie dwie godziny. Dziecko zaczęło pochlipywać i dopytywać, kiedy dotrą do hotelu. Po głosie zgaduję, że był mniej więcej w wieku mojego najmłodszego syna. Kobieta wyraźnie poirytowana odparła - Nie do hotelu, tylko do domu, ile razy mam ci tłumaczyć?!
Zaspany głos chłopca zapytał - To w jakim kraju jesteśmy, do którego domu jedziemy? Do nas czy do Piotrka? Ona chyba nie po raz pierwszy tego wieczora odparła - Do babci - nie dało się nie słyszeć irytacji i zniecierpliwienia. Potem znów płacz chłopca. Kobieta warczy. Dziecko mówi coś o zabawce. Ona strofuje. Nie jest miła.
Używa słów "niezdara", "zawsze", mówi "twoja zabawka, twoja wina". Nie mogę zlokalizować, gdzie dokładnie siedzą. Jestem przy oknie, pasażer obok śpi. Kobieta mówi nieco za głośno, upomina dziecko, że znów przeszkadza innym.
To twoja wina, że krzyczę
W mojej ocenie chłopiec nie robi nic złego. Kolejny raz pyta o hotel, kobieta mówi coraz głośniej. Zastanawiam się, kim jest dla niego. Nie brzmi, jak matka. Raczej ktoś wrobiony w opiekę nad chłopcem. - Kiedy wylądujemy? Chcę do łóżka - pyta mały. Kobieta wyraźnie podnosi głos.
- Dlaczego na mnie tyle krzyczysz? - pyta dziecko. Łzy stają mi w oczach. Dopiero pisałam o tych wrzaskach, że to przemoc. Nie mogę wstać, szacuję w głowie, jak dużą traumą dla dziecka będzie wymiana zdań z jego opiekunką, bo jeśli się odezwę, to wiem, po jej tonie, że będzie afera.
- Jakbyś nie był taki niegrzeczny, to bym nie musiała krzyczeć - odpowiada ona. Słowo "niegrzeczny" jest okropne samo w sobie. Ale zachowanie dziecka w pociągu nie jest niewłaściwe. Zastanawiam się, jakie są szanse, że to on udaje, a ona ma rację. Dziecko przeprasza. Pierwszy raz mówi "mamusiu".
- Nie chcę na ciebie krzyczeć, bo cię kocham - mówi ona. - Ale jesteś taki niegrzeczny, ciągle pytasz o to samo - dodaje. - Przepraszam, już nie będę, długo będziemy jeszcze lecieć do hotelu - pyta chłopiec. - Znowu to robisz - warczy ona. - Mówiłam ci, jesteśmy w pociągu, jedziemy do domu, ok?
- Aha, dobrze, a co to znaczy "ok" - pyta mały. Mama tłumaczy, pierwszy raz cierpliwie. - A w jakim to jest języku? - chce wiedzieć mały podróżnik. - No pomyśl - odpowiada ona. - Nie wiem. Po hiszpańsku? Po niemiecku? Po francusku? - zgaduje chłopiec. - Franek! - irytuje się mama. - Nie wiem już, gdzie jestem mamusiu, chcę do łóżka - łzy grzęzną mi w gardle.
Najlepiej bądź cicho
Jak długo muszą być w drodze? Ona jest zmęczona, on zagubiony. Patrzę na zegarek, już po 23.00, myślę o moim synku. Na pewno już śpi. Tata nie pozwoliłby mu siedzieć tak długo. Spędzają męski weekend.
Moje rozmyślania przerywa głos konduktora. Pociąg nadrobił opóźnienie, docelowa stacja za 30 minut. Cieszę się, bo koleżanki czekają na mnie w hotelu. Zaczynam chować rzeczy do torby. - Połóż się i bądź cicho - mówi kobieta. Wiem, że nie kazałabym już mojemu dziecku się kłaść, samotna podróż z nim i bagażami, wymaga, żeby był w stanie iść, musiałby się rozbudzić.
Franek jeszcze chwilę próbuje dowiedzieć się, gdzie jest i dokąd jedzie, chce wiedzieć, jak długo zostanie u babci. Cichnie 10 minut przed stacją docelową. Pewnie zasnął. Wstaję, żeby wysiąść, zerkam tam, gdzie słyszałam ich rozmowę. Nad chłopcem pochyla się mężczyzna, wyraźnie podróżują razem, ale siedział oddzielnie.
- Co robisz? - mówi ona, tym samym poirytowanym tonem, którego używała wobec dziecka. - Biorę go na ręce, niech śpi - odpowiada jej towarzysz. - Ty weź walizki, jego już zostaw, musi odpocząć - ucina rozmowę.
Czterolatek widzi świat inaczej
Trudno oczekiwać, żeby dziecko patrzyło na świat jak dorosły. Jest to niemożliwe. Nie ma naszych doświadczeń, nie ma naszych strategii. Dla niego podróż ciągnie się w nieskończoność. Jest nudna i męcząca. Kilkanaście, a może kilkadziesiąt godzin w samolotach, pociągach, na lotniskach to za duże wyzwanie.
Wtedy działa tylko jedno, bliskość i cierpliwość opiekuna, bo to jedyne, co dziecko ma w podróży na stałe. Wiesz, że ta długa podróż będzie dla was wyzwaniem - podziel ją na etapy. Daj dziecku wyspać się w hotelowym łóżku, zamiast pociągu czy samolocie.
Pozwól zregenerować siły, odpocząć, ale i wyżyć się. Też jesteś człowiekiem, nie maszyną do zadań specjalnych. Im bardziej sama jesteś zmęczona, tym łatwiej wyprowadzić cię z równowagi. Franek nie krzyczał, nie robił nic złego, był bardzo cierpliwym małym podróżnym. Owszem, nudził się, może było mu niewygodnie, może w tym zmęczeniu i zaspaniu pogubił się, gdzie jest i dokąd zmierza. Ale i mama się pogubiła.
Wybierając się z dzieckiem w daleką podróż, skup się przede wszystkim na jego komforcie, róbcie przerwy, dobrze jedzcie i wygodnie się wysypiajcie Zabierzcie ulubione zabawki i górę cierpliwości. To da się zrobić bez krzyków.
Czytaj także: https://mamadu.pl/163423,czym-zajac-dziecko-w-samolocie-sprawdzone-gry-i-zabawki