Użytkownik serwisu Reddit, ukrywający się pod pseudonimem "orchid_breeder", zdradził, dlaczego podczas podróży z najmłodszymi warto mieć w kieszeni schowany zapas balonów do dmuchania.
Jak wszyscy doskonale wiedzą, dzieci nie nudzą się tylko w czasie deszczu. Wielu z nich trudno znieść długie trasy pokonywane samochodem, samolotem czy pociągiem. A już za chwilę, za momencik rozpoczynają się wakacje i całe rodziny wyruszą na upragniony wypoczynek.
Mamo, nudzę się!
Jeden z użytkowników Reddita zdradza, jak poradzić sobie z marudzącym dzieckiem. Logiczne jest przecież, że na pokład samolotu czy do pociągu, nie zapakujemy całego areału ulubionych zabawek. Jest na to rada - przez wielu zapomniane, a przez innych niedocenione - balony.
Zajmują niewielką przestrzeń, nie potrzebują osobnych walizek, łatwo schować je do kieszeni. Rodzic, który umieścił post w serwisie, przyznaje, że niejednokrotnie balony ratowały sytuację, szczególnie w drodze na lotnisko, gdy w dziecięcych głowach żywe są jeszcze wspomnienia pozostawionych w domu samochodzików, lalek, misiów...
Niepozorny, zapomniany balon
Ta niepozorna atrakcja sprawdza się jednak w wielu innych sytuacjach. Wychwalający balony użytkownik, wspomina, że były pomocne w hotelu, gdy nie ma dostępu do innych atrakcji czy na lotnisku, gdy rodzina czekała na opóźniony 90 minut samolot i nie mogła opuścić terenu poczekalni. Podkreśla również uniwersalizm takiego zajęcia czasu - jest to rozrywka zarówno dla dwulatka, nastolatka, jak i... rodzica, niejednokrotnie równie zmęczonego podróżą.
Pod wpisem pojawiły się sugestie innych rodziców, którzy balony zastępują dmuchanymi piłkami i zabawkami, które do tej pory kojarzone były wyłącznie z zabawami na plaży lub basenie. Trzeba przyznać, że to interesująca propozycja, bo poza zajęciem dziecka zabawą, mamy okazję wymyślać, kombinować, rozwinąć wyobraźnie... zarówno swoją, jak i pociechy.