Dzieci głośno zachowywały się w pociągu, zwróciłam uwagę ich mamie. Rozpętało się piekło
List do redakcji
05 maja 2022, 11:18·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 maja 2022, 11:18
Czy dzieciom możemy pozwalać na więcej, czy od najmłodszych lat powinniśmy uczyć je norm społecznych? Ta kwestia wciąż budzi kontrowersje, a linia podziału nie biegnie równo pomiędzy tymi, którzy posiadają albo nie posiadają dzieci. "W majówkę jechałam pociągiem. Przede mną była kilkugodzinna podróż. Ledwie wyjechaliśmy ze stacji, gdy dzieci, które siedziały niedaleko mnie zaczęły hałasować. Gdy zwróciłam uwagę ich mamie, rozpętało się piekło” – pisze nasza czytelniczka.
Reklama.
Reklama.
Współczesnym dzieciom pozwalamy na więcej, nie chcemy, by dorastały w sztywnym gorsecie norm społecznych.
Czytelniczka pisze, że jechała pociągiem i zwróciła uwagę mamie dzieci, które przez całą drogę hałasowały.
Powinniśmy znać granicę między swobodą dzieci a podstawowymi zasadami kultury.
"Majówki nie spędzałam z mężem i synem, musiałam pojechać do moich rodziców, bo rozchorował się mój tata. Spodziewałam się, że pociąg będzie pełny, miałam jednak nadzieję, że te kilka godzin jakoś zleci. Wzięłam książkę, gazetę, a nawet słuchawki, by w razie czego odizolować się od współpasażerów i nie słyszeć ich rozmów.
Niestety moje nadzieje, że podróż upłynie mi w przyjemnej atmosferze spełzły na niczym już po pierwszych minutach jazdy. Okazało się, że niedaleko mnie siedzi mama z dwójką dzieci” – pisze Justyna.
Biegali i krzyczeli na całe gardło
Przyznaje, że sama jest mamą 5-latka i rozumie jak czasem trudno zapanować nad dzieckiem. Zwłaszcza takim, które jest pełne temperamentu i zawsze ma dużo energii.
"Naprawdę nie jestem typem wrednej matki, która czepia się innych. Wiem, że dzieci są różne – jednymi łatwiej pokierować, inne, choć mówisz do nich i przekonujesz je na różne sposoby i tak próbują robić swoje.
Dzieci tej pani miały mniej więcej 6 i 4 lata. Dziewczynka była starsza, ale nawet przez chwilę nie mogła usiedzieć na miejscu, a jej brat we wszystkim ją naśladował. Początkowo starałam się nie zwracać na nich uwagi, ale to było trudne, bo najpierw biegali wzdłuż siedzeń pasażerów z jednego końca przedziału na drugi, potem przekrzykiwali się, kto teraz może grać na komórce, następnie dziewczynka zaczęła tańczyć przy swoim siedzeniu, a jej brat zanosił się donośnym śmiechem” – pisze Justyna.
Dodaje, że o czytaniu książki nie było już mowy, ale nawet gdy założyła słuchawki na uszy, głośne zachowanie dzieci nadal jej przeszkadzało.
Nie uciszała swoich dzieci, ale krzyczała na mnie
"Bardzo tego nie lubię robić, ale postanowiłam interweniować. Podeszłam do mamy tych dzieci i powiedziałam najuprzejmiej jak potrafię, czy może trochę uciszyć swoje pociechy. I wtedy dopiero się zaczęło!
Matka, która do tej pory nie odezwała się nawet słowem do swoich dzieci, nie zwróciła im ani razu uwagi, że zachowują się za głośno, nagle podniosła głos na mnie. Nie kryła oburzenia, że co ja sobie wyobrażam, by zwracać jej uwagę.
Usłyszałam, że dzieci są tylko dziećmi, mają prawo do głośniejszych zabaw i nie będzie powstrzymywać ich śmiechu, bo on mi przeszkadza. I jeszcze dodała, żebym nauczyła się tolerancji, a jak chcę mieć ciszę, to nie powinnam wybierać pociągu jako środka transportu, tylko samochód.
Zaczęłyśmy się kłócić, bo ja jej odparłam, że też mam dziecko, ale uczę je norm i zasad kultury, których powinnno przestrzegać, gdy znajduje się w miejscu publicznym. A takim miejscem jest pociąg. To nie plac zabaw, gdzie dzieci mogą piszczeć i krzyczeć sobie do woli. Wszyscy mamy prawo do przyjemnej podróży, bo każdy z nas zapłacił za bilet” – opisuje Justyna.
Uważam, że dzieci należy wychowywać
Przyznaje, że jeszcze kilka osób wtrąciło się do tego sporu, ale w którymś momencie doszła do wniosku, że raczej nie przekona mamy tych dzieci.
"Ona miała takie podejście, że dzieci są dziećmi, więc mogą robić, co chcą. Ja mam inny pogląd na ten temat. Uważam, że powinniśmy dziecku zwracać uwagę, przypominać o zasadach, że np. w pociągu obwiązuje względna cisza.
Oczywiście dziecko może się na chwilę zastosować do tego, co mówi rodzic, a potem znów robić swoje, ale naszym obowiązkiem jest cały czas korygowanie zachowania dziecka. Skąd dzieci tej pani mają wiedzieć, jak postępować, skoro ich mamusia uważa, że zachowują się w porządku, śmiejąc się i krzycząc na cały przedział” – dodaje Justyna.
Od redakcji
Psychologowie podkreślają, że zasad kultury i savoir-vivre powinniśmy uczyć dzieci od najmłodszych lat. Dzięki temu, gdy wychodzimy z dzieckiem w miejsca publiczne (np. do restauracji, przychodni itd.), wie, jak powinno się zachować.
Do podróży z dzieckiem też zawsze warto się przygotować. Zapewnijmy mu rozrywki, by się nie nudziło (kredki i kartkę do rysowania, gry, bajkę na tablecie), dzięki temu łatwiej będzie nam zapanować nad zachowaniem dziecka.