"Nie chcę jechać na wakacje do dziadków". Powód jest smutny, ale sami na to zapracowali?
Prawie idealny plan na wakacje
"Pierwszy raz musimy się mierzyć z wakacjami szkolnego dziecka. Lato w mieście to zaledwie 2 tygodnie, a co z resztą wakacji? Nie mam tyle urlopu, by jakoś je zapełnić, a nie stać mnie na płatne półkolonie. Też nie chcę, by dziecko siedziało w domu, bo ja spędzałam tak wakacje i nie wspominam ich dobrze. Nie stać nas było na żadne wyjazdy, a dziadków nie miałam. Pozostawała zabawa na podwórku z siostrą przez ponad 2 miesiące.
Dlatego bardzo zależy mi, by wakacje syna wyglądały inaczej. My na 2 tygodnie pojedziemy nad morze, może jakieś pojedyncze dni do weekendów dobierzemy na pomniejsze wypady. Z moimi rodzicami pojedzie w góry, bardzo liczyliśmy też na drugich dziadków, tyle że dziecko się zbuntowało. Temat stał się kością niezgody między mną a mężem. Syn powiedział, że za nic w świecie nie pojedzie do dziadków na wakacje, bo ich nie lubi. Ja to rozumiem, niestety mąż uważa, że decyzja już dawno zapadła i koniec tematu. Teściowie od kwietnia do listopada mieszkają na wsi. W zasadzie jest to idealne miejsce na wakacje dla dziecka, plus dziadkowie na emeryturze, czego chcieć więcej? Ano chęci dziecka. Rodzice męża nigdy nie mieli czasu dla mojego synka. Zawsze ważniejsze były wyjazdy, imprezy, film, gotowanie, sprzątanie... Nigdy nie palili się, by po prostu wpaść i spędzić wspólnie czas, czy zabrać dziecko do siebie. Nigdy nie było wyjść do kina, czy na plac zabaw. Jeździliśmy na kilka dni na wieś, ale wtedy zawsze koszenie trawy czy pielenie kwiatków były pilniejsze.
Ale ja nie chcę!
Oczywiście to nie ich obowiązek, ale dziecko potrzebuje czegoś więcej, niż dziadków, którzy ciągle mówią 'nie'. Ja bym powiedziała, że przez to znikome zaangażowanie średnio go znają. Nie mają pojęcia, jakie są jego zainteresowania (co pokazują, kupując bardzo nietrafione prezenty) i co lubi robić, jeść, czytać, oglądać. Przez lata, zamiast pograć w piłkę czy zagrać w planszówkę, od razu wręczali pilota od tv, bo dorośli chcą pogadać. Dzieci łatwo się nie zrażają i widziałam latami, jak syn podchodzi z piłką czy inną zabawką i prosi o zabawę, ale zawsze było to samo: 'nie teraz', 'później', 'nie mam czasu'. Próbowaliśmy coś z tym zrobić, podpowiadać, doradzać, nakłaniać, ale w zeszłym roku postanowiliśmy odpuścić, nie zmienimy ich na siłę. Syn już jest na tyle duży, by porównywać i wyciągać samodzielne wnioski. Ja nigdy nie zrażałam go do teściów, wręcz walczyłam o ich uwagę. Wiedziałam, że prędzej czy później mu się znudzi to proszenie. Tymczasem moi rodzice chętnie zabierają go na weekendy, wspólne wyjścia do teatru czy kina. Tata, nawet gdy nie ma siły, zawsze wyjdzie na rower czy pokopie piłkę. Szymon jeździ też z nimi od lat na wakacje. W tym roku po raz kolejny na bite dwa tygodnie w góry i nie może się już doczekać wspólnego przemierzania szlaków. Moi rodzice nie są na emeryturze, ale zawsze próbują znaleźć czas dla wnuka, lubią to i przyznam, że to wielka pomoc, ale i radość dla dziecka. Na teściów nigdy nie mogliśmy liczyć. Gdy zostawali z Szymkiem, to czułam, że robią to z wielką łaską. Ale zawsze starałam się mówić synkowi, że będzie fajnie. Skoro nie mieli ochoty, też ich do niczego nie zmuszaliśmy. Teraz jednak nagle nabrali chęci i czekają na wnuka, zadowoleni, że spędzi z nimi cały miesiąc. Tylko że gdy o tym dowiedział się sam zainteresowany, powiedział, że nawet na weekend tam nie pojedzie...
Czy już za późno?
'Nie obraź się, mamo, ale ja im nie ufam i nie czuję się z nimi bezpiecznie' - to mocne słowa jak na 8-latka. Początkowo podeszłam do tematu, z dystansem, bo to dość poważny dobór słów jak na dziecko. Może coś innego miał na myśli? Jednak zaczęliśmy więcej rozmawiać, by zrozumieć przyczynę problemu. Synek kilkukrotnie powiedział, że może pojechać z nami, ale nawet na weekend nie chce tam sam zostawać. Każda kolejna rozmowa utwierdziła mnie w tym, że on bardzo dobrze wie, co czuje i co mówi.
Stwierdził, że potwornie by się nudził, bo dziadkowie nie mają dla niego czasu, nie ma tam dzieci, a poza tym to nie czuje się dobrze w towarzystwie dziadków. Mnie się serce rozsypało na małe kawałki, bo wiedziałam, że prędzej czy później do tego dojdzie. Absolutnie nie chcę używać argumentu: 'babci będzie przykro', 'musisz', 'tak zadecydowaliśmy'. W pełni rozumiem ten niepokój. Zapracowali przez lata, by dziecko nie miało ochoty z nimi spędzać czasu. Za to z chęcią pojedzie na wakacje z moimi rodzicami i tu pojawia się problem. Gdy syn powiedział mężowi, że nie wybiera się do babci na wieś, ten się zdenerwował. Bo, gdy w końcu rodzice zaangażowali się i w końcu wyrazili chęć, to dziecko stroi fochy. Niby rozumie, z czego wynika cała sytuacja, ale jego zdaniem syn powinien pojechać, dać im szansę i się przełamać. W końcu to jego dziadkowie i nie może od nich uciekać. Poza tym to my decydujemy, a nie dziecko. Tyle że moim zdaniem oni przegapili swoją szansę, a zmuszenie dziecka tylko popsuje mu wakacje. Zdaniem męża syn przesadza i jak zobaczy, że będzie fajnie, to nie będzie chciał wracać. Trzeba tylko im dać szansę, nawet kosztem przymuszenia dziecka do wyjazdu. Nie powiedział tego wprost, ale wiem, że boi się reakcji rodziców na odmowę, dlatego chce zmusić syna do wyjazdu. Od kilku dni sprzeczamy się o to, nie potrafimy znaleźć kompromisu. A ja nie mam pojęcia, jak przekonać go do swojego zdania, by odpuścił i pozwolił synowi zostać w domu".
Wakacje mogą być fajne
Czy to wyjazd na kolnie, wakacje u cioci czy pobyt u dziadków, wakacje bez rodziców nie zawsze są łatwe. Dziecko musi się zmierzyć z tęsknotą, która jest bardzo trudnym uczuciem. Co sprawia, że dzieci czasem tęsknią mniej, a czasem bardziej? Bez wątpienia te bardziej zajęte mają mniej czasu, by myśleć o mamie. Zdecydowanie noce, gdy zwalniają tempo, bywają najtrudniejsze podczas pierwszych samotnych wyjazdów. Gdy dziecko obawia się wyjazdu, warto zacząć właśnie od rozmów o tęsknocie i o tym jak sobie z nią radzić. Niektórym dzieciom pomaga telefon do mamy, innym zdjęcie pod poduszką, jeszcze innym pluszowy miś. Podpowiedź, co może zrobić, gdy tęskni, powinna uspokoić dziecko. Co zrobić, by dziecko się nie nudziło? Na koloniach jest łatwiej, bo dzień jest zorganizowany, w przypadku członków rodziny warto porozmawiać o potrzebach dziecka. Szczególnie pokolenie naszych rodziców wychodzi z założenia, że dziecko samo sobą się zajmie i nie potrzebuje dorosłego do zabawy. Może w sąsiedztwie są inne dzieci? A może macie jakieś gry czy zabawki, którymi można bawić się w pojedynkę, a także takie, które zainteresują babcię? Dziadek może nie będzie chciał grać w piłkę, ale może nauczy wnuczka grać w szachy? Z pewnością rozmawiając z dzieckiem i bliskimi, znajdziecie coś, co mogą z przyjemnością wspólnie porobić. Dziecko powinno jednak bez rodziców czuć się bezpiecznie, tu także warto odrobić przed wyjazdem małą pracę domową. Jeśli będzie czuć się niepewnie, faktycznie może się nie bawić dobrze. Warto porozmawiać i podpytać pociechę, co sprawia, że poczuje się lepiej, może się okazać, że pewne drobne zmiany sprawią, że naprawdę będzie się czuć bezpieczniej. Może uda się wam wypracować jakieś fajne rozwiązania, np. spanie w jednym pokoju z dziadkami, światło w drodze do łazienki, codziennie telefon o stałej porze, świadomość, że może zostać odebrane w każdej chwili.