– Dzieci urodziłam po 35 roku życia, nie wiem, czy to późno, ale doskonale pamiętam moje życie przed. Miałam czas dla siebie, na swój rozwój, podróże i bardzo to lubiłam. Absolutnie nie żałuję, że zostałam mamą, ale teraz, gdy dzieci są już trochę odchowane, a ja przekroczyłam 40-tkę, postanowiłam znów postawić na siebie. Może dla kogoś brzmi to egoistycznie, dla mnie to naturalne, że słucham również swoich potrzeb – opowiada Hanna.
– Starszy syn idzie w tym roku do zerówki, młodszy zaczyna przedszkole. Do tej pory każde wakacje spędzaliśmy rodzinnie. Na prawie dwa tygodnie jechaliśmy nad morze, gdzie dzieci całymi dniami pluskały się w wodzie, budowały w piachu, do tego zapewnialiśmy im mnóstwo atrakcji, wszystko pod nich.
Chcieliśmy, żeby beztrosko spędzały czas i były szczęśliwe, ale mówiąc szczerze, ja po takim urlopie wracałam wykończona. Dlatego w tym roku postanowiłam, że będzie inaczej. Tylko trzy dni spędziłam z dziećmi i mężem nad morzem, a na następne siedem wyjechałam sama w góry – opowiada Hanna i przyznaje, że z największym oporem nie spotkała się ze strony męża, który rozumiał jej decyzję i wziął na siebie całą opiekę nad dziećmi.
– Najbardziej zbulwersowałam moją mamę i teściową, którym w głowie się nie mieściło, że "porzucam” dzieci. Moja mama kilka razy do mnie dzwoniła, pytając, czy na pewno przemyślałam tę decyzję, przecież ominie mnie tyle wspaniałych chwil z dziećmi.
Natomiast teściowa była gotowa się pakować i jechać "na ratunek” swojemu synowi. Obydwie nie mogły pojąć, że potrzebuję odpoczynku od dzieci, spędzenia kilku dni w samotności. Jedna moja koleżanka, która ma jeszcze młodsze dzieci niż moje, zapytała mnie wprost, czy nie mam wyrzutów sumienia, że zamiast spędzać wakacje z dziećmi, jadę sama. Nie mam, raczej irytuje mnie, że muszę wszystkim dookoła tłumaczyć się z mojej decyzji.
Czy to naprawdę tak szokujące, że jestem mamą, ale jednocześnie chcę sama pochodzić po górach? Tego właśnie mi potrzeba: samotnych spacerów, ciszy, czytania książek, tego, że nie muszę non stop "obsługiwać” dzieci, które zawsze czegoś ode mnie chcą.
Jestem mamą cały rok, 24 godziny na dobę, więc jak przez tydzień nie będę pełniła tej roli i zajmę się sobą, to chyba nic wielkiego się nie stanie. Nie jestem tylko mamą i mam prawo myśleć o sobie, nawet jeśli ktoś nazwie to egoizmem – dodaje Hanna.
Czasem łatwo nam oceniać innych, choć przecież nie wiemy, z czym się zmagają lub jakie są ich potrzeby. Psychologowie od lat mówią o tym, że rodzicielstwo bywa wymagające, a mamy nie tylko odczuwają spełnienie, szczęście, dumę, ale też irytację, zmęczenie, wyczerpanie. Stąd coraz popularniejszy staje się trend self-care, czyli dbania o siebie i swoje potrzeby. Zapobiega on tzw. rodzicielskiemu wypaleniu.