Patrzę na ciebie i myślę: dlaczego nie byłaś dla mnie taką mamą, jaką jesteś babcią dla moich dzieci

List do redakcji
13 kwietnia 2022, 13:54 • 1 minuta czytania
Rodzice, nawet jeśli mają dużą świadomość rodzicielstwa, często popełniają błędy, nie mają na nic czasu i czasem sprawiają, że dzieci mają do nich żal o ich sposób wychowywania. Gdy zostaje się dziadkami, ma się wreszcie okazję do naprawienia tych błędów - wszystko wynagradza się wnukom. Napisała do nas Natalia, która ma do swoich rodziców żal o to, jak inni są dla jej dzieci.
Rodzice często nadrabiają swoje błędy wychowawcze dopiero przy wnukach - mają dla nich więcej czasu, cierpliwości i zrozumienia. Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"W ostatnim czasie często przyglądam się moim rodzicom, gdy przebywają z moimi dziećmi – bawią się, razem oglądają bajki i chodzą na spacery na plac zabaw. Patrzę na nich i myślę sobie, co się stało z tymi ludźmi, którzy mnie wychowywali? Patrzę na ten obrazek wnuków i dziadków i trochę czuję wzruszenie, że moje dzieci mają takich świetnych dziadków.

Ale czuję także żal i smutek – przede wszystkim dlatego, że zastanawiam się, gdzie oni byli, gdy ja byłam w wieku moich dzieci" - już na samym początku przyznaje w swoim liście nasza czytelniczka Natalia. Kobieta widzi różnice w tym, jacy jej rodzice byli kiedyś dla swoich dzieci, a jacy są obecnie dla wnuków.

Rodzice nie zawsze na medal

Kobieta zaznacza, że nie czuje, żeby jej rodzice byli złymi rodzicami, ale po prostu nie mieli tyle czasu i cierpliwości do swoich dzieci. Teraz gdy mają wnuki, ich córka widzi, że zaszła nagle w nich jakaś przemiana: "Moi rodzice nie byli złymi opiekunami – zawsze czułam się zaopiekowana i bezpieczna. Ale najczęściej ich po prostu nie było.

Obydwoje pracowali poza miastem, w którym mieszkaliśmy, oprócz pracy na etat, dojazdy zajmowały im sporo czasu. Spędzaliśmy razem dosłownie 2-3 godziny późnym po południem i wieczorami. Z dzieciństwa najbardziej pamiętam to, że z przedszkola odbierała mnie babcia, a wcześniej (poszłam do przedszkola, mając 5 lat) długi czas opiekowała się mną w domu prababcia.

Rodziców miałam właściwie tylko w weekendy, a i to różnie. Czasy też były takie, że rodzice nie mieli takiej świadomości jak dziś, więc pamiętam, że zdarzało się, że na mnie krzyczeli, gdy coś przeskrobałam i dawali kary.

Teraz gdy patrzę na nich, mam wrażenie, jakby życie dało im drugą szansę na zrobienie tego lepiej. Taka druga szansa na bycie dobrymi opiekunami dla małych dzieci. I przy okazji okazało się, że są cudownymi ludźmi, potrafią rozmawiać, mają cierpliwość i mnóstwo czasu – mimo tego, że jednak nadal oboje są aktywni zawodowo. Nagle rzeczy, które były dla nich straszne, kiedy mój brat i ja byliśmy dziećmi, przestają mieć znaczenie.

Teraz mają morze cierpliwości, nigdzie się nie spieszą i są w stanie nawet godzinę tłumaczyć coś 4-latkowi. Zastanawiam się, gdzie była ta ich strona, gdy to ja byłam mała, a oni wiecznie się spieszyli do pracy, nie mieli czasu na spacery, więc wszędzie towarzyszyła mi babcia, która na emeryturze spełniała się jako wychowawczyni wnuków" - opowiada Natalia, która ma żal do rodziców, że gonili za pieniędzmi, zamiast poświęcić czas dzieciom.

Teraz kobieta we wspomnieniach z dzieciństwa widzi przede wszystkim babcię i czas spędzony z nią, bo rodzice wiecznie byli w pracy, nie mieli czasu i cierpliwości na poświęcenie czasu własnym dzieciom.

Wielka zmiana z rodziców w dziadków

Natalia przyznaje, że sama łapie się na tym, że czasem powiela zachowania swoich rodziców, chociaż stara się tego unikać i nad tym panować, bo z własnego doświadczenia wie, co to znaczy słyszeć krzyki z ust rodziców. I choć walczy z tym, z drugiej strony cieszy ją, że takie zachowania widzą jej rodzice, bo zauważają też wtedy, jakie błędy sami popełnili te 20-30 lat temu:

"Ilekroć upominam własne dzieci lub jestem wobec nich surowa, moi rodzice widzą we mnie siebie. Nie wiem, czy powinno mnie to cieszyć, bo staram się nie popełniać takich błędów jak oni (choć na pewno popełniam jakieś inne). Z drugiej jednak strony wiem, że widząc to, jak czasem nie mam cierpliwości i spieszę się z przedszkola do pracy, odczuwają odrobinę poczucia winy, że byli kiedyś na tym miejscu i tak wiele zrobili nie tak.

Teraz z perspektywy lat myślę sobie, że dla dziecka nie są ważne pieniądze. Najważniejsze dla niego są przeżycia i wspomnienia, które można zbudować tylko przez obecność przy dziecku. A gdy – tak jak ja – nie miałam rodziców na co dzień prawie wcale, po latach zaczyna się mieć o to do nich żal. I niby człowieka cieszy to, że naprawiają swoje błędy przy wnukach, ale z drugiej strony zostaje we mnie ten jakiś żal, że dla mnie ich nie było.

Teraz są jakąś milszą i cierpliwszą wersją siebie sprzed lat. Pozwalają skakać po łóżku, chociaż kiedyś krzyczeli, że złamią się deski pod materacem. Wręczają słodycze, choć kiedyś zabraniali w nadmiarze i tłumaczyli się drogimi wizytami u dentysty. Teraz się więcej śmieją, mają czas na rozważania nad tym, ile kropek ma biedronka, mają cierpliwość i spokój, których mnie jako matce też czasem brakuje, przyznaję.

Patrzę na nich i myślę: dlaczego nie byliście dla mnie takimi rodzicami, jakimi jesteście dziadkami dla moich dzieci..." - kończy swój list nasza czytelniczka. Natalia przyznaje, że ma żal do rodziców, który być może nie został przepracowany. Że cieszy się, że jej dzieci mają cudownych dziadków, ale z tyłu głowy wciąż kołacze jej się myśl, że dla niej rodzice nie mieli tyle czasu, cierpliwości i zrozumienia.

Od redakcji

Gdy zostaje się rodzicem, zmienia się perspektywa i na wiele spraw zaczynamy patrzeć inaczej. Nagle okazuje się, że rozumiemy naszych rodziców dużo bardziej albo też całkiem na odwrót - dużo mniej, tak jak nasza czytelniczka. Jeśli masz dziecko i starasz się je wychowywać zupełnie inaczej, niż robili to twoim rodzice, często oznacza to, że masz nieprzepracowane żale z dzieciństwa, które być może warto skonsultować z psychoterapeutą.

Bycie dziadkami to taka rola, w której twoi rodzice mogą się spełniać, bo to "maksimum przyjemności i minimum obowiązków". Często, zostając dziadkami, rodzice chcą naprawić błędy, których nie mieli okazji przepracować z własnymi dziećmi. A ich dojrzałość, mądrość życiowa i doświadczenie pozwalają na przyznanie się do błędów. Dziadkowie starają się nadrobić z wnukami czas, który stracili z własnymi dziećmi.

Rola dziadków polega też na czym innym niż bycie rodzicem. Na rodzicach jest odpowiedzialność za zdrowie i życie dzieci, za ich wychowanie i opiekę. Dziadkowie mogą być bardziej od zabawy, zapewniania atrakcji i miłego spełniania czasu - to budowanie bliskiej relacji z wnukami, a nie wychowywanie ich. Mają łatwiej, bo nie spoczywa już na nich taka odpowiedzialność, więc mogą "bardziej na luzie" poświęcić czas dzieciom - bez zdenerwowania i ciągłego martwienia się.

To też lekcja dla samych rodziców - nie popełniajcie błędów własnych rodziców. Zamiast skupiać się na zarabianiu pieniędzy i obowiązkach, znajdźcie czas na spacer z dzieckiem, na obserwację rozwijających się listków i rozmowy o tym, ile biedronki mają kropek.

Czytaj także: https://mamadu.pl/158994,wiecie-czego-zaluja-wasze-babcie-i-dziadkowie-odpowiedzi-to-lekcja-zycia