Według opowieści rodziny należałam raczej do spokojnych dzieci, ale do dziś moi rodzice wspominają, jak przez pierwsze 3 miesiące męczyły mnie wieczne kolki. Rodzice musieli usypiać ze mną na piersi, bo tylko przytulając się do nich, nieco się uspokajałam. Kiedy rodzice mi o tym opowiadali, zawsze sobie myślałam: "Kurczę, to musiało być dla nich trudne", szczególnie dla mamy. Byłam ich pierwszym dzieckiem, nie dość, że wszystko było dla nich nowe i nieznane, to jeszcze marudny maluch dokładał zmartwień.
Ale w pełni zrozumiałam rodziców i ich uczucia dopiero wtedy, gdy sama została matką. Nagle zaczęłam na wiele spraw patrzyć w nowym świetle – także tych, które wydarzyły się w moim życiu lata temu.
Myślę o wszystkich nieprzespanych nocach mojej mamy. Jak jej mała córeczka zasypiała tylko po to, żeby za chwilę znowu się obudzić. Mama ją karmiła, zmieniała pieluchy i starała się być spokojna, by ukoić płaczącego wciąż niemowlaka. To uczucie, którego nie da się z niczym innym porównać i naprawdę zapada w pamięć, gdy zostajesz rodzicem.
Widok twojego własnego dziecka, które cierpi z powodu bólu, na który nic nie możesz poradzić, jest chyba najbardziej ekstremalnym uczuciem, jakiego może doświadczyć rodzic. To bezradność, którą trzeba łączyć ze spokojem i cierpliwością.
A mama oprócz tego musiała jeszcze wcześniej dzielić się ze mną swoim ciałem i być dla mnie przez 9 miesięcy ciąży.
Stawiła czoła okropnemu bólowi porodowemu i wydała na świat nowe życie. Nikt nie dał jej ulgi, gdy została mamą. Nie mogła wymigać się chorobą lub brakiem snu. Karmiła, ubierała i nosiła w swoich ramionach swoje malutkie dziecko.
Kołysała mnie w ramionach i trzymała do momentu, aż jej ramiona i całe ciało nie miały więcej siły. W zamian za to dziecku ulało się mleko i płakało na jej piersi większą część nocy.
Gdy podrosłam, musiała prać moje ubrania, gotować posiłki i starała się najbardziej, jak umiała, by zapewnić mi szczęśliwy, bezpieczny dom. W zamian robiłam bałagan, którego nie sprzątałam i nie doceniałam wszystkiego, co robi każdego dnia, bo uważałam to za coś normalnego. Byłam błogo nieświadoma, ile stresu i nerwów kosztuje ją zorganizowanie dnia tak, by iść do pracy, podwozić mnie do szkoły i na zajęcia dodatkowe z matematyki, a przy tym jeszcze dbać o dom i każdego innego członka rodziny. Była na każdą moją prośbę o podwiezienie gdzieś, a ja w zamian irytowałam się gdy śpiewała w samochodzie i wygłupiała się do swoich ulubionych piosenek ABBY.
Przeszłam przez kilkadziesiąt lat życia w nieświadomości, jak wiele ta kobieta dla mnie poświęciła i jak wiele robiła dla mnie każdego dnia. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ciężko jest być matką i codziennie mierzyć się z wyrzutami sumienia i nieustannym martwieniem. Każdego dnia musiała się zastanawiać, czy jest wystarczająco dobra, czy robi właściwie, nie pozwalając mi na samodzielne wakacje ze znajomymi w wieku 15 lat. Dopiero gdy dorosłam, naprawdę zdałam sobie z tego sprawę i doceniłam własną mamę. A jeszcze bardziej wszystko zrozumiałam, gdy sama zostałam mamą i nagle te wszystkie emocje, które ona przeżywała, zaczęły dotyczyć mnie.
Mojej mamie zawdzięczam wszystko. Każdą cząstkę tego, kim jestem i jaką kobietą się stałam. A także tego, jaką matką jestem ja sama.
Nauczyła mnie siły i tego, jak wiele znaczy milczenie. Ta jej cisza bywała przerażająca i przyciągająca uwagę, Nie bez powodu milczała, bo to zmuszało nastolatkę do myślenia. A gdy się w końcu decydowała na jakiś komentarz, słuchałam jej ze skupieniem, bo wiedziałam, że powie coś ważnego.
Teraz kocham moją mamę jeszcze bardziej i darzę ją głębszymi uczuciami, choć myślałam, że nie jest to możliwe. Czuję wiele różnych emocji, gdy widzę, jak patrzy na nią moje własne dziecko i jak ona patrzy na nie. Odkąd sama jestem mamą, rozumiem ją jeszcze bardziej i czuję inne emocje, widząc ją i będąc obok niej. Teraz wiem, jak wielką siłę potrzeba, by być dobrą matką.
Jak to jest być pod ciągłą presją, próbować podołać wyzwaniom i starać się dawać z siebie jak najwięcej, zwłaszcza po całej nieprzespanej nocy. Wiem, jakie to poświęcenie, jaka ogromna praca, którą należy włożyć w wychowanie dziecka. Nie wiem, jak ona temu podołała, ale zrobiła to śpiewająco. I jest dla mnie motywacją, by także dawać radę i być najlepszą matką dla mojego dziecka.
Więc mamo, chciałabym Ci podziękować. Dziękuję za wstrzymanie swojego życia i postawienie mojego na pierwszym miejscu. Za wszystkie nieprzespane noce, wydane na mnie pieniądze, za poświęcony czas i każdą łżę bezsilności. I za bycie idealnym wzorem do naśladowania. Dziękuję, że nauczyłaś mnie kochać siebie i troszczyć się o innych bardziej niż o siebie samą. Za nauczenie mnie spokoju, gdy dzieci płaczą, cierpliwości i pokory. I dziękuję za to, że sama teraz też śpiewam i bujam się do piosenek ABBY, gdy prowadzę samochód.
Źródło: herviewfromhome.com
Czytaj także: https://mamadu.pl/160852,nastoletnie-corki-nie-chca-byc-blisko-rodzicow-ale-po-latach-wracaja