Kiedy zostałam mamą, nagle mnie olśniło. Nigdy nie doceniałam własnej mamy tak bardzo jak teraz

Martyna Pstrąg-Jaworska
23 marca 2022, 15:39 • 1 minuta czytania
Kiedy zostajesz matką, całe życie zmienia się o 180 stopni. Nagle wiesz, że żyjesz dla kogoś i jesteś za kogoś odpowiedzialna, a ogrom miłości sprawia, że wszystko widzisz z innej perspektywy. Zmienia się także podejście w stosunku do własnych rodziców. Bo gdy kobieta zostaje mamą, nagle dużo bardziej rozumie własną matkę. I kocha ją wtedy jeszcze mocniej.
Kobieta zaczyna rozumieć własną mamę, gdy sama zostaje matką. Pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Według opowieści rodziny należałam raczej do spokojnych dzieci, ale do dziś moi rodzice wspominają, jak przez pierwsze 3 miesiące męczyły mnie wieczne kolki. Rodzice musieli usypiać ze mną na piersi, bo tylko przytulając się do nich, nieco się uspokajałam. Kiedy rodzice mi o tym opowiadali, zawsze sobie myślałam: "Kurczę, to musiało być dla nich trudne", szczególnie dla mamy. Byłam ich pierwszym dzieckiem, nie dość, że wszystko było dla nich nowe i nieznane, to jeszcze marudny maluch dokładał zmartwień.


Ale w pełni zrozumiałam rodziców i ich uczucia dopiero wtedy, gdy sama została matką. Nagle zaczęłam na wiele spraw patrzyć w nowym świetle – także tych, które wydarzyły się w moim życiu lata temu.

Myślę o wszystkich nieprzespanych nocach mojej mamy. Jak jej mała córeczka zasypiała tylko po to, żeby za chwilę znowu się obudzić. Mama ją karmiła, zmieniała pieluchy i starała się być spokojna, by ukoić płaczącego wciąż niemowlaka. To uczucie, którego nie da się z niczym innym porównać i naprawdę zapada w pamięć, gdy zostajesz rodzicem.

Widok twojego własnego dziecka, które cierpi z powodu bólu, na który nic nie możesz poradzić, jest chyba najbardziej ekstremalnym uczuciem, jakiego może doświadczyć rodzic. To bezradność, którą trzeba łączyć ze spokojem i cierpliwością.

A mama oprócz tego musiała jeszcze wcześniej dzielić się ze mną swoim ciałem i być dla mnie przez 9 miesięcy ciąży.

Stawiła czoła okropnemu bólowi porodowemu i wydała na świat nowe życie. Nikt nie dał jej ulgi, gdy została mamą. Nie mogła wymigać się chorobą lub brakiem snu. Karmiła, ubierała i nosiła w swoich ramionach swoje malutkie dziecko.

Kołysała mnie w ramionach i trzymała do momentu, aż jej ramiona i całe ciało nie miały więcej siły. W zamian za to dziecku ulało się mleko i płakało na jej piersi większą część nocy.

Gdy podrosłam, musiała prać moje ubrania, gotować posiłki i starała się najbardziej, jak umiała, by zapewnić mi szczęśliwy, bezpieczny dom. W zamian robiłam bałagan, którego nie sprzątałam i nie doceniałam wszystkiego, co robi każdego dnia, bo uważałam to za coś normalnego. Byłam błogo nieświadoma, ile stresu i nerwów kosztuje ją zorganizowanie dnia tak, by iść do pracy, podwozić mnie do szkoły i na zajęcia dodatkowe z matematyki, a przy tym jeszcze dbać o dom i każdego innego członka rodziny. Była na każdą moją prośbę o podwiezienie gdzieś, a ja w zamian irytowałam się gdy śpiewała w samochodzie i wygłupiała się do swoich ulubionych piosenek ABBY.

Przeszłam przez kilkadziesiąt lat życia w nieświadomości, jak wiele ta kobieta dla mnie poświęciła i jak wiele robiła dla mnie każdego dnia. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ciężko jest być matką i codziennie mierzyć się z wyrzutami sumienia i nieustannym martwieniem. Każdego dnia musiała się zastanawiać, czy jest wystarczająco dobra, czy robi właściwie, nie pozwalając mi na samodzielne wakacje ze znajomymi w wieku 15 lat. Dopiero gdy dorosłam, naprawdę zdałam sobie z tego sprawę i doceniłam własną mamę. A jeszcze bardziej wszystko zrozumiałam, gdy sama zostałam mamą i nagle te wszystkie emocje, które ona przeżywała, zaczęły dotyczyć mnie.

Mojej mamie zawdzięczam wszystko. Każdą cząstkę tego, kim jestem i jaką kobietą się stałam. A także tego, jaką matką jestem ja sama.

Nauczyła mnie siły i tego, jak wiele znaczy milczenie. Ta jej cisza bywała przerażająca i przyciągająca uwagę, Nie bez powodu milczała, bo to zmuszało nastolatkę do myślenia. A gdy się w końcu decydowała na jakiś komentarz, słuchałam jej ze skupieniem, bo wiedziałam, że powie coś ważnego.

Teraz kocham moją mamę jeszcze bardziej i darzę ją głębszymi uczuciami, choć myślałam, że nie jest to możliwe. Czuję wiele różnych emocji, gdy widzę, jak patrzy na nią moje własne dziecko i jak ona patrzy na nie. Odkąd sama jestem mamą, rozumiem ją jeszcze bardziej i czuję inne emocje, widząc ją i będąc obok niej. Teraz wiem, jak wielką siłę potrzeba, by być dobrą matką.

Jak to jest być pod ciągłą presją, próbować podołać wyzwaniom i starać się dawać z siebie jak najwięcej, zwłaszcza po całej nieprzespanej nocy. Wiem, jakie to poświęcenie, jaka ogromna praca, którą należy włożyć w wychowanie dziecka. Nie wiem, jak ona temu podołała, ale zrobiła to śpiewająco. I jest dla mnie motywacją, by także dawać radę i być najlepszą matką dla mojego dziecka.

Więc mamo, chciałabym Ci podziękować. Dziękuję za wstrzymanie swojego życia i postawienie mojego na pierwszym miejscu. Za wszystkie nieprzespane noce, wydane na mnie pieniądze, za poświęcony czas i każdą łżę bezsilności. I za bycie idealnym wzorem do naśladowania. Dziękuję, że nauczyłaś mnie kochać siebie i troszczyć się o innych bardziej niż o siebie samą. Za nauczenie mnie spokoju, gdy dzieci płaczą, cierpliwości i pokory. I dziękuję za to, że sama teraz też śpiewam i bujam się do piosenek ABBY, gdy prowadzę samochód.

Źródło: herviewfromhome.com

Czytaj także: https://mamadu.pl/160852,nastoletnie-corki-nie-chca-byc-blisko-rodzicow-ale-po-latach-wracaja