Etykieta odwiedzin - nowy trend wśród młodych rodziców, który budzi mieszane uczucia

List do redakcji
Przez sześć lat Kamil wraz z żoną starali się o dziecko. Tuż przed narodzinami wymarzonej córki para zaczęła się zastanawiać, jak powinny wyglądać pierwsze miesiące z maleństwem w domu. Kiedy stworzyli "Etykietę odwiedzin", wywołali niemałe zaskoczenie u bliskich. Jednak Kamil podkreśla, że mnóstwo jego znajomych tworzy taki dokument i uważa, że jest on równie ważny jak plan porodu.
Pierwsze tygodnie z noworodkiem w domu są wymagające dla młodych rodziców. Przed wizytą warto zapytać, czy to dobry moment. Fot. Unsplash

Dziecko było naszym marzeniem

Kamil i Justyna wzięli ślub sześć lat temu, nieomal od razu zaczęli starać się o dziecko. "Przez pierwszych kilka miesięcy, zakładaliśmy, że nie wcelowaliśmy, dlatego Justyna nie zachodziła w ciążę, jednak po pół roku zaczęliśmy szukać pomocy. Lekarze nie znajdowali żadnej przyczyny medycznej. Staraliśmy się więc dalej" - zaczyna opowieść Kamil.


Mężczyzna wspomina, że przeszli nawet przez terapię psychologiczną, bo medycy zapewniali, że przyczyna leży w ich nastawieniu. "Po pięciu i pół roku w końcu zobaczyliśmy dwie kreski na teście ciążowym, to był najszczęśliwszy dzień w naszym życiu" - czytamy. Para nieomal od razu zaczęła przygotowywać swoje życie na pojawienie się dziecka, remont mieszkania, zmiana nawyków, wszystko dla dobra dziecka.

Rodzinna euforia

Obydwoje małżonkowie są jedynakami, więc przyszli dziadkowie zareagowali bardzo entuzjastycznie na informację, że będą mieli wnuczkę. "Kłopoty z nimi zaczęły się prawie od razu. Kiedy powiedzieliśmy, że wybieramy meble dla małej, teściowa ogłosiła, że już takowe zamówiła. Dogadały się z moją mamą, ta kupiła ubranka, kosmetyki i zapas pieluch dla wnuczki" - pisze Kamil.

"Nie myślcie, że jestem niewdzięczny, jednak mnie i Justynę ominęła całkiem spora część przyjemnych przecież zakupów dla dziecka. Pominę fakt, że nasze gusta znacząco różnią się od upodobań naszych rodziców". Mężczyzna nie kryje, że ciężkie meble w kolorze wenge zupełnie nie wpisały się w wystrój jasnego mieszkania przyszłych rodziców.

Koleżanki z zarazą

Pod koniec ciąży Justyna przestała już jeździć do prowadzonej przez siebie kwiaciarni. Drażnił ją zapach kwiatów, męczyła ilość klientów i bodźców. Postanowiła więc odpocząć w domu i przygotować się do porodu.

"No i zaczęły się pielgrzymki koleżanek. Nie mam nic przeciwko gościom, zawsze byliśmy bardzo towarzyscy, jednak uważam, że są sytuacje, kiedy z odwiedzinami wpadać nie należy. Kiedyś kolejna znajoma Justyny przyszłą bez zapowiedzi z zasmarkanym przedszkolakiem i zarazili żonę jakimś świństwem" - pisze zatroskany Kamil.

Mężczyzna zwraca uwagę, że koleżanka jego żony uznała, że dziecko jest zbyt przeziębione, żeby wysłać je do przedszkola, ale wystarczająco zdrowe, aby odwiedzić przyszłą mamę. "Ciężko mi nawet skomentować brak odpowiedzialności, jakim się wykazała. Żeby chociaż uprzedziła, że wpadnie, można by było jakoś się wykręcić, ale nie, ona wpadła bez zapowiedzi".

Jak zaznacza Kamil, nie ona jedna. Co chwila zjawiał się ktoś, kto akurat miał chwilę, zupełnie nie zważając na to, że kobieta kilka tygodni przed porodem może zwyczajnie nie mieć na to ochoty. "Wtedy powiedzieliśmy dość, długo rozmawialiśmy o tym, co drażni nas w zachowaniu naszych bliskich i byliśmy zgodni - dalej tak być nie może" - wspomina Kamil.

Etykieta odwiedzin

Kiedy przyszły tata opowiedział o swoich kłopotach z rodziną i znajomymi koledze z pracy, ten podpowiedział, aby para spisała "Etykietę odwiedzin", bo jak zapewnił, po porodzie ten cyrk nie ustanie, a to nie jest dobre dla dziecka.

"Przegadaliśmy to z żoną i od razu zaczęliśmy tworzyć listę zakazów. Najpierw żartobliwie, pisaliśmy takie punkty, jak zakaz włażenia w buciorach do naszego życia, ale kiedy spojrzeliśmy na listę spokojnie, uznaliśmy, że większość punktów po przeredagowaniu będzie jak najbardziej na miejscu. Stworzyliśmy więc taką i rozdaliśmy tym, z którymi jesteśmy blisko" - opowiada mężczyzna.

Na liście znalazł się m.in. zakaz wpadania bez zapowiedzi, czy odwiedziny, kiedy goście widzą u siebie lub bliskich objawy chorobowe. Ale na tym para nie poprzestała. Wyraźnie zaznaczyli, że przez co najmniej tydzień po porodzie, nie życzą sobie gości w ogóle.

Do tego doszły takie wymogi jak zakaz używania intensywnych perfum, czy palenia papierosów przed wejściem do mieszkania młodych rodziców. A także niepodnoszenie dziecka bez zgody rodziców i nieprzychodzenie z dziećmi w wieku przedszkolnym, ze względu na to, że one akurat często chorują.

"Oczywiście zaznaczyliśmy również, że wszelkie prezenty powinny być konsultowane, a czas odwiedzin rozsądny, aby zarówno Justyna, jak i nasza córeczka mogły po prostu odpocząć. Dołożyliśmy jeszcze nakaz zdejmowania butów, który za chwilę, kiedy mała zacznie raczkować, będzie miał jeszcze większe znaczenie" - pisze Kamil.

Wcale nie tak źle przyjęli

"Oczywiście, że nie wszystko ich uszczęśliwiło. Teściowa była zniesmaczona, że nie może towarzyszyć córce w pierwszych dniach po porodzie. Justyna zadzwoniła do mamy jeszcze z porodówki, porozmawiały szczerze i chyba zrozumiała. Moja mama była oburzona, póki nie usłyszała, że zakaz obowiązuje wszystkich" - przyznaje mężczyzna.

Najcięższą przeprawę mieli z przyjaciółką Justyny, która obraziła się, że jej dziecko zostało "wykluczone z towarzystwa". "Zajęło jej miesiąc, zanim zadzwoniła zapytać, co kupić naszej córeczce w prezencie i umówić się na odwiedziny. Kiedy przyszła, przyznała nam rację. Okazuje się, że jak się dobrze zastanowić, to można sobie uzmysłowić, że nasza lista nie jest pełna wymysłów".

Dziś córka Justyny i Kamila ma już trzy miesiące, rodzina powoli układa swoje życie w nowej rzeczywistości, ale zasady nadal obowiązują. I są egzekwowane przez rodzinę i przyjaciół młodych rodziców.

Mówię wam, zróbcie listę

Kamil nie ma wątpliwości, że decyzja o stworzeniu "Etykiety odwiedzin" było doskonałą decyzją. "Mówię wam wszyscy przyszli rodzice, zróbcie to, to dużo łatwiejsze do przetworzenia i przyjęcia dla bliskich, niż rzucanie kąśliwych uwag, kiedy przedawkujecie gości" - pisze Kamil.

Niemowlę potrzebuje czasu

Poród to dla dziecka to trudne przeżycie. Ilość bodźców wokół malucha, który dotąd był otoczony ochroną w postaci matczynego łona, może być szokiem. Światła, dźwięki, zapachy, tego wszystkiego jest bardzo wiele dla niedojrzałego układu nerwowego. Chęć chronienia noworodka przed stresem jest zupełnie naturalna u młodych rodziców.

Do tego pamiętajmy, że pojawienie się dziecka w domu, to ogromna zmiana dla całej rodziny. Nie ważne, czy pierwszego, czy kolejnego. Warto o tym pamiętać i zapytać, czy to dobry moment na odwiedziny. Zwłaszcza że nie tylko dziecko potrzebuje czasu, ale i młoda mama zwyczajnie może nie mieć siły na podejmowanie gości.