"Kochaj mnie bezwarunkowo, zachwycaj się mną, jak dawniej".
"Kochaj mnie bezwarunkowo, zachwycaj się mną, jak dawniej". Fot. Pexels.com
Reklama.

Płynność

Każdy kolejny rok niesie jednak ze sobą przemiany i potrzeby dzieci i dorosłych w układach rodzicielskich zaczynają być inne. Dzieci stają się coraz bardziej niezależne, manifestują potrzebę wolności i samostanowienia. Dorośli w odpowiedzi na to pozwalają sobie i dzieciom na więcej odpuszczenia, przestrzeni.

A jednak czasami kilkuletnie dziecko przychodzi do nas, dotyka nas, wciska głowę w nasze ciała i domaga się bliskości niemalże niemowlęcej. Wchodzi na kolana, prosi, by je utulić. To nic niestosownego, chociaż głosy pokoleniowe mogą zarzucać: "Taki duży chłopczyk, a tak się zachowuje, nie przystoi!". Przystoi, przystoi. Dziecko w wieku czterech, pięciu, sześciu lat, to wciąż dziecko. Małe dziecko.

Czy to ok? I czy to normalne?

Tak i tak. To zupełnie ok i całkowicie normalne. Przeczytajcie, by zrozumieć.

Przedstawiciele platformy edukacyjnej Institute of Child Psychology popełnili na ten temat post, który jest próbą wyjaśnienia, skąd taka potrzeba bezwarunkowej miłości i intensywniejszej czułości u starszych dzieci.

Piszą, że w potrzebie ukołysania z czasów bycia niemowlęciem nie ma nic złego. To trochę jak niewymówiona prośba: kochaj mnie bezwarunkowo, zachwycaj się mną, jak dawniej.

Jak reagować?

Pozwalać, przytulić, objąć, ukołysać. Kochać bezwarunkowo. Jednak w ten sam sposób zapewnić o swojej miłości i zachwycie, kiedy dziecko wykazuje wolę samostanowienia o sobie, przestrzeni, dorastania.

Wtedy te sygnały chęci cofnięcia czasu same się wygaszą, ponieważ potrzeba miłości i bliskości rodzica będzie spełniana na bieżąco.

Piękne, prawda? Nie ma żadnego powodu, byśmy obawiali się tych małych rączek, które próbują nas dosięgnąć. One tylko chcą się nami napełnić.

Bezwarunkowo. W pełni.

Czytaj także: