To historia o wspaniałej nauczycielce. O powołaniu, uważności i odpowiednim człowieku na odpowiednim miejscu. W rolach głównych: puste pudełko w sali lekcyjnej, uczniowie oraz rzeczona nauczycielka. Takich pedagogów potrzebują nasze dzieci!
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Julia Brown uczy dzieci w wieku 11-13 lat w szkole w Teksasie (USA). Podzieliła się na Facebooku swoim pomysłem na to, jak pomóc dzieciom bez skrępowania wyrażać swoje potrzeby i prosić o pomoc. To szczególnie ważne, ponieważ wielu uczniów wstydzi się mówić o swoich bolączkach głośno.
Pudełko potrzeb
Nauczycielka postawiła na biurku pudełko, które nazwała pudełkiem potrzeb. Dała swoim uczniom kartki i ołówki i powiedziała, że jeśli będą czegoś potrzebować, a nie będą czuć się komfortowo, by o tym jej powiedzieć, mogą napisać to na kartce, podpisać ją i wrzucić do pudełka. Obiecała, że przed upływem tygodnia wróci do nich z odpowiedzią na sygnalizowane potrzeby.
Jak wyjaśniła w swoim poście na Facebooku, chciała po prostu, żeby jej uczniowie wiedzieli, że im pomoże, jeśli będą tego potrzebować. Spodziewała się wiadomości w rodzaju: "Potrzebuję przyborów szkolnych", "Potrzebuję pomocy w nauce", "Muszę porozmawiać z kimś o sytuacji w domu", "Potrzebuję pomocy w sytuacji z przyjacielem".
Czego potrzebują uczniowie?
Po kilku tygodniach Brown napisała, jak sprawdziło się pudełko potrzeb. W pierwszym tygodniu dwóch uczniów napisało do niej, że są dręczeni przez innych uczniów. Pomogła im rozwiązać ten problem. W kolejnym tygodniu zmieniła zasady i poprosiła, żeby każdy uczeń codziennie wrzucał kartkę do pudełka. Nie musieli nawet nic na niej pisać, chodziło jej o to, żeby pamiętali o istnieniu pudełka.
Otrzymywała więc wiele kartek i informacji o potrzebach swoich uczniów. I rzeczywiście, część z nich dotyczyła przyborów szkolnych, pojawiły się prośby o wprowadzenie rytuału specjalnego powitania przy wejściu do sali, ale niektóre wiadomości dotyczyły też przemocy rówieśniczej. Julia Brown pokazała przykłady takich liścików od uczniów portalowi Love What Matters: "Potrzebuję przytulenia, bo jest mi smutno", "Czy mogę zmienić miejsce, bo nie widzę dobrze tablicy?".
To najlepsza rzecz, jaką zrobiła
"Co jest jeszcze lepsze, uczniowie zaczęli przychodzić do mnie osobiście ze swoimi problemami, pomijając etap pudełka. Uczę w szkole od 15 lat i szczerze mówię, że to jest najlepsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłam, by dotrzeć do moich dzieci", napisała Brown na swoim profilu.
W rozmowie z portalem Scary Mommy nauczycielka powiedziała, że pomysł na pudełko potrzeb zrodził się, kiedy usłyszała o ankiecie przeprowadzonej wśród uczniów przed wakacjami. Zadano im pytanie o dorosłego, do którego mogą zwrócić się z każdym problemem. 10 proc. uczniów odpowiedziało, że nie ma takiej osoby. To bardzo ją poruszyło i przez całe lato zastanawiała się, jak to zmienić.
I tak właśnie powstało pudełko potrzeb. Brown mówi, że ma nadzieję, iż inni nauczyciele podchwycą ten pomysł i też wykorzystają go w swoich klasach. My też mamy taką nadzieję, to proste rozwiązanie może zmienić życie dzieci na lepsze!