Niedawno usłyszałam, że uczniowie pewnej klasy mieli za zadanie nauczyć się wiersza na pamięć. Nie jest to nic nadzwyczajnego, my także mieliśmy takie prace domowe. Zdziwił mnie jednak fakt, że przed całą klasą recytowali tylko i wyłącznie chętni. Reszta mogła zaliczyć odpowiedź indywidualnie. Temat zaczął mnie jeszcze bardziej nurtować, gdy dowiedziałam się, że na odwagę zebrały się zaledwie 3 osoby.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Do recytacji wiersza można podejść dwojako. Z jednej strony jest to samodzielna nauka na pamięć, z drugiej trening trudnej sztuki publicznych wystąpień. Ale czy tę drugą część warto odpuszczać?
Zbyt delikatne, by się z tym zmierzyć?
Chcemy jak najlepiej dla naszych dzieci. Ważne jest dla nas, by były szczęśliwe, ale także próbujemy chronić przed różnymi zagrożeniami. Chronione przed wszystkimi niebezpieczeństwami, wyzwaniami, trudnościami czy rozczarowaniami, staja się bardzo delikatne. Jakiś czas temu popularność nawet zyskał termin "pokolenie płatków śniegu".
Warto uświadomić sobie, że usuwając wszystkie przeszkody oraz problemy, a także wyręczając dziecko, sprawiamy, że gdy nagle w życiu dorosłym muszą się zmierzyć z trudną sytuacją, nie potrafią siebie prowadzić. Eksperci ostrzegają, że to może również mieć wpływ na pewność siebie. To właśnie wyzwania, z którymi dziecko samodzielnie się mierzy, w dużej mierze wpływają na to, że staje się silniejsze i pewniejsze siebie.
No dobrze, więc publiczne mówienie wiersza jest taką trudnością, z którą warto powalczyć, czy też nie? Jestem ciekawa waszego zdania.
Mnie się ta umiejętność przydała
Recytacja dla mnie zawsze była wyzwaniem i stresem, ale dziś nie mam większych oporów przed publicznymi wystąpieniami. Warunek: muszę być dobrze przygotowana. Nie potrafię się jednak zupełnie odnaleźć w sytuacji zaskoczenia. Spontaniczność i kreatywność na szybko to nie są moje mocne strony.
Moje córki także uwielbiają występować, czują się pewnie na scenie i przed szkolną lub przedszkolną publicznością. Cieszy mnie to, bo wiem, że to świetny trening w bezpiecznej przestrzeni.
Jednocześnie zdaję sobie także sprawę z tego, że niektórych może paraliżować strach i nie ma co ich przymuszać. Ale czy to możliwe, że tak olbrzymi lęk odczuwa aż 20 dzieci? Owszem nie każdy musi być mówcą, ale czy w życiu można w 100 proc. uniknąć takich sytuacji? Czy nie warto jednak potrenować i choć spróbować? Jak postrzegacie to z perspektywy swojej i swoich dzieci? Publiczna recytacja wiersza to przydatna umiejętność i dobry trening, a może zupełnie niepotrzebny stres?