
Szkoła zmieniła się w miejsce, w którym uczniowie mają głównie prawa, a nauczyciele coraz mniej swobody. Próba matury pokazała, że młodzież często nie przestrzega podstawowych zasad, a konsekwencje spadają na pedagogów. Czy prawa ucznia nie zaczynają przesłaniać obowiązków?
Uczeń ma w szkole głównie prawa
Szkoła stała się w ostatnich latach miejscem, w którym uczniowie coraz głośniej i pewniej walczą o swoje prawa. To nie jest zarzut – to dobrze, że mają pewność siebie i wiedzą, że coś im się należy. Cierpią jednak na tym nauczyciele i szkoła, bo uczniowie roszczą sobie często prawa i przywileje tam, gdzie bardziej powinni wykazać się dojrzałością i odpowiedzialnością, biorąc na siebie konsekwencje swoich zachowań.
To wszystko brzmi dość ogólnikowo, ale niedawno pewien nauczyciel na swoim facebookowym koncie podał dobitny i konkretny przykład: zachowanie uczniów podczas próbnych matur.
"Trwają matury próbne. Jako, że mam zajęcia z klasami maturalnymi – to pilnuję [...] Do czego doprowadziliśmy przez ostatnich kilkanaście lat w szkołach? Uczeń ma prawa. Nauczyciel i szkoła obowiązki. Pod żadnym pozorem nie na odwrót. Pytam o dowód tożsamości przed wejściem na salę. Uczeń: ale ja nie mam. Nie mogę Cię wpuścić. To co ja mam teraz zrobić.
Tymczasem reszta zrywa się i biegnie po swoje dowody. Nie wiedzieli. Czarny długopis? Eeee, na co to komu? 'Ale ja mam niebieski, to co mam zrobić?'. Kodowanie? Literka i numer w dzienniku: 'Ale ja nie wiem, jaki mam numer'. Wszystko to oczywiście po tym, jak tydzień wcześniej odbyły się spotkania informacyjne. Uczeń nie pamięta, odpowiedzialny nauczyciel" – opowiada w poście pedagog, autor profilu Elektronik w czasach szkolnej zagłady.
Zauważa, że mimo że uczniowie dostali wcześniej instrukcje i informacje o przeprowadzeniu egzaminu maturalnego, mało kto był przygotowany. Oczywiście mówimy tu dopiero o próbnym egzaminie, na którym w praktyce można zobaczyć, jak to wszystko będzie wyglądało w maju, więc nauczyciele pewnie mogliby pozwolić uczniom na pewne nieścisłości.
Jeśli jednak podstawowe zasady na egzaminie to używanie długopisu z czarnym tuszem i posiadanie dowodu osobistego, a maturzysta nawet o to zadbać nie umie, to chyba ten "egzamin dojrzałości" został już oblany jeszcze przed wejściem, do sali egzaminacyjnej...
Nauczycielom odmawia sie praw i szacunku
Dziś w szkole nauczyciele mają coraz mniej swobody: nie mogą oceniać notatek (choć to z nich później uczeń będzie się uczył do sprawdzianów), nie mogą wpływać na to, jak uczeń wypracowuje staranność i obowiązkowość – chodzi tylko o to, jakie na koniec będą efekty ich współpracy.
Nikogo nie obchodzi droga, jaką do tego celu trzeba przebyć – głównie ze strony nauczyciela. Bo uczniowie coraz mniej chcą w tym brać udział, starać się, angażować. Na koniec rozkładają ręce, mówią, że nie mają dowodu, nie wiedzieli, że potrzebny jest konkretny kolor długopisu, nie wiedzą nawet, jaki mają numer w dzienniku. Okazuje się, że wina za to spada na nauczyciela: nikt nie wyciąga od uczniów konsekwencji tego, że to oni są nieprzygotowani.
Pedagog w swoim poście pisze o tym, że uczniowie obecnie w szkole mają głównie prawa i jeszcze mocniej o te prawa walczą. I w sumie dobrze, ale nie tak, żeby te prawa były kosztem nauczycieli i dokładania im obowiązków. Zauważa, że w nowej reformie szkolnictwa wprowadza się do szkół jeszcze funkcję Rzecznika Praw Uczniów.
Nikt jednak przez lata nie pomyślał o tym, żeby takiego rzecznika dać też nauczycielom. A przecież pedagogom jest on potrzebny jak nigdy – nie dość, że resort edukacji w ogóle ich nie szanuje, to w obecnych czasach nie mają też szacunku od uczniów i rodziców.
"Rzecznik praw ucznia? No jasne. Rzecznik praw nauczyciela? No, zaraz, zaraz. Na co to komu. Ponoć prawa i obowiązki to nierozerwalne dwie części tego samego problemu. I tak wiem: często te prawa są łamane, często trzeba o nie walczyć. Jednak czy na pewno powinniśmy zapominać o obowiązkach? Stukam ucznia w ramię, by mu wskazać tablicę. 'Pan nie ma prawa mnie dotykać!' krzyczy uczeń.'Masz obowiązek notować' – odpowiedziałem.
Uśmiechnął się ironicznie i, patrząc mi prosto w oczy, siedział resztę lekcji. Nie miałem wyboru – dałem mu ostateczną karę – uwagę. Jak zbierze ich kilka, to może wychowawca nie da mu na koniec roku wzorowego zachowania" – podkreśla na końcu swojej wypowiedzi nauczyciel. I dlatego, że te konsekwencje są tak śmiesznie niewielkie, uczeń uważa, że ma więcej praw niż obowiązków.
Uczcie swoje dzieci szacunku
Choć naturalne jest to, że młodzi ludzie chcą mieć głos, chcą być słyszani i traktowani poważnie, to powaga ta powinna iść w parze z odpowiedzialnością. Nie da się budować zdrowej szkolnej wspólnoty, jeśli jedni mają wyłącznie prawa, a drudzy wyłącznie obowiązki.
Dlatego może warto, zanim wprowadzimy kolejne rozwiązania mające chronić uczniów, pomyśleć także o tym, by wzmocnić tych, którzy codziennie próbują tę młodzież prowadzić – nauczycieli.
I tu tez apel do rodziców: uczcie swoje dzieci szacunku do dorosłych, a szczególnie do nauczycieli. I tak brakuje już im w dzisiejszych czasach bycia autorytetami, zabrano im tez prestiż zawodu. Zwyczajne zasady dobrego wychowania powinny traktować o tym, że ich zdanie powinno być dla uczniów ważne.
Bo szkoła to nie pole bitwy o to, kto ma rację, ale miejsce, w którym obie strony powinny uczyć się współpracy, szacunku i konsekwencji. A bez równowagi między prawami i obowiązkami nigdy się tego nie nauczymy.
