Problem z opieką nad dzieckiem, kiedy rodzicom kończy się urlop macierzyński i rodzicielski, jest wciąż bardzo realny. Wśród możliwości jest zostanie z dzieckiem na urlopie wychowawczym do czasu, aż nie skończy ono np. trzech lat i nie pójdzie do przedszkola (ale na wychowawczym nie otrzymuje się pensji) albo zapisanie malucha do żłobka.
Z placówkami opieki dla dzieci do 3. roku życia bywa jednak tak, że naprawdę ciężko znaleźć miejsca, gdzie nie ma kolejek i dziecko przyjmuje się chętnie i szybko. Nie każdy rodzic jest też przekonany do placówek w przypadku naprawdę małych dzieci (takich, które dopiero co skończyły rok). Jest też możliwość zatrudnienia niani – m.in. w tym celu stworzono program Rodzinny Kapitał Opiekuńczy, czyli 12 tysięcy zna dziecko. Wielu rodziców również – jeśli w ogóle mają taką możliwość – decyduje się na pomoc ze strony dziadków.
O takich rozterkach związanych z opieką nad dzieckiem po powrocie do pracy opowiedziała pewna mama na forum dla rodziców. Kobieta przyznała, że gdy po ślubie szukali domu lub mieszkania, jednym z kryteriów było to, aby był blisko miejsca zamieszkania rodziców i teściów. Wszystko dlatego, że planowali w przyszłości mieć dzieci i liczyli na to, że dziadkowie będą chcieli zaangażować się w pomoc przy wnukach i pielęgnować z nimi więź.
Kobieta napisała, że kiedy urodziła dwójkę maluchów rok po roku, to ona opiekowała się nimi w domu. Gdy starsze dziecko skończyło jednak dwa lata, pomyślała, że to czas, żeby wrócić do pracy zawodowej. Małżeństwo poprosiło więc o pomoc dziadków (rodziców kobiety), którzy byli już na emeryturze.
Okazało się, że ci z ogromną chęcią zajmą się wnukami, ale pod jednym warunkiem. Ojciec kobiety był bardzo dobrze wykształcony ekonomicznie, wcześniej też pracował w miejscu, które wymagało od niego wiedzy finansowej. Powiedział więc, że zajmą się wnukami, ale pod warunkiem, że nie będzie to przysługa, a pełnoprawna pomoc zapisana na umowie.
Rodzice kobiety porównali ceny okolicznych żłobków i wyliczyli, że wezmą od swoich dzieci konkretną w kwotę: 400 dolarów za tydzień i ewentualnie 100 dolarów, jeśli wnuki będą wymagały opieki w weekendy. Według dziadków te pieniądze miały podreperować ich budżet (obydwoje mieli dość niskie emerytury), a rodzice zapłacą mniej, niż jakby wysłali maluchy do żłobka.
Kobieta przyznała, że była zszokowana zachowaniem własnych rodziców. Młoda mama zakładała, że jeśli rodzice zgodzą się zajmować wnukami, ona i jej mąż na pewno będą płacić za opiekę nad dziećmi. Nie zakładała, że dziadkowie bezinteresownie będą opiekować się wnukami. Nie mogła jednak uwierzyć własnym uszom, gdy jej rodzice jako ultimatum w opiece nad maluchami postawili pieniądze.
W takiej sytuacji kobieta napisała, że chyba woli zapisać dzieci do żłobka, gdzie są jasne zasady współpracy spisane w umowie. Zapytała innych rodziców na forum, czy spotkali się z takim zachowaniem ze strony własnych rodziców. A wy co sądzicie o takiej formie opieki nad wnukami? Jesteście zdania, że dziadkowie mieli prawo żądać zapłaty?
Źródło: reddit.com
Czytaj także: https://mamadu.pl/173027,dziadkowie-nie-chca-zajmowac-sie-wnukami-tylko-cieszyc-zyciem