Matura w nowej Formule 2023 w tym roku w maju będzie obowiązywała po raz pierwszy. Została ona przygotowana przede wszystkim dlatego, że w tym roku pierwszy raz będzie maturę zdawała młodzież, która ukończyła 8-klasową szkołę podstawową (pierwszy rocznik po likwidacji gimnazjum). Jest wokół niej sporo kontrowersji, nie chodzi tylko o to, że wraca matura usta z języka polskiego czy rozszerzono zakres obowiązkowych przedmiotów. Problem stanowią też kryteria oceniania, o których alarmują przede wszystkim nauczyciele, którzy będą sprawdzać egzaminy maturalne. Zmianie bowiem uległa już sama filozofia oceniania.
"Radykalnie zmieniła się sama filozofia egzaminu. Oto rolą egzaminatora będzie skrupulatne wyliczanie i odnotowywanie błędów ucznia, błędów, które – jak wszyscy wiemy – w sytuacji egzaminacyjnego stresu zdający popełnić musi. Kilkugodzinny wysiłek intelektualny młodego człowieka sprowadzony został do szeregu tabelek (broszura z wytycznymi dla egzaminatora liczy prawie 20 stron!), w których wyraźnie jest zaznaczone, ile punktów zdający straci za określoną liczbę błędów rzeczowych, językowych, interpunkcyjnych czy ortograficznych" – napisano w petycji do Centralnej Komisji Egzaminacyjnej: O ludzki wymiar matury z języka polskiego, czyli murem za maturzystami (albo głową w mur). Nauczyciele podpisują ją i zachęcają wszystkich, by poszli w ich ślady, bo obecne zasady oceniania są krzywdzące wobec uczniów.
Nowe zasady oceniania w wielu miejscach działają na szkodę ucznia: najwięcej korzyści mają bowiem ci, którzy decydują się na niezbędne minimum. Niekorzystnie są traktowani uczniowie, którzy np. zechcą napisać wypracowanie dłuższe niż wymagane minimum 300 słów i mają do powiedzenia coś ponad to, co jest wymagane w kluczu.
"Ocena funkcjonowania kryteriów może być dokonana wyłącznie w odniesieniu do danych zgromadzonych podczas egzaminu, ale również podczas diagnozy. Oceny takiej dokonamy, i jeżeli okaże się, że któreś kryteria nie funkcjonują prawidłowo, zostaną zmodyfikowane" – powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Marcin Smolik, dyrektor Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
Oznacza to, że w tym roku matura będzie zaskoczeniem dla maturzystów na wielu płaszczyznach, tak samo, jak będzie niespodzianką dla tych, którzy prace potem będą sprawdzali. Matura w Formule 2023 będzie pewnego rodzaju eksperymentem – to, co się w tym roku nie uda i nie sprawdzi się, za rok prawdopodobnie ulegnie zmianie. I choć CKE twierdzi, że na próbnych maturach uczniowie poradzili sobie nieźle i – jeśli ktoś się systematycznie uczył - nie miał problemów ze zmienioną formą.
Dyrektor CKE przyznał jednak wprost, że niektóre ze zmian są już zaplanowane, ale zostaną wprowadzone dopiero za dwa lata – np. test historycznoliteracki na rozszerzonym języku polskim oraz obniżony poziom biegłości językowej w egzaminach w językach obcych. Okazuje się więc, że jak to w polskim systemie edukacji – zmian się dokonuje, sprawdzając na uczniach jak na żywym organizmie, co się uda, a co nie zda (nomen omen) egzaminu.
W tym przypadku zasady oceniania mogą ulec zmianie, jeśli w tym roku matury pójdą źle albo egzaminatorzy będą zgłaszali regularne błędy i problemy z kluczem oceniania. W takiej sytuacji od przyszłego roku być może wprowadzone będą zmiany, ale przez to obecny rocznik maturzystów będzie niezwykle pokrzywdzony.
Źródło: edukacja.rp.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/170060,lektury-obowiazkowe-matura-2023