Dziecko to najcenniejsze, co mamy. Jesteśmy społecznie wrażliwi na krzywdę najmłodszych. Chcemy, aby każde dziecko w tym kraju czuło się kochane, żeby nie zaznało głodu, biedy, zimnego domu. Wiedzą o tym politycy i im częściej z ich ust padają słowa o opiece nad dziećmi, tym bardziej rośnie w nas przekonanie, że kampania wyborcza ruszyła pełną parą.
Reklama.
Reklama.
Premier w Piławie, jak lew broni polityki prorodzinnej w Polsce. Zapomina, że ta polityka kończy się, kiedy dziecko idzie do przedszkola lub zaczyna chorować.
Nasze dzieci po raz kolejny są karta przetargową polityków. W powietrzu czuć, że zbliżają się wybory.
Nawet oko mu nie zadrży, gdy mówi, jak wiele dobrego robią dla naszych dzieci. Zapominają, że te dzieci rosną, a problemy wraz z nimi. Wtedy rodzice zostają sami.
Dzieci nasz skarb*
"Wiemy doskonale, że dzieci są największym skarbem rodziców, ale powinny być i są też największym skarbem dla państwa polskiego. Aby nie był to tylko pusty slogan, to polityka rodzinna musi iść w ślad za tym hasłem" - mówił w Piławie Mateusz Morawiecki. I brzmi to dobrze, tylko że nic z tego nie wynika. Tak, jak i z wielu innych deklaracji, które padają z ust rządzących.
Bo premier zapewnia, że dołoży więcej środków do programu Maluch+, że zwiększy znacząco ilość miejsc w żłobkach. Zapewnia, stojąc przed wyborcami, że nie da ośmieszać polityki rodzinnej, że wciąż mamy 500+ i szereg programów wsparciowych dla młodych rodziców. "Możecie rodzić dzieci, damy wam na nie pieniądze" - wybija się między wierszami. Bo dzieci to nasz wspólny skarb.
*pod warunkiem że później nic nie będziecie chcieli
Macie zagłosować, bo PiS wam da. Tylko nie zapomnijmy o drobnym druku. Da, pod warunkiem że dziecko będzie zdrowe i samodzielne. Niepełnosprawne dzieci to problem ich rodziców, bo kiedy dziecko dorośnie, albo nie daj Boże, umrze, to zostaniecie z niczym. Żadnej emerytury dla opiekunów dzieci z niepełnosprawnością system nie przewiduje.
Świadczenie pielęgnacyjne dla opiekuna dziecka niepełnosprawnego wynosi obecnie 2119 zł. Pomijając kwestie tego, jak ciężka fizycznie to jest praca, to kropla w morzu potrzeb, jeśli mówimy o dzieciach, które leżą, potrzebuję pieluch, potrzebują opatrunków, karmione są pozajelitowo... Tych pieniędzy nie wystarczy nawet na zapewnienie podstawowych potrzeb, a gdzie rehabilitacja dla tego skarbu narodowego panie premierze?
Oczywiście opiekun nie może dorobić, nic, null, w żadnej formie. Wszak bierze od Państwa pieniądze za siedzenie w domu. Co z tego, że brakuje mu na jedzenie czy opał. Mamy cudowną politykę prorodzinną, nic tylko chwalić. A że te 500+ to dziś w zasadzie 360 zł, bywa. Mamy ładny banknot 500-złotowy, więc cyferki się zgadzają.
Nie tylko niepełnosprawni w stopniu znacznym
Powiecie, ok, ilu jest tych niepełnosprawnych, większość jednak korzysta. Do alergologa na cito z duszącym się dzieckiem trzeba poczekać na Mazowszu minimum 270 dni. 9 miesięcy. Prywatnie na już trzeba zapłacić 250 zł za wizytę, do tego testy na szybko 600 zł i kolejna wizyta, potem apteka. Łącznie na "wstępie" trzeba wydać blisko 1500 zł. Albo czekać, może doczeka.
Ortodonta, podobnie, okulista 3 miesiące. Pomoc psychologiczna czy psychiatryczna dla dzieci w zasadzie nie istnieje. No oczywiście. Przecież jak jesteście rodzicami dziecka powyżej 3 lat, to już nic wam niepotrzeba, ogarniecie. A że do zwykłego pediatry nie sposób się dostać, bo zwyczajnie ich nie ma, albo, że w szkole brakuje nauczycieli, to już inna sprawa. Jest Maluch+, a potem, to wasz problem.
Dziecko skończy 18 lat, więc jest dorosłe, klasę maturalną w zasadzie mogłoby sobie odpuścić, bo 500+ i tak już nie przyniesie, za książki trzeba zapłacić koło 1000 zł, więc nawet bez zgłębiania tematu wiadomo, że 300 zł z rządowego Dobrego Startu nie wystarczy. W podstawówce to chociaż podręczniki są za darmo, o ile dojadą, bo i z tym różnie bywa.
A niech jeszcze studia dzienne dzieciak wymyśli, koniecznie w innym mieście. Nie ma sensu. Lepiej niech się nie uczy, tylko rozmnaża i odpowiednio głosuje. Bo będą miejsca w żłobkach dla kolejnych pokoleń.
Kończ waść, wstydu oszczędź
Chciałoby się zacytować klasyka. Bo polityka prorodzinna w naszym kraju ogranicza się tylko do tego, żeby dzieci się rodziły, a później to już wasz problem. Nasz problem. Zimno będą mieli w domach, może znów wylądują na zdalnym, ale przyrost jest? Jest, bo skuszeni 500+ młodzi będą się mnożyć. Nie panie premierze, nie będą.
Nie będą, bo nie mają gdzie mieszkać, nie mają czym w piecu napalić i nie mają pieniędzy na to, żeby zapewnić dzieciom godny byt. Wcale mnie to nie dziwi, dziwiłoby, gdyby nabierali się na te gładkie słówka. Panie premierze, ponieważ pan i my żyjemy w dwóch różnych światach, to mamy prośbę: odczep się pan od naszych dzieci.
Fajnie, że w żłobkach przybywa miejsc, ale zapomnieliście dodać, drobnym drukiem, że wszystko, co wydarzy się w rodzicielskim życiu potem, to już nie dotyczy "państwowych skarbów" tylko Naszych Dzieci, które was wcale nie obchodzą.