Chyba nigdy za świadomego życia współczesnych 30-, 40-latków nie mówiło się tyle o pieniądzach, co dziś. Inflacja i rosnące raty kredytów skutecznie drenują nasze kieszenie. Nic dziwnego, że w momencie, kiedy wszystkie ceny szybują pod sufit, zaczynamy się zastanawiać, czy rząd zajmie się naszymi dziećmi i waloryzuje 500+. W czasie spotkania z wyborcami w Tomaszowie Mazowieckim pytano o to Jarosława Kaczyńskiego.
Reklama.
Reklama.
Polacy czekają na waloryzację 500+, dziś mówi się, że świadczenie jest warte nie więcej niż 360 zł.
Mimo wcześniejszych zapowiedzi Jarosław Kaczyński rozwiewa wątpliwości - podwyżki nie będzie.
Koniec kryzysu to czas, kiedy 500+ politycy przyjrzą się ponownie. Jeszcze więc trochę poczekamy.
Rodzice czekają na waloryzację 500+
Temat waloryzacji 500+ powraca od dłuższego czasu jak bumerang. Stworzony przez rząd program wsparcia dla rodziców, przewidywał wypłaty 500 zł co miesiąc na każde dziecko. Tyle że jego wysokość pozostaje niezmienna od 1 kwietnia 2016 roku. A przez tych 6 lat w naszych portfelach zaszły poważne zmiany.
Dziś mówi się, że realna inflacja przekroczyła już 30 proc. (oficjalne dane uśredniają ją dla towarów i usług, stąd 17,6 proc.). Eksperci od dawna alarmują, że dzisiejsze świadczenie 500+ jest warte tak naprawdę około 370 zł. Nic dziwnego, że Polacy czują brak tych pieniędzy w kieszeni.
Kaczyński: nie łudźcie się
W czasie środowego spotkania z wyborcami, prezes PiS, Jarosław Kaczyński został zapytany, czy w najbliższym czasie przewidywana jest waloryzacja świadczenia. Zwłaszcza że nawet z partii rządzącej dało się słyszeć głosy, że wkrótce będzie to 700+ na każde dziecko. Kaczyński jednak rozwiał wszelkie wątpliwości i... nadzieje.
"W tej chwili, w tym momencie kryzysu, to chcę uczciwie powiedzieć, że takich planów nie ma, co nie oznacza, że w bardzo krótkim czasie to się nie zmieni. Ale w tej chwili mogę powiedzieć, że my mamy kryzys, walczymy z nim możliwie najdelikatniejszymi metodami, bo najprostsza metoda walki z kryzysem, to jest zmniejszenie popytu, czyli zmniejszenie dochodów społeczeństwa. My wszystko robimy, by dochody społeczeństwa liczone w sile nabywczej nie spadały lub by te spadki były minimalne" - powiedział Jarosław Kaczyński.
Priorytet jest inny
Jak mówił najlepiej poinformowany człowiek w kraju, w tej chwili rząd skupia się na tym, aby nie dopuścić do wzrostu bezrobocia. To dla wielu rodzin mogłoby oznaczać dramatyczny spadek standardu życia. Zdaniem Kaczyńskiego, wyjście z kryzysu gospodarczego, w którym się znaleźliśmy, powinno zająć nie więcej, niż 20 miesięcy.
"Sądzimy, że z tego kryzysu powinniśmy w ciągu najbliższych kilkunastu, może dwudziestu miesięcy wyjść, jednocześnie nie naruszając w gruncie rzeczy sytuacji społecznej, nie zwiększając w żaden istotny sposób bezrobocia" - mówił prezes PiS.